Od MAtki Kurki:
"...Jakie trzeba mieć kompetencje i talenty, żeby nic nie zrobić? Ale to absolutnie nic i tym razem nie chodzi o dorobek Tuska, to znaczy chodzi, tylko nie w takim potocznym i słusznym znaczeniu. Ponawiam pytanie. Ile trzeba wiedzieć, na czym się znać, żeby nic nie zrobić? Nie pytam o zapobieganie czemuś, czyli jak sprawić by samolot wylądował mając do dyspozycji wycofany z użytku samolot i rosyjskich szympansów w budzie zwanej wieżą. Chodzi o absolutne nic nie zrobienie. O! Mam nawet lepsze słowo. Zaniechanie. Trzeba mieć jakiś talent i umiejętności, żeby zaniechać działania? Żyjąc w kraju, który bardzo lubię, ale którego nigdy nie rozumiałem, pogubiłem się na tyle, że jasnej odpowiedzi na to pytanie poszukać nie umiem. Wydaje mi się, że nie trzeba talentu i kompetencji do zaniechania, niemniej po ostatniej wypowiedzi Tuska zwątpiłem. Donald był łaskaw stwierdzić, że poniósł porażkę zatrudniając 80 tysięcy biurokratów. Przyznał i w piersi, bez krawata, się tłukł, że nie dał rady. Ale co nie dał rady? Rozumiem, że drogi nie dał rady wybudować, bo widzę, że nie dał rady. Jest dla mnie jasne, że jedyny pomysł jaki ma na budżet nazywa się okradanie obywatela. Nie mam wątpliwości, że nie upilnował swoich kolegów na cmentarzu, a i sam wydaje „książkę” za dużą bańkę utargowaną na jabolach. Tutaj rzeczywiście trzeba być wybitną lebiegą, żeby spisać sobie taką listę dokonań, ale jak można nie dać rady nie zatrudnić 80 tysięcy biurokratów. Celowo ułożyłem tak kalekie gramatycznie zdanie, chcąc pokazać, że tego się nawet poprawnie po polsku nie da napisać, co dopiero zrobić, właściwie nie zrobić. Czy to jakaś choroba jest? Przykro mi nie dam rady muszę zatrudnić 80 tysięcy wyborców z rodzinami, no nie mogłem, nie wytrzymałem, zatrudniłem. Tak, przyznaję, to moja wielka porażka, zatrudniłem, nie potrafiłem nie zatrudnić. Tusk nic nie potrafi, do tych kompetencji dołączył kuriozalną nieumiejętność, Tusk nie potrafi czegoś nie zrobić. Nawet tyle i tego nie potrafi.Bić się populistycznie w klatę też nie bardzo potrafi, bo co to za problem zwolnić nie 80 tysięcy, ale na moje oko z 200 co najmniej? Jeśli Tusk tego nie potrafi, niech mnie zatrudni na umowę zlecenie, potrzebuję tydzień i zgodzę się za śmieszne pieniądze zrobić porządek kadrowy. Gdy w Anglii cięto biurokrację, nikt się nie szczypał w strategie, po prostu ustalono bodaj 40 tysięcy do odstrzału, zgłoszono to zapotrzebowanie do poszczególnych ministerstw i po wszystkim, cała filozofia. Tak się właśnie tnie biurokrację, bez sentymentu, bez cackania się, po pierwsze nie zatrudniać, po drugie zwalniać. Gdzie tu ktoś, oprócz Tuska, widzi jakieś trudności? Dlaczego tak wiecznie jest, że polityk jakiś inny niż normalny człowiek, nawet jeśli człowiek jest jeszcze dzieckiem, też jest mądrzejszy.
Słyszałem różne zabawne i dziwne tłumaczenia dzieci, ale gdy Krzysio kopnie w tyłek swoją siostrę Halinkę, to tłumaczy się jak mężczyzna. Ona się zaczyna! Nie kopnąłem, oszukujesz! Nie słyszałem, by Krzysio mówił jak baba., że nie udało mu się nie kopnąć Halinki i tak 80 tysięcy razy mu się nie udawało. No co i już? Przepraszam padło, ale co dalej z tyłkiem Halinki? Długo będzie kopany z powodu nie udawania się nie kopania? W każdej robocie pracownik, który powiedziałby przełożonemu, że nie udało mu się nie przepić drukarki, tudzież nie udało mu się nie rzucić komputerem, który się zawiesił, zobaczyłby nie tylko drzwi z drugiej strony, ale najprawdopodobniej zobaczyłby salę sądową. Salę sądową, bo to nie jest tak, że się nie udało i przepraszam. Szybko przeliczę co się nie udało. 80 tysięcy razy co najmniej 4 tysiące brutto, daje nam 320 milionów, które trzeba pomnożyć przez 12 miesięcy i wychodzi 3 840 000 000. Odczytam tę zawrotną kwotę: TRZY MILIARDY 840 MILIONÓW. Niemal 4 miliardy złotych, nie udało się nie ukraść, przepić, czy wrzucić w błoto jak kto woli. 4 miliardy rocznie, nie wiem ile laptopów dla gimnazjalistów można kupić, lekko licząc 160 tysięcy na pewno. Ile można zrewaloryzować żenujących, nędznych emerytur i mam w poważaniu, że „przedsiębiorczy” uznają mówienie oczywistej prawdy za populizm. A oczywista prawda jest taka, że setki tysięcy emerytów żyje w zwyczajnej nędzy, między innymi dlatego, że PÓŁ MILIONA URZĘDASÓW ma nie tylko emerytów, ale nas wszystkich tam gdzie ma. Gdyby chociaż te szerokie kadry zasiadające przy tych 15 minutowych okienkach traktowały jak ludzi, pracodawców pogardliwie nazywanych petentami, jeszcze można by się jakoś pocieszać, ale mnie się tylko raz zdarzyło spotkać urzędniczkę z ludzką twarzą. Miała nie więcej niż 25 lat i chyba jakieś praktyki zaliczała w Urzędzie Skarbowym, tu widzę kierunek redukcji. Powyżej 50 lat 90% do ostrzału. Jak się komuś nie udaje czegoś nie zrobić, a to coś przekłada się na 4 miliardy naszych pieniędzy, taki skrajny nieudacznik powinien wylecieć z roboty i pójść siedzieć...."