Z nimi za miesiąc lub dłużej zaczną pikować wpływy ze zmiennej części podatków od paliw, które w tym roku podbiły wyniki budżetu na początku roku. Dlatego teraz ludziom wbijają dobre wiadomości póki one są, żeby im się utrwaliły do wyborów kiedy już tak różowo nie będzie.

W języku popularnym sytuację można by opisać w następujący sposób: głowa rodziny - ojciec znany ochlaptus - zaplanował przepić w miesiącu aż dwa tysiące złotych, więcej o 500 zł niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego. Spodziewanej premii w robocie jednak nie dostał, więc postanowił dać małżonce mniej pieniędzy na piwo i w ten sposób zaoszczędził 200 zł. Zamiast 2000 zł, wydał na trunki tylko 1800 zł. Dzięki tym "zaskakującym oszczędnościom" został opisany w Wyborczej jako wzorowy gospodarz rodziny.

nie zauważyłem żeby licznik zadłużania zszedł poniżej 6000PLN/sekundę, więc skąd ten optymizm?