qaduq
/ 89.77.163.* / 2015-02-06 10:58
Jak tu nie pomarzyć o takiej pracy. U prywaciarza. Podobne zachowanie codziennie widzę w Warszawie. Naprawa wylotu gazu w ulicy to pokazówka jednego samochodu, majstra, dwóch pilnujących odręcającego zawór. Czasem jeszcze podjedzie kontrola. Ekipy plantujące ziemię po zakończeniu prac budowlanych ściskają łopaty jak największy skarbi pilnują, żeby nie uszkodziła się przy pracy. Żadne terminy nie są przestrzegane, ponieważ pracodawca, przyjmujący zlecenie, albo wygrywający przetarg dopiero w razie potrzeby kompletuje załogę. Powstaje błędne koło. Brak stałego frontu robót to przypadkow załoga na umowach śmieciowych, gorsza jakość pracy i zawalanie terminów. Stałe zlecenie to podejrzenia o korupcję. Została bylejakość. Nadal dominuje pytanie, nie ile zarobisz, ale ile wyciągniesz. Ot,co!