ArcelorMittal wstrzymuje pracę wielkiego pieca. Hutnicy boją się, że to już na stałe
Koncern ArcelorMittal Poland podjął decyzję o czasowym wygaszeniu wielkiego pieca w hucie w Dąbrowie Górniczej. Firma tłumaczy ten krok pogarszającymi się warunkami rynkowymi oraz brakiem opłacalności. Hutnicy obawiają się, że piec nie wróci już do eksploatacji. W rozmowie z money.pl zapowiadają protest.
W czwartek firma ArcelorMittal Poland poinformowała, że podjęła decyzję o czasowym wygaszeniu jednego z dwóch pieców hutniczych działających w zakładzie w Dąbrowie Górniczej. Drugi piec nadal będzie pracował. Firma motywuje swoją decyzję czynnikami ekonomicznymi. Wśród nich wymienia wysokie koszty energii, obciążenia związane z systemem handlu emisjami CO2 oraz niewystarczającą ochronę rynku.
Szczególnie dotkliwy jest zdaniem firmy masowy import tanich wyrobów stalowych do Polski, który według danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, przytaczanych przez spółkę, pokrywa już 80 proc. krajowego zapotrzebowania na stal. W przypadku wyrobów płaskich sięga nawet 95 proc.
Tomasz Plaskura, członek zarządu ArcelorMittal Poland odpowiedzialny za sprzedaż w Europie Środkowo-Wschodniej, stwierdził w komunikacie firmy, że produkty z innych regionów świata wypychają te tworzone w Polsce.
W obszarze wyrobów płaskich gwałtownie rośnie wolumen stali importowanej z Ukrainy i Serbii, ale pojawiły się także dostawy z takich kierunków jak Indonezja, Arabia Saudyjska czy Tajwan – wyjaśnił Plaskura.
Firma rozpoczęła już przygotowania do wygaszenia pieca, co potrwa kilka tygodni. Faktyczne zatrzymanie instalacji planowane jest na wrzesień.
Spółka zapewniła w komunikacie, że dołoży wszelkich starań, aby znaleźć zatrudnienie dla wszystkich pracowników obsługujących wielki piec nr 3. Warto przypomnieć, że to nie pierwszy taki przypadek - poprzednie tymczasowe wyłączenie tej samej instalacji miało miejsce w październiku 2022 roku, również z powodu niekorzystnej sytuacji rynkowej. Wówczas piec został ponownie uruchomiony po trzech miesiącach, w styczniu 2023 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaskakująca mina Dudy po słowach Tuska. "Nie dodaje mu powagi"
Związkowcy załamani. "Produkcja u nas już się nie opłaca"
Adam Wdowiak, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników ArcelorMittal Dąbrowa Górnicza, przyznaje w rozmowie z money.pl, że wraz z kolegami obawia się, iż tym razem wygaszenie pieca będzie permanentne. - Realnie się tego boimy, bo postój ma potrwać do dziewięciu miesięcy - mówi.
Nikt nie wierzy w ponowne uruchomienie tego pieca z powodu fatalnego stanu technicznego. Gdyby miało nastąpić uruchomienie, piec musiałby przejść generalny remont, a podobno na to nie ma środków finansowych. Dlaczego? Bo zalewa nas stal z innych regionów świata. I produkcja u nas nie opłaca się już ekonomicznie. To było do przewidzenia - przyznaje Adam Wdowiak.
Przedstawiciel związkowców twierdzi, że słabe wyniki finansowe wymusiły wstrzymanie kluczowych prac inwestycyjnych dotyczących innych pieców.
Hutnicy zapowiadają protest. Możliwe blokowanie torów
Związkowy z ArcelorMittal w Dąbrowie Górniczej są zdeterminowani, by bronić swoich miejsc pracy. - W naszych dyskusjach pojawia się kwestia blokowania transportu stali m.in. ukraińskiej. Jest przewożona w Polsce koleją. Nie wytrzymamy tej konkurencji - twierdzi przewodniczący zakładowej "Solidarności".
Nasz rozmówca nie kryje też rozgoryczenia postawą rządu. - Mamy poczucie, że nikt się nami nie interesuje. Spotkania się odbywają, kolejne ma mieć miejsce 1 sierpnia. Tyle że niewiele z tego wynika. A teraz nawet nie wiadomo, kto będzie tym przemysłem zarządzał. Nie wiemy, czy w Katowicach cokolwiek się zostanie, czy trzeba będzie jeździć do Warszawy - mówi Wdowiak, nawiązując do likwidacji Ministerstwa Przemysłu. Kompetencje resortu przejmie nowo utworzone Ministerstwo Energii, którym od czwartku kieruje Miłosz Motyka.
Dramatyczny spadek produkcji stali w Polsce
Polski sektor hutniczy znajduje się obecnie w głębokim kryzysie. Statystyki są pesymistyczne. Jeszcze w latach 2017-2018 roczna produkcja stali w Polsce przekraczała 10 milionów ton. W 2023 roku spadła do zaledwie 5,9 miliona ton, co było najgorszym wynikiem od momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. W roku 2024 wartość produkcji wzrosła do 7,1 mln ton. Było to odzwierciedleniem ogólnych wzrostów na świecie.
Według raportu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, polskie zakłady hutnicze mierzą się z problemem drożejących surowców i rosnących kosztów energii. W latach 2021-2022 te drugie wzrosły o ponad 60 proc., co szczególnie dotkliwie odbija się na rentowności zakładów energochłonnych, jakimi są huty. Ta sytuacja wywołuje "efekt spirali" w postaci coraz wyższych kosztów produkcji i malejącej konkurencyjności.
Europejski kryzys hutniczy i jego konsekwencje
Europejskie hutnictwo zmaga się z wieloma wyzwaniami, wśród których kluczowe znaczenie mają: wzrost cen surowców, presja na ograniczenie emisji CO2 oraz konkurencja ze strony krajów azjatyckich.
Prognozy dla europejskiego hutnictwa są niepokojące. Jak czytamy w raporcie HIPH, przewiduje się, że do 2030 roku udział europejskich hut w światowej produkcji stali spadnie poniżej 5 proc., co przełoży się na utratę konkurencyjności całej branży na globalnym rynku.
Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, podczas posiedzenia sejmowej podkomisji stałej ds. rozwoju gospodarczego, która odbyła się jesienią zeszłego roku, bił na alarm.
Hutnictwo i inne branże energochłonne mierzą się z najgorszym kryzysem od lat, wywołanym spadkiem popytu i wzrostem cen energii. Dotychczas odczuwamy negatywne skutki olbrzymiego wzrostu cen energii elektrycznej i gazu z lat 2021-2022. Potrzebujemy strukturalnej polityki przemysłowej dla branż energochłonnych, w tym dla hutnictwa, bo inaczej stracimy tysiące miejsc pracy - mówił.
O tym, jak trudno jest osiągnąć opłacalność produkcji w naszym kraju, świadczą kroki podejmowane przez innych producentów stali w Polsce. - Jedyną grupą hutniczą, która systematycznie inwestuje i rozwija się, jest Cognor Holding SA - wyjaśniał w kwietniu ubiegłego roku w serwisie europerspektywy.eu dr Jerzy Podsiadło, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego w Katowicach.
- Właśnie zakończyli modernizację swojej walcowni prętów w Krakowie, wymieniając 95 proc. urządzeń, co właściwie oznacza, iż zbudowali całkowicie nową walcownię, podnosząc przy tym jej zdolności produkcyjne do 400 tys. ton. Kontynuują także budowę nowej walcowni kształtowników w Siemianowicach Śląskich na miejscu byłej Walcowni Rur Jedność - tłumaczył.
Na kryzys hutniczy w Polsce wpływają też surowe normy środowiskowe narzucone przez Unię Europejską oraz silna konkurencja ze strony azjatyckich producentów. Zgodnie z polityką dekarbonizacji, do 2030 roku huty muszą zredukować emisję CO2 o co najmniej 55 proc., co wymaga ogromnych inwestycji w nowoczesne technologie.
Lista zakładów z sektora przemysłu ciężkiego, które w ostatnim czasie zlikwidowano lub znacząco ograniczono w nich produkcję, jest długa. Walcownia Rur "Andrzej" w Zawadzkiem została postawiona w stan likwidacji, pracę straciło 433 osób. Walcownia Rurexpol z Częstochowy zwolniła 250 pracowników na początku roku i również zakończyła działalność. Kuźnia Batory w Chorzowie została zlikwidowana w grudniu 2023 roku. Był to jedyny krajowy zakład przeróbki plastycznej i obróbki mechanicznej stopów. W Hucie Częstochowa wstrzymano produkcję w 2024 roku, ale zakład ten został uratowany - przejął ją Węglokoks, który jest spółką Skarbu Państwa.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl