Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Wybory prezydenckie w USA. Indeks strachu rośnie, spadają akcje na Wall Street

10
Podziel się:

Eksperci radzą wstrzymać się z inwestycjami, które teraz bardziej przypominają hazard.

Wybory prezydenckie w USA. Indeks strachu rośnie, spadają akcje na Wall Street
(AP Photo/Richard Drew)

Trwa wielkie odliczanie do wyborów w USA. Inwestorzy zachowują się, jakby Trump miał już zwycięstwo w garści. Na Wall Street od ponad tygodnia obserwujemy tylko spadki. Takiej serii nie było od 2011 roku. Emocje biorą górę, a tzw. "indeks strachu" notuje najwyższe wartości od referendum na Wyspach. Eksperci radzą wstrzymać się z inwestycjami, które teraz bardziej przypominają hazard.

Dni dzielą nas od wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które zaplanowano na 8 listopada. Coraz bardziej prawdopodobnym zwycięzcą staje się kontrowersyjny przedstawiciel republikanów Donald Trump. Według ostatnich sondaży rywal Hillary Clinton jest na fali wznoszącej. Niedawno mało kto dawał mu jakiekolwiek szanse na wygrane, a teraz sondaż Washington Post/ABC wskazuje go jako zwycięzcę z 1 pkt. proc. przewagi.

Na ile można wierzyć sondażom? Rynki finansowe już praktycznie zachowują się jakby było po wszystkim, a Trump miał za chwilę przejmować Biały Dom. Ziszczają się bowiem ostrzeżenia ekonomistów przed spadkami cen akcji na giełdach.

Na Wall Street trwa seria siedmiu sesji giełdowych z rzędu, gdy indeks S&P500 (grupujący największe spółki z nowojorskiej giełdy) traci na wartości. Po raz ostatni z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w 2011 roku.

Ostatnie dni na amerykańskiej giełdzie

Podobnie wygląda sytuacja na rynku walutowym, gdzie obserwujemy falę wyprzedaży dolara. Co kieruje inwestorami? Strach. Dobrze pokazuje to specjalnie stworzony indeks VIX, obrazujący przyszłą zmienność notowań indeksu S&P500. Jest obecnie na najwyższym poziomie od referendum w Wielkiej Brytanii, która zdecydowała o opuszczeniu Unii Europejskiej. W tamtym przypadku również początkowo niewiele osób wierzyło w taki obrót spraw i dopiero przed samym głosowaniem szala przechyliła się na stronę eurosceptyków.

- Utrzymywanie podwyższonego ryzyka w okresie wyborów w USA ma niewiele wspólnego z inwestowaniem. Bardziej przypomina hazard - podkreśla Paweł Wróbel, dyrektor departamentu doradztwa inwestycyjnego i analiz RDM Wealth Management. Według niego warto poczekać na krystalizację scenariusza politycznego i wtedy, w zależności od wyniku wyborów, działać aktywnie i wyszukiwać okazji inwestycyjnych.

- W krótkim horyzoncie nie wykluczam nawet małego kataklizmu, na czym powinny silnie skorzystać złoto, jen japoński i frank szwajcarski, jako tak zwane bezpieczne przystanie. Tracić mogą dosłownie wszystkie inne aktywa z meksykańskim peso oraz rynkami azjatyckimi na czele - prognozuje Wróbel.

Pod presją znajduje się też krajowa waluta, dla której wybór Trumpa byłby poważnym ciosem. - Dla złotego taki scenariusz mógłby oznaczać jego silną wyprzedaż i wzrost kursu wymiany euro do 4,50 zł, szwajcarskiego franka do 4,20 zł, a dolar do 4 zł - szacuje Marcin Kiepas, główny analityk easyMarkets.

Jeśli sprawdziłyby się te prognozy, oznaczałoby to osłabienie złotego do najniższego poziomu w tym roku. Obecnie wspólna waluta kosztuje 4,31 zł, frank 4 zł, a za amerykańskiego dolara trzeba zapłacić 3,90 zł.

Tegoroczne notowania dolara, euro i franka

Jak w dłuższej perspektywie może wyglądać sytuacja na rynkach finansowych? - Wszystko zależy od tego, na ile Trump będzie zdeterminowany, by "zmieniać świat", wcielać w życie swój program i na co pozwoli mu Kongres. W dwóch słowach Trump to człowiek-zagadka - podsumowuje ekspert RDM Wealth Management.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(10)
Fakty
7 lat temu
Hillary nawet sondaży już nie może kupić, aż prawdę zafałszować trudno kasą.
zeta
7 lat temu
Nagonka trwa. Prawda jest taka, ze jego wiedza moze pozwoli na unikniecie krachu, ktory i tak nadchodzi.
Ewiak
7 lat temu
Inwestorzy zachowują się, jakby Trump miał już zwycięstwo w garści i mają rację. Na zwycięstwo Donalda Trumpa wskazuje analiza biblijna. Pasuje on bowiem do scenariusza biblijnego, zapowiadającego powrót, występującej w roli "króla północy" - Rosji (Daniela 11:29a). Hillary Clinton gotowa jest powstrzymać powrót Rosji nawet za cenę globalnej wojny jądrowej, dlatego przegra. Według Biblii najpierw ma być powrót Rosji, a dopiero potem globalna wojna jądrowa (Daniela 11:29,30; Mateusza 24:7; Objawienie 6:4).
AK
7 lat temu
Nakręcają zagrożenie. Przypomina mi to wystawienie Pearl Harbour na ataki Japończyków, czy żołnierzy w Alamo. Można podać oczywiście więcej przykładów.
okokoko
7 lat temu
Który nam lepszy...Czy ludzie Solorza zablokują mi konto, czy wiecie kto przewodzi Fejsbukiem na Polskę? No ale wracając do tematu... Dlaczego za kałużą w USraelu PO'mpują Clinton, czy są "obserwatorzy" wyborów ? Jeśli wygra Trump będzie spokojniej na świecie. Jest zasadnicza różnica między Trumpem a Clinton. Trump jest niezależny a Clinton jest podporządkowana oligarchom finansistom. Ludzie nie są świadomi kto w ostatnich kilkudziesięciu latach przyczynił się do powstania wojen i przelewu krwi. Światem kierują amerykańscy oligarchowie a nie NATO czy USA. Rożnica między demokracją rosyjską a amerykańską jest taka, że w USA oligarchowie kontrolują polityków a w Rosji Putin kontroluje oligarchów. W USA nie ma demokracji, jest tylko fikcja udająca demokrację. Nieważne kto i z ramienia jakiej partii startuje w wyborach prezydenckich do senatu czy kongresu, musi wziąć pieniądze od tych samych oligarchów sponsorów bo inaczej nie ma szans wygrania wyborów, nie ma przychylnych mediów i nie ma pieniędzy na kampanię. A chyba nikt nie myśli, że ktoś kto daje setki milionów dolarów na kampanię prezydencką czy dziesiątki milionów dolarów na senacką robi to w celach altruistycznych. Układ jest oczywisty, "my dajemy ci pieniążki ty realizujesz nasze cele". Przy czym ci sponsorzy zawsze siedzą w cieniu i w razie problemów nie wiadomo kogo winić. Jedyna nadzieja dla USA i świata to Trump, ponieważ amerykańscy oligarchowie doszli do wniosku , że wojny to dobry interes i wciąż sterują politykami USA tak aby te wojny rozpętywali. Przykład? Sponsorowana przez USA opozycja w Syrii. Tam, gdzie rządzi "syryjska opozycja" tam chrześcijanie, alawici, jazydzi, druzowie i szyici są masowo mordowani. Niewielu wie, że kilka lat temu USA postanowiły sobie obalić Asada aby pozbawić Rosję baz wojskowych w tamtym rejonie oraz zbudować blokowany przez Asada rurociąg z Arabii Saudyjskiej i Kataru więc sfinansowały rebelię w Syrii. Jak to się skończyło każdy widzi. Rebelia zamieniła się w ISIS i inne ugrupowania finansowane przez USA, AS i Katar a sami przedstawiciele najwyższych władz USA przed senatem przyznają, że polityka wspierania rebeliantów w Syrii kosztująca już miliardy dolarów zawiodła. Dzięki interwencji USA i ogólnie "zachodu" Irak i Libia ze stabilnych zamieniły się w "beczki prochu" . Talibowie również powstali i rozwinęli się za pieniądze CIA bo byli potrzebni USA do walki szyickim Iranem. A teraz od nich bęcki dostają !. Arabska Wiosna podobnie jak majdan były finansowane przez USA i w miejscach gdzie to było dla nich wygodne np. Libia. W Tunezji, gdzie nie było wsparcia USA, Arabska Wiosna rozeszła się po kościach. Od czasu Wietnamu wszystko robią tak, że i sami dostają bęcki i innym robią kłopot ale interes oligarchów się kręci. Zachód narobił bałaganu na bliskim wschodzie i teraz musi sprzątać bo efekt przerósł ich zamiary. Dobrze, że Rosja zablokowała usunięcie Asada bo byłoby jeszcze gorzej. W Iraku i Libii ludzie giną w dziesiątkach tysięcy rocznie !. Chrześcijanie są tam masowo mordowani. Europę zalewają imigranci. Kwitnie terroryzm. To skutek interwencji w tych krajach. USA najlepsze co może zrobić dla świata to przestać go podpalać. Polecam również artykuł na wp.pl "Jeffrey Sachs: Dlaczego USA nie zniszczą ISIS?" Może nieco tendencyjny i wybielający USA ale sedno dotyczące oligarchów w USA jest w nim zarysowane. Czy to niedopatrzenie, czy celowa wstawka wp...tego nie wiem.