Dzięki tańszej ropie i odbiciu w USA warszawski parkiet nabrał życia. Na co możemy liczyć? To tylko odbicie czy już koniec bessy?
Amerykańskie indeksy zakończyły wczorajszą sesję bardzo optymistycznie. Nasdaq zyskał 2,28 proc. a Dow Jones 1,36 procent. Inwestorzy za Oceanem docenili sporą przeceną na rynku ropy, której ceny straciły w przeciągu dwóch dni 8 dolarów i za baryłkę płacono wczoraj 135 dolarów.
Wydaje się jednak, że bańka szybko nie pęknie - cena ropy wzrosła dziś o 1,3 proc. do 137 dolarów.
Mocne wzrosty w USA sprawiły, że indeksy na GPW rozpoczęły notowania powyżej wczorajszego zamknięcia. WIG20 przed godz. 14 zyskiwał 1,33 proc., podobnie WIG. Lepiej niż ostatnio zachowywały się także mWIG40 oraz sWIG80, które zyskiwały odpowiednio 1,85 proc. oraz 0,63 procent.
Optymizm rodzimych inwestorów widać w obrotach. Przed godziną 14 wynosiły one prawie 800 mln złotych na całym rynku. To sugeruje, że bez problemów przekroczą miliard złotych na koniec dnia, co należy traktować jako dobry znak.
Dobrym znakiem jest także sytuacja techniczna na indeksie blue-chipów (WIG20)
. Indeks bardzo wyraźnie podkreślił, że poziom 2500 pkt. jest w obecnym czasie warty zapomnienia, a inwestorzy powinni raczej wypatrywać przebicia 2600 punktów.
Innymi słowy szykuje się nam odreagowanie indeksów po długich spadkach. Na więcej wniosków jest za wcześnie. Korekta rynkowi się należała (podobnie jak cenom ropy). Bez mocniejszego dolara i tańszej ropy korekta pozostanie tylko korektą.
ZOBACZ TAKŻE: