Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Bitcoin bije kolejne rekordy. Padła granica 50 tys. dolarów

52
Podziel się:

Trwa niesamowita passa najpopularniejszej kryptowaluty. Wartość bitcoina idzie w górę, przełamując kolejne bariery. Inwestorzy płacą za tę wirtualną walutę już po 50 tys. dolarów. To prawie 30-krotnie więcej niż wynosi aktualna cena uncji złota.

Bitcoin bije kolejne rekordy. Padła granica 50 tys. dolarów
Inwestorzy oszaleli na punkcie bitcoinów. (Flickr, Hektor Ehring Jeppesen (CC BY 2.0))

Kryzys wywołany pandemią koronawirusa wymusił akcje ratunkowe rządów i banków centralnych. Pracę wznowiły drukarki i na rynkach pojawiło się dużo "świeżej" gotówki. W efekcie tradycyjny pieniądz stracił na wartości.

Gdy tradycyjne waluty tracą, zyskują ich alternatywne wersje, takie jak np. kryptowaluty. Najpopularniejsza z nich, czyli bitcoin, od kilku miesięcy bije kolejne rekordy. W połowie grudnia jego wycena przekroczyła 20 tys. dolarów, a na początku stycznia 30 i 40 tys. dolarów.

Wtorek 16 lutego 2020 w historii zapisze się jako dzień, w którym pierwszy raz bitcoin kosztował okrągłe 50 tys. dolarów.

Kiedyś zawsze za alternatywę dla tradycyjnego pieniądza uznawano złoto, które obecnie kosztuje nieco ponad 1800 dolarów za uncję. Bitcoin jest wart więc blisko 28 razy więcej.

W przeliczeniu na złotówki, kurs bitcoina wynosi w tej chwili około 183 tys. zł. Na jedną "wirtualną monetę" przeciętnego Kowalskiego nawet nie stać. Dwa bitcoiny pozwoliłyby już na kupno mieszkania.

Zobacz także: Znana sieć restauracji na krawędzi. "Kilka tygodni"

Warto podkreślić, że choć bitcoin nazywa się wirtualną walutą, z tradycyjnie rozumianą walutą nie ma wiele wspólnego (oprócz tego, że można nim w niektórych miejscach płacić). Np. nie ma nad nim kontroli banków centralnych. Co więcej, Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) wielokrotnie ostrzegała przed kryptowalutami i oszustami, którzy wykorzystują niewiedzę ludzi mamionych wizją wielkich zysków bez ryzyka.

Poprzednia bańka na bitcoinie skończyła się wraz z 2017 rokiem. Wtedy jego notowania spadły z hukiem z blisko 20 tys. dolarów do niewiele ponad 3 tys. Jak i kiedy skończy się obecne szaleństwo nikt nie jest w stanie przewidzieć.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
giełda
wiadomości
pieniądze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(52)
stachecki
3 lata temu
Szkoda że KNF nie ostrzega przed ZUSem i parabankami.
serdel86
3 lata temu
Bitcoin to umowa społeczna tak jak każda inna fiducjarna. Kiedyś banknot miał pokrycie w złocie teraz drukują papierki jak papier toaletowy bez ograniczeń. Bitcoina zaś kupujemy za te fałszywe papierki po to aby stał się realną wartością. Jeśli wszyscy dochowamy umowy to będzie wart kiedyś fortunę. Przecież Bitcoin nie powstaje z powietrza tylko trzeba go wytworzyć za pomocą energii lub kupić za dodrukowane papierki.
Monkey
3 lata temu
Jak dojdzie do 54k kupuje Lamborgini Huracan Performante :)
Tulipan
3 lata temu
A cebulki tulipanów ile kosztowały w Holandii?
Kljhg
3 lata temu
maja 1794 r. na Rynku Starego Miasta w Warszawie powieszeni zostali czterej przywódcy konfederacji targowickiej: hetman Piotr Ożarowski, marszałek Józef Ankwicz, hetman Józef Zabiełło i biskup Józef K. Kossakowski. "Wieszanie zdrajców" Jan Piotr Norblin źródło: Wikipedia "Wieszanie zdrajców" Jan Piotr Norblin +zobacz więcej Rzadko wspominamy to wydarzenie, a przecież nie ma ono odpowiednika w naszej historii. To nasza polska „Norymberga", dzień, w którym Sąd Kryminalny Księstwa Mazowieckiego złożony z 20 sędziów mianowanych przez Radę Zastępczą Tymczasową ukarał renegatów, którzy dla własnej korzyści zaprzepaścili na blisko półtora wieku los Polaków. Dwa tygodnie wcześniej, po zaledwie jednodniowym procesie, na szubienicy przed wileńskim Ratuszem zawisł ubrany w żółty szlafrok hetman wielki litewski Szymon Korwin-Kossakowski. W Warszawie jego brat, biskup inflancko-piltyński Józef Kazimierz Kossakowski, „sfajdał się przy aresztowaniu", o czym z rozbawieniem wspominał legendarny pułkownik Jan Kiliński. Po raz pierwszy w historii godność senatorska, buława czy infuła od kary nie chroniła. Nigdy wcześniej nie powieszono hetmana wielkiego koronnego, który zastępował przecież na polu bitwy samego króla. Sąd nad konfederacją targowicką miał być przestrogą dla wszystkich, którzy chcieli kupczyć losem ojczyzny. Był potępieniem całej klasy politycznej, która z korupcji, wiarołomstwa i kolaboracji uczyniła sposób na życie, a państwo polskie zamieniła w prywatny folwark. Osądzono kamarylę magnacką, która pod hasłami obrony „zagrożonej wolności szlacheckiej" występowała przeciwko koniecznym reformom Sejmu Czteroletniego i apelowała do Katarzyny II o interwencję militarną w celu utrzymania własnych korzyści. 225 lat temu na szubienicę trafili więc ludzie, którzy jeszcze niedawno sprawowali najwyższe urzędy w państwie, przedstawiciele najznamienitszych familii Rzeczypospolitej, których fortuny wyrosłe na rosyjskich i pruskich „srebrnikach" znacznie przerastały nawet majątek koronny. Kiedy sędziowie spytali hetmana wielkiego koronnego Piotra Ożarowskiego, czy za pieniądze rosyjskie podpisał akt rozbioru kraju, on ze zdumiewającą szczerością odpowiedział, że nie tylko brał je dawniej, ale nadal brać je będzie. Na pytanie: „czyli wydał on wojsku polskiemu ordynanse na łączenie się z Moskalami i na bicie Polaków?", bez wahania odparł: „tak uczyniłem i zrobiłbym to ponownie". W ludziach tych nie było krztyny skruchy ani odrobiny żalu za podłość uczynioną całemu narodowi. Jedynie marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz przyznał się do winy, co nie uchroniło go przed stryczkiem. Trybunał narodowy, bo za taki należy uznać Sąd Najwyższy Kryminalny, nie wahał się skazać na śmierć wysokich rangą przedstawicieli duchowieństwa. Nie zapomniano, jak targowiccy księża i biskupi odprawili uroczystą mszę świętą w Grodnie dla uczczenia II rozbioru Polski. Nie zapomniano, jak biskup Kossakowski przyjął od Rosjan 4 tys. dukatów w złocie za przekupienie 60 posłów, a biskup wileński Ignacy Jakub Massalski podpisał traktat zrzeczenia się przez Rzeczpospolitą ziem zagarniętych przez Rosję i Prusy w czasie II rozbioru. Nie zapomniano też, że 3 maja 1791 r. nuncjusz papieski Saluzzo pisał do Rzymu, że nowo uchwalona ustawa zasadnicza jest zamachem stanu dokonanym przez „motłoch", a niespełna rok później papież Pius VI wysłał „breve dziękczynne" do carycy Katarzyny II za rozbiór Polski. 28 czerwca 1794 r. warszawiacy wywlekli z więzienia biskupa wileńskiego Ignacego Massalskiego i bez procesu powiesili go na sznurze konopnym. Sąd Najwyższy Kryminalny skazał na śmierć wielu nieobecnych, w tym m.in. Stanisława Szczęsnego Potockiego i hetmana wielkiego koronnego Franciszka Ksawerego Branickiego. 29 września 1794 r. wykonano wyrok in effigie. Na szubienicach zawisły portrety zdrajców.
...
Następna strona