Kenobi
/ 2006-08-31 08:55
/
Uznany malkontent giełdowy
Zgodnie z przewidywaniami, o których wspominałem wczoraj po płd., indeksy w Stanach, po wybiciu w góre na początku sesji, rozpoczęły spadki, w końcówce tradycyjnie wyciągane dla zakończenia sesji na lepszym poziomie. Jak wiemy - niewiele to dało. Rewizja w górę PKB za 2 kw. z 2,5% na 2,9% (blisko oczekiwań 3,0 %) nie dała impulsu wzrostowego, nic dziwnego - są to już dane historyczne, a obecnie rynek obawia się przyszłości. Widać było nerwowość wśród inwestorów przez całą sesję i rosnący niepokój czy zwalniająca gospodarka wyląduje miękko czy twardo. Średni rynek byka to 25 miesięcy, ten trwa 47 i wszyscy czują, że coś wisi w powietrzu. Jak pisał S. Kłusek w Parkiecie z danych obejmujących lata 1994 - 2005 wynika, że prawdopodobieństwo tego, że w okresie 1.09 - 31.11 pojawi się przynajmniej jedna fala ponad 10-proc. spadku indeksu W20 wynosi aż 83%. Nasz rynek, ciągnięty ostatnio przez KGHM, która odreagowywała poprzednie spadki (co było okazją do wyjścia z akcji - widać po obrocie), w obliczu porozumienia w Escondida, które powinno pozwolić zakończyć strajk i tym samym spowodować spadek cen miedzi (na giełdzie Comex nastąpił wczoraj po raz kolejny) też stoi w obliczu korety ostatniego wzrostu. Dziś posiedzenie EBC, które pozwoli wyjaśnić sytuację w Europie, dziś i jutro kolejne dane w USA, które rownbież mogą spowodować przełom za oceanem. Okres window dressing kończy sę.