"To był przyjaciel lewicy, serdeczny przyjaciel Millera, całą rodzinę Millera widziałem u niego w domu - byli niemal domownikami. Aleksander Gudzowaty był przyjmowany na zjeździe SLD - kiedy wkroczył na salę, to przerwano obrady, owacja i Miller go prowadził do mównicy (...). Takie przyjmowanie - niemal jak papieża - bogacza na zjeździe Socjaldemokracji"
Co za niewdzięczność - Gudzowaty śmiał pokąsać rękę, która go karmiła, nieprawdaż Czerwony Urbanie?
Pomyśl, czy następnym razem za twe ohydne kłamstwa ktoś postanowi nie ustąpić ci miejsca w kolejce w LIMie, gdy pikawka będzie niedomagać.
BTW: Przeprosiłeś nikczemniku kiedykolwiek i kogokolwiek za swe kłamstwa?