4 listopada, czyli w minioną niedzielę, upłynął wspomniany termin. Mimo, że wiele państw zaopatrujących się w irański surowiec konsekwentnie krytykowało sankcje, to jednak nie chcą one stać w opozycji do USA i ryzykować odwet ze strony tej kluczowej gospodarki. Z tej przyczyny wielu dotychczasowych partnerów handlowych Iranu w ostatnich miesiącach wycofywało się z zamówień na irańską ropę naftową.
Jednocześnie, niektóre kraje ubiegały się o uzyskanie pozwolenia na ograniczony import ropy naftowej z Iranu, podobnie jak to miało miejsce parę lat temu, gdy przy poprzedniej rundzie sankcji Stany Zjednoczone dały wyjątek dla niektórych krajów Azji. Takie wyłączenia z sankcji udało się uzyskać niektórym państwom i tym razem: pozwolenia na import ropy otrzymało osiem państw, w tym Chiny, Indie, Korea Południowa oraz Japonia, czyli azjatyckie potęgi importujące dotychczas duże ilości ropy naftowej z Iranu.
Wyjątki dla tych krajów sprawiły, że notowania ropy naftowej nadal znajdują się pod presją podaży. Chociaż w listopadzie handel irańską ropą powinien być niewielki w porównaniu do wcześniejszych miesięcy, to nie ma obaw, że popyt na surowiec z Iranu wygaśnie do zera.
Obecnie notowania ropy naftowej WTI zeszły poniżej poziomu 63 USD za baryłkę, czyli do najniższego poziomu od kwietnia br. Nieznacznie lepiej radzą sobie ceny ropy Brent, które także w ostatnich tygodniach zniżkowały, schodząc do okolic 73 USD za baryłkę, najniższego od sierpnia br.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI
