Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Zakład Ubezpieczeń Społecznych ustawił przetarg? Miażdżący raport Urzędu Zamówień Publicznych

0
Podziel się:

Urząd Zamówień Publicznych skontrolował jeden z największych przetargów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i zarzuca - niektóre zapisy konkursu naruszały konkurencyjność i stawiały jedną z firm na uprzywilejowanej pozycji.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych ustawił przetarg? Miażdżący raport Urzędu Zamówień Publicznych
(Shutterstock/whitelook)

Urząd Zamówień Publicznych skontrolował jeden z największych przetargów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i zarzuca: niektóre zapisy konkursu stawiały jedną z firm na uprzywilejowanej pozycji. Tłumaczenia ZUS nie pomogły - ostateczny raport jednoznacznie wskazuje na wygórowane wymagania i niejasne powiązania niektórych pracowników. W dniu publikacji miażdżącego raportu ze stanowiska zrezygnował jeden z wiceprezesów odpowiedzialny za zamówienia publiczne.

Nieprawidłowości dotyczą przetargu na utrzymanie systemu informatycznego ZUS. Kompleksowy System Informatyczny (KSI), który odpowiada między innymi za poprawne rozliczanie składek, jest pod skrzydłami Asseco Poland. Firma wygrała w 2013 roku konkurs na czteroletnią umowę. Wartość kontraktu nie jest mała - w grę wchodzi aż 731 mln zł. Urząd Zamówień Publicznych już rok temu postanowił sprawdzić, jak wyglądał wybór firmy pracującej nad systemem, który kosztował podatników już prawie 3 miliardy złotych. Postępowanie trwało długo, bo ZUS miał czas, by wyjaśnić wszystkie wątpliwości. I dziś już wiemy, że kontrolerzy nie dali się przekonać.

9 listopada Krajowa Izba Odwoławcza po zapoznaniu się ze wszystkimi zarzutami Urzędu Zamówień Publicznych i wyjaśnieniami Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, zgodziła się ostatecznie z większością stawianych zarzutów. Dokument można znaleźć na stronie Urzędu Zamówień Publicznych w zakładkach dotyczących wyników postępowań. Wniosek z niego jest jasny. Przy rozpisywaniu konkursu doszło do złamania zasady uczciwej konkurencji oraz równego traktowania wykonawców. To oznacza, że wymagania od początku mógł spełnić tylko i wyłącznie jeden oferent - Asseco Poland. W efekcie tej decyzji może dojść do unieważnienia całego przetargu.

Co wzbudziło niepokój kontrolerów?

Jak wynika z ustaleń UZP, dwie osoby, które zasiadały w komisji konkursowej miały kontakt z osobami pracującymi w Asseco. Trzeba przyznać, że kontrolerzy przyjrzeli się sprawnie bardzo dokładnie. Powiązania znaleźli w jednej z fundacji pomagającej dzieciom. Dwie osoby z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, które odpowiadały między innymi za tworzenie zamówienia, zasiadały wraz z pracownikami Asseco w radzie nadzorczej fundacji. I to nie wcale nie z szeregowymi pracownikami - a osobami, które podpisywały i składały ofertę.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych i wspomniani pracownicy przedstawili dokumenty, z których wynika, że zrezygnowali z funkcji w radzie kilka lat przed przetargiem i byli całkowicie bezstronni. Jak wskazywali - po prostu zapomnieli o zmianie zapisów w Krajowym Rejestrze Sądowym, gdzie ich nazwiska widniały aż do 2014 roku. To jednak nie przekonało kontrolerów. Podkreślają, że dowodów więzi pozazawodowych pomiędzy wskazanymi osobami nie ma, ale to dla poprawności przetargu nie ma znaczenia. Kontrolerzy są zdania, że gdy występują jakiekolwiek wątpliwości, to należy po prostu odsunąć takie osoby od decydowania o losach zamówienia. A tak się w ZUS-ie nie stało. Mało tego - obie osoby złożyły deklaracje, że nie ma żadnych podstaw do wyłączenia ich z oceny przesłanych ofert. Warto podkreślić, że Urząd Zamówień Publicznych nie przesądza, że wskazani pracownicy byli stronniczy - stwierdza po prostu, że do takich niejasnych sytuacji nie może dochodzić.

Niejasne powiązania nie były jedyną uwagą UZP. Zdecydowanie więcej uwag kontrolerzy mieli do treści zamówienia. W warunkach przetargu pojawiły się między innymi wymogi dotyczące długości i rodzaju dotychczasowej pracy wszystkich osób, które będą opiekowały się systemem. Zakład Ubezpieczeń Społecznych dokładnie sprecyzował na przykład doświadczenie zespołu 87 pracowników. Jak dokładnie?

Zapisy dotyczące planowanych stanowisk, w tym: wymaganej długości pracy w branży, kwalifikacji, czy prowadzonych do tej pory projektów liczyły aż 45 punktów. Jednocześnie ZUS chciał, by na każdym stanowisku pracowała inna osoba. W ocenie Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych takie wymagania były całkowicie nieadekwatne do obowiązków, które niektórzy będą pełnić i po prostu zbyt szczegółowe. Wątpliwości kontrolujących potwierdził ostatecznie powołany biegły. Również jego zdaniem część wymagań była po prostu "nieuzasadnienie wygórowana". Biegły zwrócił także uwagę, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych w wielu miejscach powołuje się na wcześniejszą współpracę z Prokomem i później Asseco, co "może wskazywać na ukierunkowanie zamawiającego na jego wybór".

Jak tłumaczył się ZUS? Po pierwsze wskazywał, że po konkursie wygranym przez Asseco Poland nie było żadnych zastrzeżeń ze strony konkurencji. Zarówno UZP, jak i później Krajowa Izba Odwoławcza uznały, że brak protestu nie oznacza jednoznacznie, że warunki były uczciwe. Jednocześnie Zakład tłumaczył, że w przypadku tak zaawansowanych systemów informatycznych nie można zaufać niesprawdzonym firmom. I w tym wypadku kontrolerzy również uznali, że ZUS nie ma racji - na pewnym poziomie nie powinno mieć znaczenia, np. czy firma IT miała doświadczenie z obsługą systemu dla 100 tysięcy osób, czy 1,5 miliona. ZUS kontrował również, że obecnie nad systemem pracuje 150 osób, więc wymóg 87-osobowego zespołu nie jest niezgodny z potrzebami. I to nie znalazło uznania w oczach Krajowej Izby Odwoławczej. Wysoka poprzeczka jednoznacznie faworyzowała dotychczasowego operatora systemu, czyli Asseco Poland. I ostatecznie to właśnie ta firma wygrała cały przetarg. Nikt więcej nie stanął na polu bitwy o intratny kontrakt. Może po
prostu część firm uznała, że udział w takim konkursie nie ma sensu?

Co na taki obrót sprawy odpowiada Zakład Ubezpieczeń Społecznych? Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Zakładu miesiąc temu zapewniał nas, że ZUS ze spokojem czeka na finał sprawy. Zakład wtedy przygotował odpowiedź na część zarzutów i liczył na pozytywne rozstrzygnięcie sprawy. Dziś (11 listopada) również jest spokojny o ostateczny wynik i zapewnił nas, że ZUS "czeka na decyzję Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych w tej sprawie".

9 listopada - czyli w dniu ogłoszenia dokumentu - rezygnację złożył jeden z wiceprezesów. "Zakład Ubezpieczeń Społecznych informuje, iż członek zarządu ZUS nadzorujący obszar administracji, nieruchomości i zamówień publicznych, pan Michał Jonczynski złożył rezygnację z pełnionej funkcji" - czytamy w oficjalnym piśmie. Oficjalny powód? Chęć podjęcia nowych wyzwań poza sferą publiczną. Jonczynski w zarządzie ZUS był od 2011 roku, czyli na dwa lata przed podpisaniem kolejnej umowy z Asseco Poland. Jak wskazywał w dniu powołania, jego celem było uczynienie Zakładu instytucją przyjazną klientom.

Jak podkreśla Wojciech Andrusiewicz odejście wiceprezesa Jonczynskiego nie ma nic wspólnego z krytycznymi uwagami UZP. "Prezes podejmuje się nowych obowiązków poza sfera publiczną" - pokreślił Andrusiewicz w wysłanej do nas wiadomości.

Co na to wszystko Asseco?

Miesiąc temu - kiedy do mediów wyciekły pierwsze zastrzeżenia - poprosiliśmy o komentarz Asseco Poland. Ewa Kryj, rzecznik prasowy spółki odpowiedziała, że spółka z zasady nie odnosi się do tego typu doniesień i ograniczy się wyłącznie do zwrócenia uwagi na kilka faktów dotyczących przetargu. - W rzeczonym postępowaniu żaden z konkurentów Asseco, nie skorzystał z przysługującego mu uprawnienia i nie złożył odwołania na warunki udziału w przetargu określone przez Zamawiającego. Tym samym można wnioskować, że "rynek" zidentyfikował wymagania zamawiającego, jako nie naruszające zasad uczciwej konkurencji - tłumaczyła Kryj.

Jednocześnie przedstawicielka firmy przypomniała wtedy, że wątpliwości były już podnoszone w 2014 roku, kiedy swoje zdanie na ten temat opublikowała Najwyższa Izba Kontroli. - Nie wiemy, czy postępowania prowadzone przez CBA i prokuraturę zostały zakończone, jednak faktem jest, że po półtora roku nikomu nie postawiono zarzutów. Nie ulega natomiast wątpliwości, że są to organy znacznie lepiej niż UZP przygotowane do zbadania i wyjaśnienia tej sprawy - dodała Ewa Kryj.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)