jgfg
/ 46.112.12.* / 2010-06-22 19:45
SEKTA pt. „PLATFORMA OBYWATELSKA”
Z wyników I tury wyborów zdają się wynikać trzy podstawowe przesłanki.
1) Należy zdecydowanie odrzucić wszelkie tzw. sondaże oraz wyniki badania opinii publicznej i zacząć traktować je jako element kampanii wyborczej, prowadzonej na rzecz grupy rządzącej.
2) Na efekt poparcia udzielonego Bronisławowi Komorowskiemu nie mają wpływu jakiekolwiek przesłanki racjonalne i merytoryczne, w tym negatywne okoliczności dotyczące tej postaci.
3) Zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego w II turze wyborów jest w pełni realne.
PIERWSZA REFLEKSJA nie jest żadną rewelacją. W identyczny sposób, jak obecnie tzw. sondażownie działały podczas wyborów prezydenckich w roku 2005 i tylko „krótkiej pamięci” Polaków zawdzięczamy, że pięć lat później mogły dokonać tej samej manipulacji.
Dość przypomnieć, że wszystkie badania przed I turą z trzech ostatnich dni kampanii 2005 r dawały zwycięstwo Tuskowi: CBOS - 40 do 35 proc., TNS OBOP 40 - 34 proc., a GfK Polonia nawet 42 do 31 proc. W rzeczywistości Tusk dostał 36,3 proc. głosów, a Lech Kaczyński - 33,1 proc. Prawdziwy cel funkcjonowania owych „ośrodków badań opinii publicznej” został jednak zdemaskowany podczas drugiej tury wyborów, gdy wszystkie sondaże dawały zgodnie zwycięstwo Tuskowi. Jego przewaga wynosiła od kilku do kilkunastu procent głosów. W przedwyborczy piątek 2005 roku sondaże PBS dla "Gazety Wyborczej" i GfK Polonia dla TVN dawały Tuskowi zwycięstwo 52 do 48 proc. TNS OBOP w badaniu dla "Faktu" wieszczył triumf Tuska 53 do 47 proc., ale już w sondażu dla TVP - tylko 50,9 do 49,1 proc. W rzeczywistości wygrał Lech Kaczyński, uzyskując 54 proc. głosów, zaś Tusk - tylko 46 proc.
Całkowitą kompromitacją okazały się tegoroczne przewidywania „sondaży” Gazety Wyborczej, w których zapowiadano zwycięstwo Komorowskiego już w I turze. Podobnej wartości były „badania” sporządzone na zlecenie TVN i TVN24, podczas których dzwoniono do sześciu tysięcy osób, które oddały głos w pierwszej turze wyborów. Na tej podstawie wyliczono, że Komorowski dostał 45,7 proc. głosów, a Jarosław Kaczyński - 33,2 proc.
Na 9 dni przed wyborami z sondażu SMG/KRC dla TVN24 wynikało, że w pierwszej turze Komorowski miał otrzymać poparcie 42 proc. badanych, a Jarosław Kaczyński tylko 30 proc.
18 czerwca br. sondaż Homo Homini wskazywał na zwycięstwo Komorowskiego - 55,5 proc., do Kaczyńskiego - 37,8 proc.
Nie ma wątpliwości, że w państwach autentycznej demokracji, tego rodzaju ośrodki zostałyby skompromitowane i natychmiast skazane na bankructwo, ponieważ żadna, szanująca się instytucja nie zamówiłaby w nich badań. W III RP możemy się spodziewać, że będą nadal prowadziły działalność propagandową, czynnie wspierając grupę rządzącą.
Ujawnienie rażących dysproporcji między prognozami tych sondażowni, a rzeczywistym wynikiem I tury, jest także okolicznością kompromitującą dla wielu dziennikarzy, publicystów i tzw. analityków, którzy bezkrytycznie formułowali przedwyborcze oceny w oparciu o wyniki owych badań, nie dopuszczając refleksji, iż mogą być one elementem przedwyborczych manipulacji.
ZNACZNIE POWAŻNIEJSZA JEST DRUGA PRZESŁANKA
W roku 2007 PO zwyciężyła w wyborach parlamentarnych z wynikiem 41,51%. Wczorajszy wynik Komorowskiego - ok.41% potwierdza, że partia rządząca zachowała swój „twardy” elektorat i pomimo 3 lat rządów utrzymuje poparcie na tym samym poziomie. Trudno oczywiście stwierdzić, czy elektorat PO z roku 2007 i obecny elektorat Komorowskiego stanowią te same osoby, choć niemal identyczny wynik zdaje się to wyraźnie sugerować.
To zaś oznacza, że dla. wyborcy Platformy/Komorowskiego trzyletni okres nieudolnych, aferalnych rządów, z finałem tragedii smoleńskiej i kompromitacją w czasie powodzi nie ma najmniejszego znaczenia dla oceny kandydata tej partii. Może to również oznaczać, że CHOĆBY B. KOMOROWSKI BYŁ AGENTEM ROSYJSKIM LUB MORDERCĄ – NIE BĘDZIE TO MIAŁO WPŁYWU NA PREFERENCJE WYBORCÓW PO.
Do świadomości tak sformatowanego wyborcy, nigdy nie zdoła dotrzeć żadna z konsekwencji związanych z wyborem tego kandydata. Groźba dominacji rosyjskiej i wystąpienia Polski z NATO, totalitaryzacja życia publicznego: rządy wojskowej bezpieki, wprowadzenie utajnionej cenzury, inwigilacja i represje wobec obywateli, gospodarcza zapaść czy uzależnienie od Rosji – wydają się dla wyborcy Komorowskiego kwestiami moralnie obcymi i nierozpoznanymi intelektualnie.
Podobnie - wszelkie rzeczowe i wsparte na faktach przekazy dotyczące tej ponurej postaci, nie mają szans dotrzeć do świadomości 40% wyborców. W tym samym obszarze niewiedzy znajduje się informacja o braku jakichkolwiek osiągnięć w 20 letniej karierze politycznej Komorowskiego, fatalnym dla wojska okresie jego ministrowania, czy braku kompetencji dla zajmowania poszczególnych stanowisk, niskim stanie wiedzy ogólnej kandydata i niedostatkach w zakresie elementarnej kultury.
Poważna, int