bbking
/ 62.233.177.* / 2007-02-26 11:33
Dopóki lekką ręką oddłuża się kopalnie, szpitale czy jeszcze inne molochy i dopóki istnieje instytucja upadłości przedsiębiorstw poprzedzona postępowaniem układowym będę popierał możliwość upadku gospodarstwa domowego. Dlaczego kopalni redukuje się milionowe odsetki a klientowi indywidualnemu nie? Wstrzymać egzekucję komorniczą 4 raz zadłużonego szpitala tak ale wstrzymać egzekucję rodziny i ustalenie warunków spłaty to już nie?
Czy nie rozumiesz, że klient indywidualny jest traktowany przez bank jak ostatni leszcz do wydojenia tylko z tego powodu, że żadne prawo go nie chroni?
A na mieszkanie też mam odłożyć? Ile mam miesięcznie odkładać - 200, 500, 1000 czy 2000 zł? Tylko 200 miesięcy po 1000 zł i jest mieszkanie 46 m2 w sam raz dla 4-osobowej rodziny (odsetki z tytułu lokat zrekompensuja wzrost ceny mieszkania). Tylko 20 miesięcy po 1000 zł żeby dorobić się jeżdżacego samochodu (jak już będzie to trzeba będzie dalej odkładać 1000zł na następne auto bo to kupione za 20 miesięcy będzie nie do jazdy). Tylko 600 zł czynszu miesięcznie + 300 opłat żeby wynająć od kogoś mieszkanie przez te 16 lat odkładania na własne, tylko 600 zł miesięcznie żeby 4 osobowa rodzina nie umarła z głodu (4x5złx30 dni). Tylko 300 zł miesięcznie na dojazdy 2 osób do pracy, tylko 4x50=200 zł miesięcznie żeby się obuć i ubrać. Tylko 100 zł miesięcznie zeby zapewnić gospodarstwu domowemu komputer raz na 20 miesięcy, tylko 100 zł miesięcznie żeby utrzymać dom w porządku i czystości (farby, meble, drobne remonty)... razem 4200. Zakładając że mamy dobrą pracę i razem z zoną przynosimy do domu 5000 zł nie wydając na nic więcej (zapominamy o zabawkach dla dzieci, kinie, teatrze, wczasach czy nawet koloniach dla pociech, nowym telewizorze czy sprzęcie stereo a juz na pewno o chorowaniu) odkładamy na czarną godzinę aż 800zł! A ja głupi myslałem, że się nie da... trzeba się tylko pilnować by jedno z nas nie straciło pracy choćby na miesiąc bo żeby utrzymać cel uskładania na mieszkanie (na czas utraty pracy zapominamy o 1000 na samochód i 100 na komputer, odpada nam połowa kosztów na dojazdy do pracy czyli 150) w ciągu tego miesiąca uszczuplimy nasz czarnogodzinny budżet jakieś 450zł. Można żyć bez kredytu? można... tylko czy nie lepiej zmienić układ odniesienia, np. kraj zamieszkania, zarabiać więcej, wziąć kredyt na mieszkanie i samochód, jak biały człowiek korzystać z kina i teatru, 2 razy w roku jeździć na wakacje i mieć ten komfort psychiczny, że w razie nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności po wyczerpaniu wszystkich mozliwości możemy jeszcze ogłosić upadłość i pozwoli to na uniknięcie cywilnej smierci? Bo gdy powinie nam się noga tutaj to mimo życia pełnego wyrzeczeń i tak wylądujemy w długach na ulicy.
Zatem - albo oddać dzieci do domu dziecka (wtedy co nieco się zbilansuje) albo wyjechać albo walczyć o możliwość godziwego życia tutaj. Ja wybrałem to ostatnie.
BTW, upadłość konsumencka to nie jest taki miód dla dłużnika jakby kto myślał...