To nie takie proste, bo na parytet złotego wpływ ma też warszawska giełda, czyli czysta, międzynarodowa spekulacja.
No i oczywiście - rozwijając Twą myśl - poziom transferu:
- za granicę zysków wypracowanych w kraju podnoszących popyt na waluty ,
- zysków wypracowanych za granicą (głównie emigracja zarobkowa) zwiększających - zwłaszcza przy tanim złotym - popyt na złotego przy wymianie.
Eksporter musi odsprzedać waluty, więc też w swym bilansie ( kupuje również za granicą) zwiększa popyt na złotego. Importer odwrotnie - podnosi popyt na waluty (choć koszty tworzy też w kraju).
To ile kosztuje złoty i waluty zależy od możliwości ZRÓWNOWAŻENIA popytu i podaży w obu tych kategoriach pieniężnych, bo przecież pieniądz to też towar, o czym zazwyczaj zapominany, gdy nie jesteśmy bankowcami.
A tak przy okazji, to źródłem naszego relatywnego obecnego sukcesu, jest rzeczywiście "duży rynek" wewnętrzny ( w tym pieniężny) , tania waluta narodowa oraz zacofanie strukturalne, co uniemożliwia nam obecnie partycypację w światowym kryzysie, a w niedalekiej przyszłości uniemożliwi partycypację w światowej koniunkturze.
Inni obecnie zmieniają i restrukturyzują, a Polacy upajają się sukcesem . Jesteśmy nacją nieprofesjonalnych amatorów cywilizacji, na peryferiach której nauczyliśmy się żyć! Robimy wszystko tak, jak gramy w piłkę i co najgorsze to nas satysfakcjonuje !!! Tragiczne w tym wszystkim jest zadowolenie z poziomu pseudo edukacji, której poddajemy nasze dzieci i młodzież, co fatalnie rokuje na przyszłość, bo już obecnie brak nam prawdziwych elit .
A miało być tylko o walutach...