jolkuipoxcca
/ 77.255.211.* / 2012-08-19 09:35
Tłumaczenie, że dokument podpisany przez patriarchę Cyryla i abp. Michalika to historyczne osiągnięcie, na którym zależało Stolicy Apostolskiej, nie ma oparcia w faktach. Benedykt XVI nie znał nawet jego treści. Dokument to efekt antypolskiej intrygi Putina, w którą dali się niestety wciągnąć polscy hierarchowie. A okoliczności porozumienia są dokładnie przeciwne, jak w wypadku listu biskupów polskich do niemieckich.
W przeddzień podpisania porozumienia abp Józef Michalik z wielką uprzejmością został przepytany przez stację TVN24, której czołowy dziennikarz wzywał niedawno Kościół do samorozwiązania. W długim wywiadzie padło jedno kluczowe zdanie. – Papież zna tekst? – spytał dziennikarz. – Tego nie wiem... Chyba nie, bośmy tego listu nie konsultowali – odpowiedział zaskakująco arcybiskup. Dodał, że o fakcie prowadzenia dialogu z Cerkwią mówił papieżowi, co spotkało się z jego „zainteresowaniem”.
Orędzie niemieckie jako przeciwieństwo rosyjskiego
Jednocześnie arcybiskup porównał dokument do słynnego orędzia biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. Myślę, że porównanie okoliczności powstania obu dokumentów to znakomity punkt wyjścia do dyskusji o tym, co się stało.
W 1965 r. wzajemne wybaczenie win poprzedziły skrucha i pokuta grzeszników. Hitlerowskich zbrodniarzy osądzono w Norymberdze. W ramach denazyfikacji aresztowano ponad 200 tys. osób. Niemcy zdemilitaryzowano, uniemożliwiając na dziesięciolecia realizowanie przez nie imperialnych ambicji. Na czele niemieckiego Kościoła stanął kardynał Joseph Frings, który za rządów Hitlera nie bał się nazywać jego zbrodni „nieprawością wołającą o pomstę do nieba”.
Gdy chodzi o dzisiejszą Rosję, dosłownie wszystko jest odwrotnie. Sprawców zbrodni komunistycznych nie ukarano. Ludzie KGB są u władzy – zajmują 70 proc. najważniejszych stanowisk. Związku Sowieckiego nie zdemilitaryzowano, lecz odwrotnie – były pułkownik KGB Putin dąży do odbudowy imperium. Patriarcha Cyryl nie jest kardynałem Fringsem, lecz byłym agentem KGB (a zdaniem „Forbesa” nawet etatowym oficerem), bliskim współpracownikiem Putina, który wspiera jego imperialne plany. Ani wyznania grzechów, ani pokuty nie było.
Tamten dokument był ze strony polskiego episkopatu wyrazem odwagi i nonkonformizmu wobec komunistycznej władzy. Dzisiejszy jest na rękę rządzącym, z których winy Polska stacza się w rosyjską strefę wpływów.
Trudno więc się dziwić, że sprawa jest powodem pełnych niepokoju rozmów, jakie toczą w ostatnich dniach polscy katolicy, w tym księża. Wielu zadaje pytanie, czy Chrystus pochwala to, by nawet w imię dobra współdziałać z kimś, kto ma na sumieniu ludobójstwo setek tysięcy ludzi, w tym dziesiątków tysięcy dzieci na Kaukazie? Pytają o to choćby, kiedy czytają opis lekarza, który badał ofiary tortur podwładnych Putina. Opis jest precyzyjny: „Amputacja palców i kończyn, wydłubywanie oczu, łamanie kości i kręgosłupa, otwieranie jamy brzusznej i wyciąganie jelit na zewnątrz, odcinanie języka, uszu i organów płciowych, miażdżenie wątroby, śledziony i nerek precyzyjnymi ciosami”.
Racje zwolenników dokumentu
Ale w tych rozmowach padają też argumenty za tym, że Kościół postępuje słusznie. Jakie? Jako katolicy jesteśmy częścią Kościoła powszechnego, który za sprawą polskich biskupów dokonuje historycznego aktu zbliżenia z Cerkwią. Bo jesteśmy naturalnymi sojusznikami w walce z cywilizacją śmierci. W przeciwieństwie do protestantów Cerkiew zachowuje twarde stanowisko w sprawie aborcji, in vitro, małżeństw homoseksualnych, związków partnerskich itp. W tej sytuacji nie wolno nam patrzeć na porozumienie tylko z naszego, polskiego, lokalnego i doraźnego punktu widzenia. Wszyscy wiemy, że patriarcha nic nie zrobi bez zgody Putina – kiwają do nas głową porozumiewawczo zwolennicy dokumentu – tylko że z historycznej perspektywy będzie to miało drugorzędne znaczenie. Jasne, że Putin prowadzi swoją grę. Ale Kościół jest lepszym graczem niż Putin. Pułkownik KGB minie, a skutki porozumienia przyniosą dobroczynne owoce.
Negocjacje w konspiracji przed katolikami
Problem w tym, że cała ta argumentacja opiera się na mistyfikacji. Nic nie wskazuje na to, by inicjatywa w sprawie dokumentu wyszła od Benedykta XVI czy Stolicy Apostolskiej. Przeciwnie – cytowany abp Michalik przyznał, że papież nie znał treści dokumentu, a dowiedział się tylko o prowadzonym przez polskich hierarchów dialogu.
Owszem, w Kościele nie brak hierarchów, którzy widzą w Cerkwi w jakiejś dalekiej przyszłości sojusznika. Jednak w tym wypadku mieliśmy do czynienia z wydarzeniem ściśle lokalnym, wynikiem negocjacji rosyjskich i polskich duchownych.
Co o tych rozmowach wiemy? Niemal nic. Negocjacje ze stroną rosyjską owiane były tajemnicą, a właściwie prowadzone w konspiracji przed polskimi katolikami. O ich przebiegu nie mieli pojęcia wybitni kościelni specjaliści od spraw wschodnich, pracujący na katolickich i