Stefan Niesiołowski pełniąc funkcję wicemarszałka Sejmu jest osobą opiniotwórczą. Niestety. Dlatego nie można zgodzić się z wypowiedzią min. G. Schetyny, że wypowiedź o tym, że zbrodnia w Katyniu nie była ludobójstwem "nie ma związku z funkcjonowaniem w prezydium Sejmu". Ma bardzo wiele związku. Można przypuszczać, że za tę wypowiedź Niesiołowskiego wstydzą się nie tylko jego polityczni przeciwnicy, ale i ci, którzy na niego głosowali.
Niesiołowski ignoruje nie tylko prawdę historzyczną, ale i prawo międzynarodowe. Konwencja w Sprawie Zapobiegania I Karania Zbrodni Ludobójstwa z 9 grudnia 1948 r., w artykule 2 określa, co uznaje się za ludobójstwo. Mord w Katyniu spełnia formalnie warunki tam sformułowane ("W rozumieniu Konwencji niniejszej ludobójstwem jest którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, jako takich: a) zabójstwo członków grupy ...").
Poza tym historia zna niestety więcej przypadków ludobójstwa, niż tylko Holokaust i głód na Ukrainie, choćby zbrodnie reżimu Pol Pota w Kambodży, więc i w tym pan Niesiołowski mija się z prawdą. Powinien dostać reprymendę partyjną, podobnie jak Palikot.
Wypowiedzi pana Niesiołowskiego dyskwalifikują go nie tylko jako Wicemarszałka Sejmu, ale w ogóle, jako posła.