brydzia
/ 2010-04-12 11:44
/
10-sięciotysiącznik na forum
"Cudownie ocaleni". W dobrej wierze oddali bilety
Wśród ocalałych jest prezes PiS, którego w ostatniej chwili zastąpił w delegacji Zbigniew Wassermann.
Ktoś musiał zginąć, by ktoś inny mógł żyć. Część polityków w najlepszej wierze oddała swoje miejsca innym - tym, którzy niedługo potem zginęli na smoleńskiej ziemi. Lista nazwisk zmieniała się w ostatnich dniach. "Cudownie ocalonych" jest wielu, ale i tak mniej niż poległych w służbie państwu.
Grzegorz Schetyna (PO), Stanisław Żelichowski (PSL), Jolanta Szczypińska (PiS), Zofia Kruszyńska-Gust (Kancelaria Prezydenta), Tadeusz Iwiński (SLD), Jarosław Kaczyński (PiS), Jan Ołdakowski (PiS) oraz gen. Marian Janicki (szef BOR). I to nie wszyscy, którzy mogli zginąć pod Smoleńskiem.
Fot. REUTERS
Wśród ocalałych jest prezes PiS, którego w ostatniej chwili zastąpił w delegacji Zbigniew Wassermann. Prezes PiS chciał lecieć, ale tuż przed wylotem wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim ustalili, że jeden z braci musi zostać i czuwać przy ciężko chorej matce Jadwidze.
Niezwykle dramatyczne chwile wspomina Marek Suski, poseł PiS. Oczekiwał on, wraz z innymi politykami, na katyńskim cmentarzu na przyjazd delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Docierały do nich kolejne strzępy informacji: najpierw, że były kłopoty z lądowaniem, potem, że samolot się rozbił. W pewnym momencie dotarła informacja, że na pokładzie był i Jarosław Kaczyński, prezes PiS. Też miał zginąć. – Zadzwoniłem do kolegów z Warszawy. Okazało się, że prezes jednak jest w stolicy i żyje – mówi nam Marek Suski. Ale dodaje: - Jarosław Kaczyński był na pierwszej liście.
Grzegorz Schetyna (PO) oddał swój bilet na pokład prezydenckiej maszyny Grzegorzowi Dolniakowi (PO), swojemu zastępcy. Jak powiedział szef klubu parlamentarnego Platformy, początkowo miał on lecieć do Katynia w sobotę, a więc w dniu katastrofy. Do tego jednak nie doszło. - Premier prosił mnie, żebym leciał z nim z delegacją rządową. Dlatego za mnie poleciał Grzegorz Dolniak, a ja poleciałem z premierem w środę, tak się podzieliliśmy, taki los - mówił Grzegorz Schetyna.
Poseł SLD Tadeusz Iwiński otrzymał propozycję wyjazdu do Katynia około dwóch-trzech tygodni temu. Zwrócono się do niego, bo zajmuje się tematyką stosunków międzynarodowych i – jako jeden z niewielu posłów – biegle mówi w języku rosyjskim. Jednak nie poleciał. Jak nam powiedział, odmówił i oddał swój bilet, bo w Katyniu już był dwukrotnie. Potem zwrócono się do Jolanty Szymanek-Deresz, ale jak podkreśla poseł Tadeusz Iwiński, składy delegacji parlamentarnych zmieniały się dynamicznie.
Skomentuj materiał »
Ze wzruszeniem opowiada o jednym z ostatnich spotkań z tragicznie zmarłym Jerzym Szmajdzińskim. Spotkali się na pogrzebie Krzysztofa Teodora Teoplitza. Kolejny raz spotkają się już podczas ostatniej drogi wicemarszałka.
Stanisław Żelichowski, szef klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego, odstąpił swoje miejsce w prezydenckim samolocie koledze, Wiesławowi Wodzie. Politykowi PSL trudno o tym mówić. Jednak opisuje, jak do tego doszło: z klubu ludowców w gronie, które poleciało wraz z premierem Donaldem Tuskiem, znalazł się poseł Eugeniusz Grzeszczak (wiceszef klubu PSL), a prezydentowi miał towarzyszyć właśnie Żelichowski. Tak się jednak ostatecznie nie stało.