W kazdej branzy jest tak,ze jezeli przekroczy się jakiś dany obrót roczny to chyba było 40tyś zł na rok wtedy nalezy zainstalować kasę,przejść na
vat itp.Tylko niech mi to ktoś wytłumaczy jak ma się to w przypadku taksówek,bo ja dopiero pozdawałem egzaminy,przygotowałem auto,wydałem kupe pieniędzy totalnie nic nie zarobiłem i juz wymaga się ode mnie kase fiskalną,nie ma problemu załoze ją tylko dlaczego na starcie mam wydać ok.3000zł skoro ja nawet nie wiem jaki będzie mój zarobek,jak długo będe jeździł i jeszcze z tego tytułu nie wpadła mi zadna złotówka,czy nie powinno być tu jakieś rozgraniczenie?Bo w końcu skąd obywatel pojawiający się na rynku ma być przygotowany finansowo do wymysłów fiskusa?Urządzenia na raty?Fajnie tyle,ze kto mi to sprzeda skoro ja jeszcze nie pracuje?cały ten układ jest chory,bo wówczas nalezałoby zainstalować kasy u wszystkich bo przecież nie wiemy ile zarabia mechanik w swoim warsztacie.myjnia samochodowa,kominiarz,elektryk itp.I nie dokońca jest tak ze taksówkarze nie chcą płacić podatków-przecież płacą cały czas,ktoś powie,ze to mało inni płacą więcej,ale pamiętajmy ze naszym władzom zawsze jest mało,płacisz zus przez 30lat i dostajesz rente bądz emeryture 400zł.jesteś na zasiłku masz 300.na kazdym kroku są jakieś problemy.I na koniec skoro ministerstwo zaplanowało wprowadzenie urządzeń od 1 stycznia to dlaczego nie zabezpieczono dostępu do nich na rynku i teraz odetnie sie ludzi od zarobkowania co spowoduje zasilenie szeregów bezrobotnych,ale co tam jesteśmy bogatym krajem damy sobie rade w końcu i tak wszystko jest kosztem ludzi,przypominają mi się stare dobre czasy kiedy w kolejce stało się dniami i godzinami z mamą teraz na kartki są kasy tyle ze do odbioru prawie w marcu.