polecam bardzo merytoryczny wywiad z Poncyluszem, który jasno naświeta sprawę stoczni : http://www.polskieradio.pl/trojka/salon/default.aspx?id=65239
fragment:
"Minister Grad czuje, że przez pół roku nic nie robił. On tego nie powie głośno, ale nawet z tej jego białej księgi wynika, że pierwsze miesiące były całkowicie czasem ignorancji, jemu się wydawało, że to się samo załatwi, że jego urzędnicy w Ministerstwie Skarbu pojadą do Brukseli, coś tam poopowiadają, Komisja Europejska to kupi, tym bardziej, że to przecież rząd proeuropejski, taki liberalny, kochany… Natomiast po pół roku okazało się, że jego podwładni niewiele zrobili, i że on zostaje z potężnym problemem, dopiero w sytuacji kryzysowej zaczął reagować. I tutaj faktycznie się wykazał. Maj, czerwiec – to rzeczywiście jego czas, on naprawdę zaczął coś robić. Tylko dlaczego do maja w ogóle nic nie robił, w ogóle się tym nie interesował. Zresztą w jednym z wywiadów powiedział, że jeszcze dwa tygodnie temu to on myślał, że wszystko jest okej.
"