Bernard+
/ 83.27.68.* / 2010-05-11 16:34
Pomysł dotowania przedsiębiorstw energetycznych, aby te dawały rabaty na prąd ubogim rodzinom to pomysł, który spowoduje dalszy rozwój biurokracji. Wzrośnie Politykom ilość stanowisk do obsadzenia swoimi politycznymi poplecznikami i to będzie jedyny skutek z takiego rozwiązania, które od razu rodzi tysiące nowych problemów i spowoduje nowe możliwości nadużyć i okradania budżetu państwa, który jest od 20 lat niewydolny i karmiony rosnącym długiem publicznym. To albo jest głupota albo sabotaż. A dlaczego Pan wicepremier nie chce usunąć przyczyn zjawiska biedy w dużym procencie polskich rodzin? Zamiast biurokratycznie i kosztownie oraz nieefektywnie walczyć ze skutkami złej organizacji państwa i błędnej polityki fiskalnej oraz socjalnej. Przyczyną biedy większości Polskich rodzin jest to, że Państwo Polskie zarządzane przez znawców PR najpierw okrada najbiedniejsze polskie rodziny niewspółmiernie wysokimi obciążeniami fiskalnymi, aby za pobrane podatki utrzymywać armię urzędników, która kosztuje więcej niż odwrotnie przekazuje środków publicznych na pomoc biednym. Przecież wystarczy podnieść kwotę wolną od podatku na każde dziecko wychowywane i utrzymywane przez podatnika, aby rodzinę było stać na zakup niezbędnej ilości, energii elektrycznej, wody, książek i zeszytów itp. Natomiast dla rodzin, które mają za małe dochody nawet po całkowitym zwolnieniu z podatku dochodowego, trzeba podwyższyć kwoty zasiłków rodzinnych o tyle o ile wzrosną ceny niezbędnych do życia na skromnym poziomie mediów takich jak prąd, woda, co, czynsz itp. Politycy nie mieszajcie zagranicznych przedsiębiorstw bogacących się na dostawach prądu polakom do systemu pomocy socjalnej. Za to wam My podatnicy płacimy pensje ministerialne i poselskie diety i macie do dyspozycji armię kosztownych urzędników abyście to załatwili a jak nie potraficie to podajcie się do dymisji wybierzemy innych, którzy są lepiej zorientowani w przyczynach biedy ponad 2 milionów Polaków. To urzędnik wojewódzki lub powiatowy, gdy jedzie do warszawy do ministerstwa dostaje 23 złote diety za 12 godzin pozostawania poza swoim miejscem pracy a Polski pracownik ma żyć za 980 złotych miesięcznie najniższej pensji netto z żoną i dzieckiem przez cały miesiąc? Czyli za niecałe 11 złotych dziennie? Jeżeli dieta dobrze zarabiającego urzędnika to 23 złote za dzień podróży służbowej
przeznaczana jest na pokrycie wyższych koszty wyżywienia w podróży niż w domu i pracy to każdy Polak powinien mieć więcej niż 30dni x 23zł na miesiąc na samo wyżywienie się. Więc minimum socjalne powinno wynosić 690zł diety na każde dziecko i każdego żyjącego Polaka, jeżeli takie same prawa ma mieć pracownik zmuszony do pracy za 1317 zł brutto miesięcznie i urzędnik z pensją 4000zł miesięcznie + diety i zwrot koszów podróży. Politycy nie zabierajcie biednym ich dochodów to nie trzeba będzie im wypłacać zasiłków i tym samym nie trzeba będzie utrzymywać tak licznej armii urzędników od pomocy i od rozliczania dotacji dla PKS, dla dystrybutorów energii energetycznej, dla wodociągów a następnie kontrolerów i audytorów w sferze budżetowej itp. itd. Jedna głupia decyzja pomaga 100 biednym po 20 złotych miesięcznie a generuje koszty administracyjne na 5000zł miesięcznie. Dość rozwijania tego komunistycznego typu pomocy społecznej mieszanej z gospodarką miejscu gdzie te strefy powinny być jak najdokładniej oddzielone od siebie bo ich zmieszanie czyni gospodarkę nieefektywna pomoc społeczną nieskuteczną.