Bernard+
/ 83.27.79.* / 2010-08-30 17:35
Dokonane po 1998r. zmniejszenie liczby radnych nie poprawiło wcale funkcjonowania samorządów ani nie zmniejszyło kosztów ich funkcjonowania gdyż po tej operacji poważnie wzrosła liczba urzędników samorządowych, wzrosła liczba powiatów w 308 do 352 oraz wzrosła liczba malutkich niesamodzielnych finansowo gmin. Ale ułatwiono lobbystom pracę, bo łatwiej jest skorumpować na bezpłatnym wyjeździe szkoleniowym 15 radnych gminy niż 30 oraz łatwiej byłoby szantażować 200 posłów równocześnie będących starostami i radnymi sejmików. Tymczasem narzekamy, że Polacy słabo interesują się wyborami i frekwencja w wyborach jest niewielka. Cóż, jeżeli cała władza będzie skupiona w rękach 560 polaków, którzy prowadzą kampanię wyborczą zatrudniając za publiczne pieniądze firmy badające opinię publiczną i zawodowych oszustów zwanych specjalistami od marketingu politycznego to w formalnie ogłoszonym ustroju demokratycznym właściwie, kto raz dostanie się do władzy ten już jej nie odda, bo ludzie z zewnątrz nie otrzymując dotacji na działalność partyjną nie będą w stanie dotrzeć do wyborców ze swoją ofertą programową ani nie przebiją się przez media by zostali w ogóle zauważeni. A dlaczego to właśnie PSL wychodzi z taką pro[pozycją łączenia funkcji posłów i radnych oraz starostów i marszałków. Ano, dlatego, że ta Parta ma mniej członków czynnych zawodowo i społecznie w każdym województwie niż jest miejsc na listach wyborczych w wyborach samorządowych. Lokalni działacze społeczni w gminach i powiatach nie chcą kandydować do rad gmin i powiatów z list partyjnych, bo wyborcy w wyborach gminnych nie głosują na listy partyjne tylko na porozumienia wyborcze lokalnych liderów społecznych. Po prostu liczba członków jest proporcjonalna do popularności danej partii w wyborach samorządowych. Więc teraz, aby zarejestrować listy małe partie muszą zapraszać do kandydowania ze swoich list bezpartyjnych działaczy społecznych znanych lekarzy lub nauczycieli albo prezesów różnych stowarzyszeń społecznych, którzy sa bardzo niezalezni w wypełnianiu mandatu radnego i nie są posłusznymi wykonawcami uchwał zarządów partii a wolałyby krajowe zarządy partii podzielić pomiędzy swoich oddanych pretorian dobrze płatne stanowiska w samorządach i wysokie nieraz wyższe od płacy miesięcznej pracowników diety radnych szczególnie radnych pełniących funkcje przewodniczących rad i komisji. Nie chcemy aby radni jak posłowie więcej czasu przebywali niedostępni dla wyborców w warszawie niz w swojej gminie i powiecie. 38 milionowy naród ma wystarczająca liczbę osób nadajacych się do sprawowania funkcji radnych i niema powodu dla którego władzę należałoby pozostawiać tylko w rękach wąskiej grupy polityków z 4 dziś istniejących partii.