Po raz pierwszy od rewolucji róż w 2003 roku, po której Saakaszwili skierował kraj ku Zachodowi, premier i prezydent wywodzą się z dwóch różnych obozów politycznych, które są w głębokim konflikcie.

To jest piękny przykład manipulacji plebsem. Czasami jestem pełen podziwu dla fachowości propagandzistów i manipulatorów społecznych.
Akurat obecny premier i prezydent Gruzji "pokłócili" się zupełnie nie tak dawno. Wcześniej obecny premier Gruzji (najbogatszy człowiek w Gruzji) był (i najprawdopodobniej dalej jest) najlepszym przyjacielem i sojusznikiem obecnego prezydenta.
Ba wspierał go finansowo i walnie przyczynił się do objęcia władzy przez Saakaszwilego. Poróżnili się wtedy jak jasnym się stało, że społeczeństwo gruzińskie powoli ma dosyć Saakaszwilego i jego ekipy.
Wtedy wpadli na pomysł aby na wzór polskiej solidarności podzielić się na dwa "przeciwstawne" obozy.
W ten sposób zmylą społeczeństwo i zapewnią sobie ciągłość władzy.
Wystarczy tylko aby stale byli wobec siebie w opozycji.
Co jak widać realizują ze zupełnym powodzeniem.