J.N.
/ 77.115.121.* / 2007-12-26 17:44
Moim zdaniem to jakiś "IDIOTA" wymyślił OCHRONĘ DANYCH OSOBOWYCH w książce telefonicznej ogólno dostępnej. Jeśli proszę o podanie np. numerow telefonu Nowaków z Warszawy to bez żadnej łaski pani z informacji powinna mi je podać. Przeceż mogę wziąć książkę telefonicznę i bez problemu to odszukać . Oczywiście PANI twierdzi że: jest ochrona danych osobowych i mi nie poda jak nie dam pelnego adresu włącznie z nr. mieszkania. Albo ja jestem idiotą, a to wykluczam, albo ustawodawcy są nimi, a to jest prawdopodobne, albo Pani z Informacji nie umie interpretować przepisów o ochronie danych osobowych. Jeżeli pani z informacji działa zgodnie z przepisami i nie chce podać np. Nowaków z książki ogólno dostępnej, to faktycznie ustawodawcy są idiotami, albo pani z informacji może podać dane wszystkie z K.T, ale jest nadgorliwa a wtedy ustawodawcy, wynika z tego, mieli inny zamiar, ale wtedy tą PASKUDNĄ PANIĄ trzeba zwolnić i szkoda że nikt jej nie wytoczył procesu o przynajmniej kiluset tysięczne odszkodowane za brak kontaktu we właściwym momencie np. z kontrachentem. Uważam, że jeśli abonent nie zastrzeaga swoich danych osobowych, to można je bez problemu publikować w książce telefonicznej, jak też w książce telefinicznej w internecie- jaka to różnica? No chyba że ma się nasrane we łbie i twierdzi, że przewertowanie stron PAPIEROWEJ książki tel. jest inne niż internetowej.