Mądry komentarz, więc się do niego ustosunkuję. Nie można dziś jeszcze powiedzieć, co nas czeka. na razie to jasne jest, że rynki nie wiedzą co się będzie działo i dlatego motają się bez kierunku. Ale już rosnąć nie mogą. Wszelkie próby podciągania szybko się kończą. Tak jak w piątek w Stanach probowali podgrywać pod B. Bernanke i huragan, ktorego jeszcze nie ma ( co pozwoliło na małe wyciągnięcie naszego indeksu w końcówce sesji), szybko to się skończyło (tuż po 16-tej). Ja nie wiem co to będzie - większa korekta czy może nawet bessa - tak daleko nie wybiegam, bo mam za mało danych. Nie wiadomo np. co zrobi FED. Nawet jak nie podniesie we wrześniu, to może to zrobić za miesiąc, czy dwa. Obecnie tak fatalne dane, jakie ostatnio napłynęły na rynek pozwalają przypuszczać, że gospodarka światowa hamuje i jak długo to potrwa i jak się zakończy, to jeszcze nikt nie wie. Będzie to prawdopodobnie miało wpływ na wyniki spółek, jaki - to się niedługo dowiemy. Już wiele amerykańskich ogłasza obniżki prognoz, szczególnie z sektora nieruchomości i detalicznego, co potwierdza obawy o obniżeniu skłonności do zakupów konsumenta amerykańskiego, co decyduje o ok. 70% PKB tego kraju. Ponieważ kraj jest ogromnym importerem, pojawiają się obawy, że spadnie zarowno konsumpcja surowców jak i ogólny import do tego kraju, co spowoduje określone trudności na całym świecie. Jednocześnie hossa na rynkach wschodzących spowodowana nadwyżką kapitału wraz ze podrożeniem kredytu nagle się skończyła, bo zaczęły zanikać czynniki, które były jej podstawą. Jak gospodarka światowa spowalnia, cierpią na tym właśnie rynki wschodzące. Widać to po trwającym od dwóch tygodni boomie na rynku obligacji (oprocentowanie amerykańskich benchmarkowych dziesięciolatek spadło z 5,3 do 4,8%). Co do strategii kup i trzymaj, to się całkowicie zgadzam. Jak pisałem obecnie jest powrót do jakości, problem w tym, żeby wybrać odpowiedni moment do zakupu, co najlepiej opisuje cytowany przeze mnie artykuł. Dodam jeszcze, że końcowka hossy zawsze charakteryzowała się szaleństwem na małych, często nic nie wartych, albo mocno przewartościowanych spółkach i rosnącym udzialem inwestorów indywidualnych zwabionych chęcią zarobku, ktorzy często kupują na tzw. górce. Kończąc poslużę się cytatem z Parkietu z 5 -7.02.2000 tuż przed pęknięciem bańki internetowej, "W pewnym sensie wzrosty spólek związane z internetem mają jakieś uzasadnienie.Są one wynikiem oczekiwań co do przyszłych zysków. Jeżeli porównać skalę wzrostów firm internetowych w USA, to polskie spółki tej branży mają jeszcze spore pole do popisu.- doradca inwestycyjny." Historia giełd zna wiele takich przykładów nagłych załamań. Do czasu wyjaśnienia się (przynajmniej częsciowo) sytuacji warto o tym po prostu pamiętać.