dodge
/ 2007-10-07 22:21
/
Mistrz gry: „Najlepsze spółki tygodnia"
"Wiadomości napływają coraz gorsze. Pod koniec września z danych wynikało, że amerykański rynek mieszkaniowy jest na równi pochyłej. W październiku Citigroup i UBS, dwa największe banki na świecie, poinformowały, że spisują na straty łącznie 9,3 mld dolarów kredytów w związku z kryzysem na rynku hipotecznym. Tymczasem, jak pisze „The Economist”, na giełdach mamy nie krach, lecz euforię.
Wall Street uczciła w zeszłym tygodniu niepokojący komunikat wielkich banków rekordowym poziomem indeksu DJIA. Indeks wschodzących rynków MSCI również szybuje wysoko, osiągnąwszy 50-proc. wzrost w ostatnich 12 miesiącach, z czego połowę od 18 sierpnia. Podobnie zachowywały się indeksy S&P 500 czy niemiecki Dax. Wygląda na to, że chwilowa panika tego lata poszła całkiem w zapomnienie.
Optymizm nie dotyczy tylko rynków w krajach rozwiniętych. "Financial Times" zwraca uwagę, że od początku ubiegłego roku chiński indeks Shanghai Composite poszedł w górę o 416 proc., indyjski Sensex o 112 proc., a brazylijski Bovespa o 133 proc.
Kursy akcji pną się w górę w warunkach znacznie trudniejszego dla firm pieniądza. Uważano przedtem, że to łatwe kredyty przyczyniają się do dynamicznego wzrostu giełdy. Dziś, gdy ta podpora została rynkom odebrana, nikt na to nie zwrócił uwagi.
Dlaczego więc kursy akcji wciąż rosną? Zdaniem jednych to wynik braku roztropności inwestorów i zrozumienia dla rozmiaru szkody wyrządzonej rynkowi kredytowemu przez kryzys hipoteczny. Ale są i inne wykładnie. Pierwszą i najważniejszą przyczyną takiego optymizmu wydaje się być polityka Fed. Cięcia stóp procentowych zazwyczaj mają korzystny wpływ na giełdę. Jeden z rozmówców "The Economist" powiedział, że gracze na rynkach kapitałowych zachowują się tak, bo najgorsze konsekwencje kredytowego kryzysu mają już za sobą, lub żyją w przekonaniu, że Fed zneutralizuje wszelkie złe wiadomości.
W październiku 1998 roku, gdy Alan Greenspan był zmuszony obniżyć stopy procentowe, by przywrócić płynność rynkom i przeciwdziałać konsekwencjom tarapatów funduszu hedgingowego Long-Term Capital Management, skorzystały na tym również i te rynki, które nie potrzebowały pomocy. Największymi beneficjentami były wówczas wielkie spółki technologiczne i dotcomy. Nasdaq Composite Index zyskał w trzy miesiące 40 proc., a potroił się w niecałe 18 miesięcy podczas niezapomnianego roku 1999. Trudno się dziwić więc, że dziś wielu graczy giełdowych mówi, że "impreza trwa zupełnie jak w 1999".
Inny przykład przytoczony przez „Financial Times” to rok 1987, kiedy po czarnym poniedziałku na Wall Street Greenspan również obniżył stopy i wtedy także w wyniku tej decyzji urosła bańka giełdowa. W obu przypadkach jednak, zanim bańki pękły, było dość czasu - ponad rok - na pokaźne krótkoterminowe zyski.
Oczywiście prędzej czy później impreza nieuchronnie skończy się łzami, ale do tego czasu wielu graczy zdąży nieźle zarobić, uważa rozmówca "FT" z Morgan Stanley. Istnieje jednak możliwość, że obecny szef Fed Ben Bernanke będzie znacznie szybciej reagował niż swego czasu Greenspan. Gdy tylko zyska pewność, że reperkusje kryzysu na rynku kredytowym mamy już za sobą, od razu podniesie stopy procentowe.
Drugą i być może bardziej namacalną przyczyną wzrostu kursów są wyniki firm. Średni zysk firm indeksu S&P 500 już od 14 kwartałów rośnie w tempie 10 lub więcej procent. Lekki spadek dynamiki zysków nastąpił w pierwszym kwartale tego roku, ale już drugi kwartał przyjemnie zaskoczył wszystkich analityków wynikiem 8,7 proc. Trzeci kwartał odzwierciedli zapewne zawirowania na rynku kredytowym, ale już na czwarty i pierwszy kwartał 2008 prognozy mówią o 11-proc. wzroście zysków.
Trzecim powodem optymizmu są wskaźniki takie jak cena/zysk, według których mamy obecnie do czynienia z niskimi kursami. Wspomniany wskaźnik spadł w przypadku spółek S&P 500 do najniższego poziomu od 1996 roku.
Akcjom pomaga także słaby dolar. Przyczynia się on m.in. do zwiększenia zysków międzynarodowych koncernów notowanych na Wall Street. Amerykańscy inwestorzy kupujący za granicą odnotowują też wyższe zyski w dolarach, na przykład spółki niemieckiego indeksu Dax poszły w górę o 28,6 proc. w dolarach, a tylko o 19,2 proc. w euro.
Niewzruszona też pozostaje wiara inwestorów w spółki powiązane z rozwojem wschodzących rynków, takie jak producenci wszelkich surowców.
Być może amerykańska gospodarka jest skazana prędzej czy później na spowolnienie, pisze "The Economist", ale reszta świata, zwłaszcza wschodzące rynki, może to wyrównać. Dzięki temu zyski spółek pozostaną pokaźne. W tym świetle kryzys kredytowy wydaje się już być historią, a pieniądze wycofane z rynków kredytowych zasilają obecnie rynek akcji. "
Źródło: Gazeta Wyborcza