Niezależny Audytor
/ 185.80.162.* / 2015-09-16 10:46
Debilizm profesorski nie zna jednak granic. Emerytura, co jest powszechne wiadome, zależy od poziomu zarobków i tego, jaką ich część "odkładamy" na funduszach emerytalnych. Jak się ma do PKB? Ano nijak, chyba, że zakładamy ciągłe dokładanie do ZUSu z budżetu państwa, czyli innych płaconych przez nas podatków.
O tym, że mamy płace wielokrotnie niższe niż w krajach "starej" Unii wiemy wszyscy. To znaczy prawie wszyscy, bo profesorowie tego nie wiedzą. Nie wiedzą także, ze w krajach tejże "starej" Unii roczne wynagrodzenie (netto) kształtuje się na poziomie PKB per capita (czyli tego na głowę mieszkańca). W Polsce - 47%. Gdzie powstaje w PKB? Na pewno nie w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym, Forum Obywatelskiego Rozwoju czy innych podobnych organizacjach. Powstaje w przemyśle, budownictwie... Ale tego, że trzeba wspomagać inwestycje gospodarcze i rozruszać budownictwo plecące bzdury "autorytety" nie dostrzegają. I nie widzą jakiegokolwiek związku pomiędzy budownictwem a stanem gospodarki, co jest jednym z podstawowych mierników w USA, które dobrze wiedzą, że każde nowe mieszkanie czy dom to zakupy ich nabywców. Bo trzeba kupić nowe meble, sprzęt gospodarstwa domowego, dywany, firanki... Czyli wydać kupę kasy, która trafi do producenta.
Tyle, że polskich producentów po 1989 roku likwidowano, jak się da (p. Balcerowicz wie o tym chyba najlepiej), więc musimy liczyć głównie na zyski z sieci handlowych.
A te, według tych profesorskich głów wspierających władców z PO, nadal powinny cieszyć się zwolnieniami podatkowymi.
Banki, które kredytują zakupy ratalne, także podatków nie płacą.
No i jak ma te nasze PKB rosnąć?