Hej opiszę Wam mój przypadek...
...a więc sama byłam stażystką i tydzień temu po półtora miesiąca stażu zrezygnowałam. Ku mojemu zdziwieniu, wczoraj się dowiedziałam, że pomimo mojej rezygnacji, urząd uznał winę po stronie pracodawcy. W każdym razie nadal jestem zarejestrowana w UP i otrzymałam pieniądze za ostatni miesiąc stażu.
Jeśli na stażu prawa stażysty są łamane i atmosfera trudna do zniesienia, to nie ma co się męczyć i lepiej odejść. Niektórzy pracodawcy myślą, że mogą ze stażystą zrobić, co tylko zechcą. Mają go za 'cykora', który boi się wyrzucenia z pośredniaka, utraty zapracowanych pieniędzy i ubezpieczenia. Niestety przeważnie tak jest;P Gdy się poczyta w Internecie o konsekwencjach rezygnacji, to rezygnując stażysta jest w opłakanej sytuacji... jednak jestem przykładem, że to nieprawda. Poszłam do pośredniaka i dowiedziałam się, że jeśli zrezygnuję i uznają, że przerwanie stażu nastąpiło z mojej winy, to i tak nie muszę zwracać pieniędzy, bo uczciwie na nie zapracowałam, a ubezpieczeniem zdrowotnym będę objęta jeszcze kolejne 30 dni. A więc sytuacja nie jest jednak taka zła;) Zamiast pozwolić szefowej wykorzystywać mnie, postanowiłam, że odchodzę.
W rezygnacji konkretnie podałam szczere powody mojej decyzji i (tego się nie spodziewałam)uznano, że wina stoi po stronie pracodawcy, czyli nadal będę zarejestrowana jako bezrobotna.
Tak więc... zamiast ślepo wierzyć w to, co wyczytacie w Internecie, przejdźcie się do pośredniaka i zapytajcie o konsekwencje rezygnacji, a potem podejmijcie najlepszą dla was decyzję.
Niestety w przypadku zgłoszenia złych warunków stażu, urząd pracy "nie kiwnie palcem" i jedyne wyjście to... przemęczyć się do końca, zrezygnować albo w międzyczasie znaleźć pracę.