observer2
/ 83.29.5.* / 2008-11-27 11:51
Ten rząd o nic się nie stara. Może stara się tylko rozwalić to co jest.
Obiecanki, cacanki, a głupich widać jednak sieją.
Co by z nami było gdyby nie środowiska patriotyczne. Ot jakiś niemiecki brukowiec znowu napisał o "polskich obozach koncentracyjnych". Który to już raz?
Reaguje jak zwykle "Nasz Dziennik". Po reakcji otrzymuje przeprosiny redaktora tej komunistycznej gazety.
Otzrymuje przeprosiny - to należy podkreślić.
A co robi rząd i Tusk. NIC.
Tusk wyściska Angelę przy najbliżdszym spotkaniu i przyjmie dyrektywy czy likwidować stocznie, czy zatopić kopalnie.
O tych sprawach super fragmencik z Naszego Dziennika red. W Reszczyńskiego:
Wydawany w nakładzie 200 tys. egzemplarzy prestiżowy niemiecki tygodnik "Die Welt", "okręt flagowy" koncernu Axel Springer, którego edycje sprzedawane są w ponad 130 krajach na świecie, napisał o "polskim obozie koncentracyjnym na Majdanku". W pierwszym sprostowaniu do internetowej wersji artykułu niejakiej Miriam Hollstein napisano o "byłym obozie koncentracyjnym na Majdanku". Po interwencji naszej ambasady w Berlinie, zaalarmowanej zresztą przez redakcję "Naszego Dziennika", redaktor naczelny "Die Welt" wysłał list z przeprosinami. Ale na pytanie, jak do tego mogło dojść, nie odpowiedział, gdyż jest to pytanie do autorki skandalicznego tekstu, Miriam Hollstein - osoby o żydowskich korzeniach, którą tym bardziej trudno jakoś podejrzewać o brak tak elementarnej wiedzy historycznej.
Waldemar Maszewski, hamburski korespondent "Naszego Dziennika", podaje, że przykładów jawnie antypolskiej działalności mediów w Niemczech jest bardzo dużo. Wystarczy tylko wpisać do dowolnej wyszukiwarki internetowej słowa "Polnische Konzentrationslager", by przekonać się, jak w świadomości Niemców zakorzeniło się już skojarzenie tych słów z odpowiedzialnością Polaków za obozy koncentracyjne budowane przez Hitlera na ziemiach podbitej Polski.
To "elitom" III RP, szczególnie urzędnikom polskiego MSZ zawdzięczamy ten haniebny stan rzeczy. Z żelazną konsekwencją zamykali oczy na opluwanie Polski w świecie. Tych zaś nielicznych, którzy przez ostatnie 19 lat samotnie i bez większych szans walczyli ze szkalowaniem dobrego imienia Polski, nazywali szowinistami, endekami, antysemitami, integrystami katolickimi, a najczęściej "oszołomami".
Polskie MSZ stale zapowiada szybkie i stanowcze reagowanie na medialne kłamstwa o Polsce. Są to jednak ciągle deklaracje. Czekam na to, kiedy wiceminister MSZ Ryszard Schnepf pochwali się jakimś sukcesem w zwalczaniu tak dziś rozpowszechnionych antypolonizmów w świecie, także w tych środowiskach, dla których drugą czy pierwszą ojczyzną jest Izrael.
W tym samym czasie, gdy niedouczony redaktor naczelny "Die Welt" przepraszał za artykuł, w Moskwie, w miejskim sądzie rejonowym oddalono zażalenie rodzin polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w Katyniu na postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej. Jak wiadomo, GPW odmówiła aktu rehabilitacji jeńców wojennych, ofiar bestialskiej śmierci strzałem w tył głowy, a Sąd Rejonowy w Moskwie, rozpatrujący pierwsze zażalenie, wydał wyrok po myśli moskiewskich prokuratorów. Sędziowie potwierdzili to, co mówili prokuratorzy, że "nie zachowały się dokumenty".
Jak zauważa korespondent IAR w Moskwie Włodzimierz Pac oraz Aleksander Gurianow ze Stowarzyszenia "Memoriał", werdykt sądowy był do przewidzenia. Nie był też żadnym zaskoczeniem kompletny brak wiedzy o zbrodni katyńskiej ze strony prokuratury i sądu. Chyba że tak świetnie odegrali oni swoje role.
4 grudnia w Sądzie Rejonowym Moskwy raz jeszcze, już chyba ostatni, rodziny polskich oficerów będą domagały się rehabilitacji ofiar Katynia przez spadkobierców komunistycznego reżimu.
Od mordu w Katyniu minęło 68 lat, ale przeważająca większość Rosjan świadomych tego historycznego faktu jest przekonana, że zbrodni dokonali Niemcy. Nowe książki ukazujące się w Rosji na ten temat utwierdzają ich w tym przekonaniu.
Ja Pana błagam, ja na kolanach Pana błagam, Panie Ministrze Sikorski, niech Pan jedzie do Moskwy i coś zrobi w tej sprawie.
Czy Polacy, ponoć głęboko dotknięci przez naszych sąsiadów takim traktowaniem, odwdzięczają się pięknym za nadobne? Ależ nie, to nie byłoby w naszym stylu. Całą naszą wściekłość wyładowujemy na polskim Instytucie Pamięci Narodowej. Wkrótce (18 grudnia) minie 10 lat od jego powołania. Pełna nazwa IPN brzmi: IPN - Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Oprócz Głównej Komisji na IPN składa się: Biuro Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów, Biuro Edukacji Publicznej i Biuro Lustracyjne. IPN robi tysiące wspaniałych, pięknych rzeczy dla utrzymania polskiej tożsamości narodowej; wydaje setki książek, drukuje tysiące historycznych publikacji, organizuje dyskusyjne spotkania, prelekcje naukowców, wystawy, uświetnia uroczystości, akademie, współpracuje z mediami itp. Ale dla byłych komunistycznych agentów wywierających wciąż wpływ na bieżące życie w kraju, dla wszelkich popleczników dawnej