radny
/ 89.25.186.* / 2011-02-21 14:44
Popieram Cię. Od kilku lat jestem członkiem Rady Nadzorczej w SM i swoją pracą wraz z innymi członkami zmieniamy swoją spółdzielnię. Spółdzielnię da się zmieniać, tylko członkowie spółdzielni, jak to trafnie ująłeś, w zdecydowanej mierze cechują się "tumiwisizmem". Skoro na zebranie 1000 członków przychodzi 50-ciu to o czym tu mówić. A wspólnoty? To ci dopiero niewypał. Jak jeden ze stu powie tak, drugi inaczej, a trzeci w ogóle nie chce słyszeć, to wszyscy - wielcy właściciele nigdy nie dojdą do porozumienia. A jak jest potrzeba remontu dachu i windy, to niestety, trzeba wyskoczyć od razu z kasy, bo inaczej UDT zaborni korzystania z dźwigu, a najwyższe piętro, kótre będzie zalewane przez opady, trzeba będzie wychodzić pieszo. W przypadku spółdzielni o tyle dobrze, że ma środki obrotowe którymi może sfinansować / skredytować na pewien okres daną nieruchomość będącą na własnym rozrachunku. Wspólnota mieszkaniowa tak nie ma, sama musi zgromadzić środki. i w ogóle, odnoszę wrażenie że autor tylko słyszał, że istnieje coś takiego jak spółdzielnia i prezes spółdzielni, naotmiast w ogóle nie kuma idei spółdzielczości. To dlaczego się wypowiada? Nie rozumiem.