Albo nowelizacja ustawy o obronie ojczyzny, albo nowy fundusz. W tle ryzyko weta
Rząd - w oczekiwaniu na decyzję KE w sprawie listy polskich zakupów zbrojeniowych w unijnym programie SAFE - pracuje nad prawnym sposobem wydania tych niskooprocentowanych pożyczek w Polsce. W tle pojawiają się obawy o weto Karola Nawrockiego. Powód? Kontrowersje wokół możliwości dozbrajania tą drogą Ukrainy.
SAFE to nowy, unijny instrument, opiewający na 150 mld euro. To pula preferencyjnych pożyczek dla chętnych krajów członkowskich (obecnie 19 z 27, które do programu przystąpiły). Polska może być jego największym beneficjentem, z przynależną naszemu krajowi pulą ok. 44 mld euro do wydania w perspektywie do 2030 roku. Spłata pożyczek ma potrwać do 2070 roku.
Pod koniec listopada rząd przesłał do Komisji Europejskiej oklauzulowaną listę 139 planowanych zakupów zbrojeniowych w ramach programu SAFE. Komisja ma 6 tygodni na ocenę naszego planu inwestycyjnego, potem Rada UE w okolicach lutego podejmie decyzję o pożyczce. W marcu Ministerstwo Finansów i Gospodarki podpisze umowę pożyczkową i wtedy pierwsze 15 proc. środków z SAFE trafi do Polski. Zanim to jednak nastąpi, rząd musi opracować mechanizm wdrażania pożyczek w kraju.
Dwa warianty
Na ten moment nieoficjalnie słyszymy o dwóch możliwych scenariuszach, jak to zrobić. Pierwszy zakłada nowelizację ustawy o obronie ojczyzny (przygotowanej jeszcze za rządów PiS) i "podczepienie" w ten sposób wydatków z SAFE do istniejącego już Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, którego operatorem jest Bank Gospodarstwa Krajowego.
"Potrzeby są większe niż kiedykolwiek". Program SAFE ma zrealizować strategię rządu
To, jak przyznają nasi rozmówcy zarówno z rządu, jak i opozycji, byłby najprostszy ruch. Tyle że nie wszyscy w rządzie są do tej koncepcji przekonani. - Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych nie jest tak efektywny jak byśmy chcieli, w dodatku wydatki związane z programem SAFE działają inaczej niż sam Fundusz i to tylko komplikowałoby rozliczenia - przekonuje rozmówca. Co więcej, nowelizacja ustawy o obronie ojczyzny mogłaby wywołać nerwowość w opozycji, zwłaszcza w PiS, pytanie więc, czy prace parlamentarne nad projektem nie natrafią na jakieś mielizny.
Dlatego rozważana jest druga opcja, by przyszykować osobną ustawę powołującą do życia zupełnie nowy fundusz, obsługujący program SAFE na gruncie polskim. Tu jednak pojawia się pytanie, czy okoniem nie stanie minister finansów i gospodarki Andrzej Domański, dla którego jednym z priorytetów jest konsolidacja finansów publicznych, tj. skupianie coraz większego wolumenu wydatków państwowych w ramach budżetu centralnego i ograniczania liczby pozabudżetowych funduszy (z czego z kolei chętnie korzystał rząd PiS). Tym bardziej, że aktualnie już trwają prace nad powołaniem innego funduszu o charakterze "zbrojeniowym" - Funduszu Bezpieczeństwa i Obrony, obsługującego środki z KPO. - Mimo wszystko jest szansa, że minister Domański będzie otwarty na taką propozycję w sprawie SAFE - ocenia rozmówca rządowy.
Zdaniem Andrzeja Śliwki z PiS rząd nadmiernie lawiruje w tej sprawie. - Na sejmowej komisji obrony narodowej, jak pytaliśmy się o to jeszcze w październiku, rządzący mówili, że prawdopodobnie środki z SAFE trafią do Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, bo dla nich to było wygodne, oni już znają ten mechanizm. Takie same sugestie płynęły ze strony Agencji Uzbrojenia. Ale dziś słyszę wypowiedzi pani Magdaleny Sobkowiak-Czarneckiej (Pełnomocniczki Rządu do spraw Instrumentu na rzecz Zwiększenia Bezpieczeństwa Europy - przyp. red.), że ona optuje za tym, by powstał niezależny fundusz. Który wariant jest lepszy? Ja bym chciał taki, w którym sejmowa komisja obrony narodowej miała jakikolwiek nadzór nad tym - mówi Andrzej Śliwka.
Będzie weto?
Niezależnie od wybranego wariantu, pewne jest jedno - nie da się zadekretować tych zmian bezustawowo, a to oznacza, że rządzący będą musieli pozyskać podpis prezydenta. A ten wcale nie jest oczywistością, mimo że sprawa dotyczy kwestii bezpieczeństwa, co do której jest oczekiwanie obu stron, że będzie ona jedną z nielicznych, wyjętych poza polityczny spór. Z czego w takim razie wynika ryzyko weta?
Chodzi o potencjalną kooperację Polski z Ukrainą. W ramach SAFE możemy współpracować z Ukraińcami na trzy sposoby: kupować sprzęt z pomocą pożyczek z SAFE i przekazywać go Ukrainie, kupować sprzęt razem z Ukrainą albo kupować sprzęt od Ukrainy, np. w zakresie technologii rakietowych i dronowych. I tu pojawia się kontrowersja, którą PiS już bierze na sztandary, wskazując, że finalnie może się okazać, że Polska będzie się zapożyczać na rzecz Ukrainy. "10 mld zł z polskich środków funduszu SAFE na Ukrainę! Rząd Tuska, zamiast zainwestować w rozwój mocy produkcyjnych, woli oddać pieniądze" - taki wpis na platformie X opublikował w tym tygodniu były szef MON Mariusz Błaszczak.
Rozmówcy z Pałacu na tym etapie sprawy nie komentują. Ale jeśli do podobnych wniosków, co były minister obrony, dojdzie teraz Karol Nawrocki, może skończyć się wetem (z ewentualnym przedłożeniem własnej propozycji ustawowej). Do takiego ruchu, w takiej sytuacji, namawiany będzie przez swoje polityczne środowisko.
Nawrocki tego nie podpisze, jeśli komponent ukraiński będzie sprowadzał się do zapożyczania się przez Polskę na ich rzecz. To powinno być tak, że Ukraińcy dają swoje technologie, a my dajemy środki na produkcję sprzętu u nas w Polsce - mówi nam kolejny polityk partii Jarosława Kaczyńskiego.
A wtedy pojawi się problem, czy wyjdziemy z politycznego klinczu i uda się wykorzystać pieniądze z SAFE w założonym czasie.
Magdalena Sobkowiak-Czarnecka jest innego zdania. - Nie rozumiem zaskoczenia współpracą z Ukrainą, bo od maja wiadomo, że to jest elementem mechanizmu SAFE. Kraje członkowskie mogą współpracować na trzy sposoby: kupować coś od Ukrainy, dla Ukrainy albo z Ukrainą. Patrząc na dzisiejszą sytuację finansową strony ukraińskiej, wspólne zakupy są praktycznie niemożliwe - wyjaśnia. Co w takim razie wchodzi w grę w zakresie tej współpracy? - Negocjacje z Ukrainą trwają, nie jest tajemnicą, że jesteśmy zainteresowani dostęp do najnowszych technologii dronowych, w których Ukraina jest dziś najlepsza. Mówimy o przenoszeniu produkcji, by móc dostosować ten sprzęt do warunków europejskich i NATO-wskich - twierdzi Sobkowiak-Czarnecka.
Warunki współpracy z Ukrainą w ramach SAFE powinny być wynegocjowane w najbliższych tygodniach.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl