życzliwy
/ 83.12.11.* / 2010-02-25 15:57
Szczególnie podoba mi się strajk taksówkarzy
kilka lat temu byłam w Atenach i potrzebowałam taxi , niestety do dzielnicy , której taksówkarze nie lubili.
Zanim się zorientowaliśmy o co biega na postoju trwało to ok. 30 min - a wyglądało to tak - stał tłum ludzi czekających , kolejki nie było tylko tłum w kupie.
Taksówkarze wychodzili z taksówek i krzyczeli nazwę miejsca docelowego , które impasuje , potem upychali całą taksówkę klientami i odjeżdżali, naszej dzielnicy w rozkładzie nie było. Wtargnęliśmy wiec do taksówki i podali miejsce gdzie chcemy jechać - nie pojedzie bo to się nie opłaci , pytam ile ma być aby się opłaciło - 35 eur - ok jedziemy , po 5 -ciu minutach zatrzymuje się i mówi ,że nie on sie pomylił za te 35 eur to mu się nie opłaci musi dostać więcej - musieliśmy się dostać do warsztatu po odbiór samochodu po na prawie i zapłaciliśmy 50 eur , było to nie daleko. Przedsiebiorstwo taksówkowe to firma Państwowa i tak to wyglada. Jak chce się gdzieś jechać rano - taksókę trzeba zamówić tam dwa dni wcześniej i nie ma pewności ,że sie dojedzie. W małej miejscowości jest limit ile może być taksówek w mieście , więc jak jest jakieś święto nie ma żadnych szans na znalezienie takśowki,
Państwowa jest też firma od holowania samochodów. Ale tu mamy ciekawe wspomnienia
Cały dzień jeździliśmy lawetą po całych Atenach od warsztatu do warsztatu za 100 eur - cena zryczałtowana , obojetnie gdzie zawsze kosztuje 100 eur.A jeżdziliśmy cały dzień , bo w firmie niekt nie mógł pojąć ,że trzeba obdzwonić warsztaty i sprawdzić , który jest czynny i przyjmie auto konkretnej marki - więc jeździliśmy i pytali przyjmiecie auto - nie to jedziemy do następnego - o nieczynne , to jedziemy do następnego .
Czy Unia jest winna takiemu podejściu do pracy?