Ministerstwo kierowane przez lekarza lub pielęgniarkę nie rozwiąże problemów ekonomicznych wynikających ze złej organizacji systemu finansowania usług medycznych. Trzeba sobie wreszcie uświadomić, że nie jest nam Ubezpieczonym a potencjalnym pacjentom potrzebna żadna "SŁUŻBA ZDROWIA", (bo służący nawet dobrze opłacany wykonuje tylko to, co mu chlebodawca każe i osobiście skontroluje a ubezpieczony jako płatnik, czyli chlebodawca nie ma możliwości kontrolować lekarza), dlatego potrzebne są nowoczesne zakłady działające jak firmy świadczące przez zatrudnionych w nich specjalistów USŁUGI MEDYCZNE DLA UBEZPIECZONYCH. I potrzebni są UBEZPIECZYCIELE, którzy za otrzymywane regularnie składki ubezpieczonych będą płacić zakładom usług medycznych za wykonane dla ubezpieczonego pacjenta usługi oraz będą negocjować z tymi zakładami ceny poszczególnych usług, zabiegów, badań i procedur medycznych. Wiadomo, że zdecydowanej większości Polaków nie stać na indywidualne ubezpieczenie zdrowotne, więc musi to być ubezpieczenie grupowe w dużych wielomilionowych grupach potencjalnych pacjentów. I niestety musi to być nadal ubezpieczenie przymusowe ale zakład ubezpieczeniowy każdy powinien sobie wybrać z pośród kilku firm posiadających koncesję i konkurujących na rynku ubezpieczeń medycznych
Aby to zorganizować - czyli zreformować obecną postsocjalistyczną „służbę zdrowia” potrzebni są specjaliści od organizacji i zarządzania oraz budowy informatycznych systemów rejestracji i rozliczania zapłat za wykonane usługi przez ubezpieczycieli nawet, jeżeli w pierwszym etapie miałby to być tylko jeden ubezpieczyciel, czyli NFZ, chociaż lepiej, aby to było np 5 konkurujących ze sobą Kas Ubezpieczenia Zdrowotnego. Ubezpieczony posiadać powinien kartę elektronicznej rejestracji pacjenta z mikroprocesorem na tyle pojemnym, aby zapisywał usługi świadczone w okresie np. 5 lat i podpisem PIN, którym pacjent potwierdzałby jakie otrzymał świadczenia np.: porada, zabieg, operacja, pobyt w sanatorium itp. Nie byłoby również dużym kosztem gdyby pacjent posiadał w domu płytę CD, z którą chodziłby do lekarza a ten zapisywałby na niej komputerowo to samo, co w kartotece pacjenta zapisuje ręcznie. Czas, aby we wszystkich gabinetach lekarskich były już komputery i aby wreszcie dokumentacja medyczna była prowadzona komputerowo w jednolitym systemie, co pozwalałoby zdalnie elektronicznie kontrolować wykonywanie usług przez NFZ, Ubezpieczycieli i Ministerstwo Zdrowia. Aby zmienić to, co źle funkcjonuje trzeba najpierw zmienić świadomość tych, którzy tym kierują, więc trzeba zmienić kierownictwo z nieświadomego prawdziwych przyczyn problemów na świadome przyczyn. Kierownictwo nie może postępować ciągle jak głupi i leniwy Felczer, który zwalcza wyłącznie objawy choroby nie lecząc jej przyczyn. Bo jak powiedział Albert Einstein „Istotne problemy naszego życia nie mogą być rozwiązane przez świadomość na tym samym poziomie, na którym powstały”
Powyższe przemyślenia wynikają z mojej 8 letniej obserwacji działania systemu na przykłądzie pewnego dużego SPZOZ, w którym byłem członkiem jego rady nadzorczej i rady społecznej. Dodam, że w tym czasie był to jeden z niewielu niezadłużonych SPZOZ w województwie gdyż przez przypadek w radzie nadzorczej potem przemianowanej na społeczną było 3 przedsiębiorców, specjalistów od zarządzania i organizacji i jeden doradca podatkowy a dyrektor SPZOZ, choć lekarz ukończył studia podyplomowe organizacji i zarządzania.
Teraz zaczęto ten ZOZ dzielić i cząstowo prywatyzować i efekt jest taki, że pacent bez pieniedzy już nie jest tam leczony a tylko diagnozowany i odsyłany do sprywatyzowanego oddziału który informuje ,że z pwodu wyczerpania kontraktu z NFZ na te zabiegi do końca roku wykonuje takie zabiegi wyłącznie poza limitem kontraktu z NFZ czyli wg cennika prywatnego. Pacjent więc ma wybór doczekać do nowego roku albo zapłacić. Mamy obecnie w Polsce do czynienia z masową dwustronną nieuczciwością i kłamstwem. Kłąmie rząd bo wie, że środki przeznaczane w NFZ na zakontraktowanie uśług medycznych w stosunku do statystyki ilosci przypadków występujących są o kilkanascie procent niewystarczające i kłamią zainteresowani prywatyzacją Lekarze bo wiedzą dobrze, że przywatyzacja nie powoduje zwiększenia nakłądów inwestycyjnych na rozwój i umowocześnienie placówek leczenia. Koszty leczenia prywatnego są korzystne dla lekarzy któzy nie zainwestowali prawie nic w wyposarzenie swoich prywatnych miejsc pracy nawet nie opłacają sobie szkoleń dokształcających a o zakupie nowoczesnej aparatury prywatnie wogóle nikt nie słyszał i gdyby nie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy oraz dotacje z budżetów niektórych Gmin to w Polskich szpitalach nie byłoby ani połowy tego sprzętu który jest.