- System emerytalny w Polsce działa tak, że im później przejdziemy na emeryturę, tym lepiej, tym to świadczenie jest wyższe. Zatem nasz rynek pracy powinien też być nastawiony na powolne wyłączanie określonych grup Polaków z tego rynku. A tego nie ma - powiedział w programie "Newsroom" WP dr Tomasz Lasocki z wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - Mówi się o tym, że to od nas zależy, kiedy na emeryturę przejdziemy, ale to nie jest tak do końca. Jeśli 90 proc. Polaków idzie na emeryturę zaraz po uzyskaniu uprawnień, to rynek pracy jest tak ukształtowany, że nawet jeśli chcemy dłużej pracować, to z rynku zostaniemy wyrzuceni. To jest mit, że każdy może zrobić tak, jak mu się podoba. Na przykład profesorowie później przechodzą na emeryturę i to jest administracyjnie uregulowane. Dziś bardzo ważne są te składki, które zostały odłożone na początku. Kiedyś osobom, które szykowały się do przejścia na emeryturę, dawało się premię, bo to podwyższało świadczenie. Dziś bonus dostaje się za odwlekanie tego momentu. Dobrym pomysłem byłoby podniesienie wieku emerytalnego, ale tak, by np. kobieta po 60-tce miała stopniowo zmniejszany wymiar etatu i coraz mniej pracy. Byłoby to korzystne dla niej, dla systemu i rynku pracy. Wszyscy zyskują - uważa ekspert.