Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Zarobki urzędników w Polsce. Szefowa służby cywilnej chce ukrócić ich finansowe przywileje

0
Podziel się:

- Nie mamy z tą panią o czym rozmawiać - mówią związkowcy, komentując opublikowany dokument.

Zarobki urzędników w Polsce. Szefowa służby cywilnej chce ukrócić ich finansowe przywileje
(Andrzej Zbraniecki / East News)

Likwidacja trzynastki i dodatku za wysługę lat, rzadsze i niższe nagrody jubileuszowe, a także zmniejszenie wysokości odpraw emerytalno-rentowych. To tylko niektóre pomysły szefowej służby cywilnej Claudii Torres-Bartyzel, które mają poprawić jej funkcjonowanie. Znalazły się one w dokumencie podsumowującym niemal 7 lat obowiązywania ustawy o służbie cywilnej. Propozycje te wzburzyły związkowców, którzy zapowiadają, że doprowadzą do zwolnienia ze stanowiska szefowej służby cywilnej.

Rekomendacje zawarte w dokumencie opublikowanym w środę na stronie internetowej służby cywilnej będą konsultowane z dyrektorami generalnymi urzędów, partnerami społecznymi służby cywilnej oraz związkami zawodowymi.

Przynajmniej w przypadku tych ostatnich o jakichkolwiek rozmowach nie może być mowy, jeśli posłuchamy, co na temat dokumentu ma do powiedzenia Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ "Solidarność".

- Nie mamy z tą panią o czym rozmawiać. Na posiedzeniu rady sekcji 12 listopada wystąpimy z oficjalnym stanowiskiem do pani premier, czyli już do nowego rządu, w sprawie zmiany na stanowisku szefa służby cywilnej - mówi Barabasz w rozmowie z money.pl.

Jak podkreśla, to "pierwszy przypadek w historii administracji publicznej, kiedy to szef służby cywilnej ustawia się przeciw swoim urzędnikom". - Nie ma mowy o jakichkolwiek negocjacjach w sytuacji, gdy poznajemy najważniejszy dokument, który dotyczy nas, pracowników administracji, z gazety! To jest chyba niedorzeczne, prawda? - pyta retorycznie. (_ cała wypowiedź Roberta Barabasza na dole tekstu _).

Co tak oburzyło związkowców? Trzeba przyznać, że jeśli wnioski płynące z omawianego dokumentu zostaną wprowadzone w życie, służbę cywilną będzie czekać prawdziwe trzęsienie ziemi. Głównie za sprawą radykalnych zmian w kwestii sposobu wynagradzania urzędników.

Szefowa służby cywilnej zwraca w dokumencie uwagę, że na 7 mld zł, które w 2014 r. stanowiły łączne wydatki na wynagrodzenia członków korpusu służby cywilnej, aż 1,3 mld zł przypadło na stałe dodatki, które nie zależą od ilości i jakości pracy, lecz od stażu i przepracowanego okresu - trzynastki, nagrody jubileuszowe i dodatki za wysługę lat. Zaledwie połowę tej sumy (627 mln zł) przeznaczono na dodatki, które mają jakąkolwiek wartość motywacyjną - nagrody z funduszu nagród i dodatki zadaniowe.

Co więcej, kwoty przeznaczone na dodatki pierwszego rodzaju, rosną dwa razy szybciej niż cały fundusz wynagrodzeń w służbie cywilnej, a drugiego - wolniej. Jak ocenia w dokumencie Claudia Torres-Bartyzel, "nie jest to optymalne z punktu widzenia zapewnienia odpowiedniego poziomu funkcji motywacyjnej wynagrodzenia".

Jednym z powodów takiej sytuacji jest postępujący szybko proces starzenia się kadry urzędniczej. W 2009 r., gdy wchodziła w życie ustawa o służbie cywilnej, co piąty pracownik miał mniej niż 30 lat, a w zeszłym roku przed "trzydziestką" był już tylko co dziesiąty. Więcej zaawansowanych wiekiem urzędników oznacza coraz większe koszty dodatków stałych, związanych ze stażem, a nie efektywnością pracy.

Dlatego Claudia Torres-Bartyzel proponuje szereg zmian w sposobie wynagradzania pracowników służby cywilnej:

  • Uzależnienie wzrostu funduszu wynagrodzeń w służbie cywilnej od dynamiki PKB
  • Likwidację dodatku za wysługę lat i zmianę zasad ustalania wynagrodzenia zasadniczego
  • Likwidację dodatkowego wynagrodzenia rocznego, czyli popularnej "trzynastki"
  • Rzadsze i niższe nagrody jubileuszowe
  • Niższe odprawy emerytalno-rentowe
  • Zaostrzenie kryteriów umożliwiających awans na kolejne stopnie służbowe

Zgodnie z tymi propozycjami, wzrost wynagrodzenia urzędników byłby ściśle związany z oceną okresową, która zyskałaby silny charakter motywacyjny. Pieniądze z "trzynastek" nie zostałyby całkowicie zabrane urzędnikom, lecz przekazane do funduszu wynagrodzeń zasadniczych i na nagrody motywacyjne. W przypadku nagród jubileuszowych nie tylko zmniejszyłaby się liczba progów, przy których byłyby wypłacane, ale także miałyby być niższe.

Istotne zmiany proponowane przez Torres-Bartyzel dotyczą także między innymi sposobu obsadzania stanowisk kierowniczych w urzędach. Szefowa służby cywilnej chce rozszerzenia kręgu osób mogących ubiegać się o te stanowiska, poprzez umożliwienie awansu na dyrektorskie stanowiska osobom spoza sektora jednostek finansów
publicznych. Praktyka jest bowiem taka, że zazwyczaj stanowisko kierownicze obejmuje dotychczasowy zastępca.

"Zainteresowanie naborem na te stanowiska utrzymuje się na niewysokim, w porównaniu do innych stanowisk, poziomie (średnio 6 ofert na 1 nabór). Jednocześnie dostępu do tych stanowisk zostały pozbawione osoby posiadające oświadczenie zawodowe w instytucjach UE, organizacjach międzynarodowych czy instytucjach biznesowych" - czytamy w dokumencie.

Torres-Bartyzel liczy na to, że w ten sposób na stanowiska kierownicze w służbie cywilnej będą przyciągani sprawni menedżerowie z rynku. Jak jednak zaznacza, proponowane rozwiązanie wymaga nowelizacji ustawy o służbie cywilnej.

Kolejnymi nowościami są propozycje uelastycznienia form zatrudnienia i czasu pracy urzędników. To także musiałoby wiązać się z nowelizacja ustawy o służbie cywilnej.

Dokument przygotowany przez Torres-Bartyzel, która pełni funkcję szefowej służby cywilnej od roku, jest pierwszą tego typu oceną skutków wprowadzenia ustawy, która została dokonana z perspektywy jej funkcjonowania. W kolejce czeka kolejnych 19 ustaw. Wymagana przepisami ocena skutków regulacji (OSR) trafiała dotychczas do ustaw tylko na etapie ich tworzenia i najczęściej była czystą formalnością.

Jakie będą dalsze losy tego dokumentu, a także szefowej służby cywilnej? Wszystko zależy teraz od stanowiska premiera formującego się rządu, czyli najprawdopodobniej od Beaty Szydło. Od niej należeć będzie decyzja zarówno w kwestii przyjęcia lub odrzucenia oceny szefowej służby cywilnej, a także jej dalszej kariery na obecnym stanowisku. Na razie brakuje jednoznacznych sygnałów w tej sprawie ze strony PiS.

Stanowisko związkowców
*Mówi Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność”: *_ _

_ To jest pierwszy przypadek w historii administracji publicznej i szefów służby cywilnej, kiedy to szef służby cywilnej ustawia się przeciw swoim urzędnikom. __ Zauważyłem to już na pierwszym, zapoznawczym spotkaniu związków zawodowych z panią minister, która powiedziała, że nie reprezentuje interesu urzędników, tylko rządu. Jest z nadania politycznego i to wychodzi na każdym kroku. Zapytałem ją na tym spotkaniu, jaki ma plan, jakie pierwsze przemyślenia, to nic nie odpowiedziała. _

_ Myślę, że z tymi planami nie wyskoczyła przed wyborami, bo się bała reakcji pani premier Kopacz i Platformy, która postawiła ją na to stanowisko. Teraz, żeby się przytulić do nowej władzy - bo wiadomo, że urzędników nie lubi nikt, po urzędnikach trzeba się przejechać, i to małe ryzyko jest - proponuje niedorzeczne rozwiązania, bez dialogu społecznego. _

_ Możemy rozmawiać na każdy temat, ale jako strona społeczna powinniśmy jako pierwsi znać założenia, a dopiero potem opinia publiczna. To świadczy o skrajnej arogancji władzy i pani minister. __ Nie mamy z tą panią o czym rozmawiać. Na posiedzeniu rady sekcji 12 listopada wystąpimy z oficjalnym stanowiskiem do pani premier, czy już do nowego rządu, w sprawie zmiany na stanowisku szefa służby cywilnej. W związku z brakiem chęci dialogu ze stroną społeczną. _

_ To jest stawianie nas pod ścianą i opowiadanie dyrdymałów. To nic innego, jak dyrdymały. Nie ma mowy o jakichkolwiek negocjacjach w sytuacji, gdy poznajemy najważniejszy dokument, który dotyczy nas, pracowników administracji, z gazety! To jest chyba niedorzeczne, prawda? _

_ To człowiek z elit administracji publicznej, którego interesuje tylko czubek własnego nosa. Proszę zauważyć, że tych pomysłach nie ma jednego odwołania do sprawy ich przywilejów jako urzędników mianowanych. Wszystko zostaje. Zostaje kwestia egzaminu, który się zdaje, nie trzeba robić nic i oni z tego tytułu maja profity: podwyżki, urlopy dodatkowe i tak dalej. _

_ Ta pani w ogóle nie zdaje sobie sprawy, w jakich warunkach pracują pracownicy w urzędach. Ona dyskutuje tylko z kadrą kierowniczą i ma taki zafałszowany obraz sytuacji. _

Notował Jacek Bereźnicki_ _

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)