zx
/ 83.16.202.* / 2006-03-24 08:10
Patrząc się na trwającą nie wiem już ile lat wojnę wokół mediów zaskakuje mnie fakt jak w gruncie rzeczy niewiele różni się postrzeganie mediów przez dzisiejszych polityków o tego co prezentował tow. E. Gierek wraz ze swoją drużyną. O ile choroba ta jest dla mnie zrozumiała u tow. L. Millera i jego przyjaciół bo w końcu to oni sa sukcesorami tow. E. Gierka o tyle taki sam albo nawet większy stopień zaawansowania tej choroby u polityków wywodzacych się jaby z innych korzeni budzi moje najwieksze zdziwienie. To prawda, że ogólnie rzecz biorąc nie jesteśmy specjalnie mądrym narodem o czym chociażby świadczy stan naszych spraw jak i zawartość naszych portfeli. Tym niemniej jednak wydaje mi się rzeczą wysoce nieprawdopodobną, że nawet w naszych warunkach za pomocą mediów można wmówić ludziom wszystko nawet wbrew faktom. Po co zatem władzy kontrola nad mediami ? Po to żeby ludziom powiedzieć, że sytuacja na rynku pracy się poprawia podczas gdy w rzeczywistości o pracę jest bardzo ciężko, a nawet jak już jest jakaś to o jej dostaniu decydują łapówki i układy, a nie kompetencje. A może po żeby powiedzieć, że służba zdrowia ma się świetnie podczas gdy w realnym świecie służba zdrowia jest dla tych, którzy mają pięniadze w gotówce, a nie dla tych, którzy mają tzw. ubezpieczenie zdrowotne. A może po to żeby powiedzieć, że wymiar sprawiedliwości pracuje świetnie podczas gdy w rzeczywistości oddaje się on słodkiemu lenistwu, serwilizm sędziów kwitnie zwłaszcza na prowincji, a prokuratura zajmuje się tylko tym co jest medialnie oraz tym co jest pchane z góry resztę najlepiej umażając. Prawdę powiedziawszy żałosnym jest to, że w kraju gdzie rzeczywistych problemów do rozwiązania jest bez liku najważniejszym problemem polityków jest to kogo wsadzić do Radiokomitetu jakby to gwarantowało sukces w rządzeniu. Żałosnym również jest to, że PiS znajduje czas na jakieś wojenki wokół mediów, a nie znajduje czasu na rozwiązanie na przykład problemu opodatkowania naszych rodaków pracujących za granicą, mało tego straszy ich jakimiś podatkami ustami swoich urzędników. Patrząc się na to wszystko myślę, że jednak pomysł upaństwowienia "Rzeczpospolitej" nie jest taki zły. Prawdopodobnie jako tuba propagandowa miałaby wartość i wiarygodność "Trybuny Ludu" i pewnie tyleż ludzi by ją czytało. Z drugiej jednak strony każda nowa ekipa miałaby swoją gazetę gdzie mogłaby opisywać swoje rzeczywiste i wyimaginowane sukcesy według własnego uznania, a nawet mianować z klucza redaktorem naczelnym każdego kolejnego premiera czy też szefa największego klubu parlamentarnego. Może zatem zróbmy narodową zrzutkę na odkupienie 51% udziałów Rzepy od Orkli i podarujmy ją rządzącym w nadziei, że po rozwiązaniu ich głodu dobrej prasy zaczną się zajmować rzeczywistymi problemami.