Oszolomowaty
/ 193.110.130.* / 2012-03-15 08:52
Prawda jest smutna dla cibie - Tusk nie ma nawet malej czesci wiedzy ktora posiada kaczynski - to widac slychac i czuc....Wpis usunięty ze względu na złamanie regulaminu forum.
A tutaj - dla ciebie - moze cos ci tam blysnie:
"...Z prawdziwym wzruszeniem czytam o „ciepłym liście” Donalda Tuska do Jarosława Kaczyńskiego z ofertą rozmowy i ponadpartyjnej zgody. Ach, aż sie ręce składaja do oklasków! Jest taki jeden drobiazg, no, nie wiem, czy należy psuć nastrój państwowotwórczy i przypominać, że nie dalej, jak dwa dni temu oficjalnie zawiadomiono o zamiarze postawienia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry, przywódców opozycji, przed Trybunałem Stanu. Nie wiem, czy wszyscy skojarzyli, że ten Jarosław, co go ludzie Tuska maja zamiar zaciągnąć przed Trybunał i ten , co go Tusk zaprasza na miłą rozmowę, to ten sam Jarosław! Uściślam, bo sytuacja jest nieco , jakby to powiedzieć, niecodzienna. Czyżby Pana Premiera dopadła schizofrenia? Może przyjął jakies podanie na główkę, piłka mokra, ciężka.... Dopóki Lech Kaczyński żył, mógłby od biedy Tusk sie tłumaczyć, ze pomylił osoby, kogo innego w dyby, a kogo innego na pokoje chciał prosić, kto wie, może choć Kuźniar by uwierzył, może Miecugow....
Czegoś takiego nawet Goebbels ze Żdanowem razem by nie wymyślili, choćby usiedli i myśleli z tydzień. Wtedy było odwrotnie, najpierw zapraszano 16 przywódców Polski na rozmowy z towarzyszami radzieckimi, w imię dobrosąsiedzkiej wspołpracy, odpowiedzialności za losy kraju i narodu, zakończenia okresu błędów i wypaczeń we wzajemnych stosunkach, słowa „reset” jeszcze nie znano, ale idea juz była. A dopiero po zaproszeniu rozmówców aresztowano, pobito, skazano i następnie po cichu wymordowano w sowieckich więzieniach. Mialo to jakąs wewnętrzna logikę. A tu odwrotnie, tak jakby Grupiński nie zrozumiał, co mówią na odprawie i się pospieszył z pozwem. Towarzyszu Grupiński, NAJPIERW sie zaprasza, a potem aresztuje, a nie odwrotnie, że też trzeba takie rzeczy tłumaczyć, jak dziecku. PO aresztowaniu, to się nie nazywa „rozmowa”, ani „dyskusja”, ani „debata”, tylko ”przesłuchanie”. I nie zaprasza się, tylko doprowadza.
Co by to było, gdyby podobne zwyczaje wprowadzono wcześniej? Byłoby trochę dziwnie, ot, przypuśćmy, że takiego Dreyfusa, aresztuje się pod fałszywym zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemiec, wyzywają go od świń, zdrajców, świecą po oczach, wymachują przed nosem sfałszowanym listem Esterhazyego, „przyznaj się, świnio! Ślimaki i karaluchy, wielkie, jak prosiaki będą cię żywcem wp.. lać w Gujanie! Sam będziesz prosić, żebyśmy cie wysłuchali, a my nic!” wrzeszczą, a potem, nagle, przechodzą do rozmowy: „ no, dobrze, kolego Dreyfus, zostawmy to, jak już tu jesteście, to ciekawi nas wasze zdanie na temat naszej nowej armaty kalibru 75 milimetrów, wydaje sie nam, że to znaczące osiągnięcie, a jakie jest wasze zdanie, wiecie, tak ponad podziałami? Winko białe, czy czerwone? Słuszny wybor, też lubię Chardonnay. I jak się zapatrujecie na problem wojny manewrowej, bo my, tu, wiecie, mamy zdania nieco podzielone. Cygarko? ” . Przyznacie, że troche dziwnie by to wygladało, oczywiście, zawsze jest element starej, nieśmiertelnej gry w dobrego i złego śledczego, ale to już by była przesada. Odwrotnie, owszem, najpierw winko, cygarko, a potem lampa na twarz i wrzask- „gadaj, świnio!”. Odwrotnie, to już nie ma takiego efektu...."