Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Budowa S16 jak walka o Dolinę Rospudy? Ministerstwo Infrastruktury obawia się ostrych protestów

27
Podziel się:

Blokady, protesty, przypinanie się do drzew, lata opóźnień i większe koszty. A na dodatek - ostry polityczny spór. Jak wynika z informacji money.pl, Ministerstwo Infrastruktury obawia się, że taki los czeka budowę drogi S16 na Mazurach. Kierownictwo resortu boi się, że "to będzie druga Rospuda".

Dolina Rospudy stała się symbolem walki ekologów z budowlańcami
Dolina Rospudy stała się symbolem walki ekologów z budowlańcami (East News, East News)

3,9 tys. km ekspresówek i autostrad - tyle zamierza do 2025 roku wybudować rząd PiS. To setki nowych tras. Kontrowersyjna w tej chwili jest tylko jedna. To droga S16 na Mazurach. To planowana trasa szybkiego ruchu na odcinku Mrągowo - Mikołajki - Orzysz - Ełk.

Ma połączyć drogę S19 w Białymstoku z S61 w Ełku i dalej z drogą S51 w Olsztynie. W ten sposób trasa ma spiąć dwa międzynarodowe korytarze transportowe - via Baltica i via Carpatia. W sumie to blisko 70 kilometrów szybkiej i nowoczesnej trasy - miejscami biegnącej nad jeziorami.

Zobacz także: Włosi pogonieni z budowy autostrady. Minister mówi, co dalej z drogą

Każdy, kto przejeżdżał w ostatnich tygodniach przez Mazury, powinien zauważyć jedno: płoty obwieszone plakatami protestacyjnymi. O sprawie pisał Witold Ziomek w materiale pt. "Mazury nie chcą nowej drogi. Protesty przeciwko budowie S16". O tym, jak część Mazur reaguje na informacje o planowanej budowie, doskonale wiedzą w Ministerstwie Infrastruktury oraz Ministerstwie Środowiska.

Rozpatrywany przebieg trasy:

{:external}

- Mamy obawy, że z drogą S16 na Mazurach będzie dokładnie tak samo, jak było z trasą przez Dolinę Rospudy - mówi money.pl urzędnik z Ministerstwa Infrastruktury. - Będzie oprotestowana przez organizacje ekologiczne i stanie się tematem politycznym, choć nim w ogóle nie jest - podkreśla nasze źródło. Jak zaznacza, to politycy lata temu inspirowali ostre protesty podczas rozmów o obwodnicy Augustowa, czyli drogę przecinającą Dolinę Rospudy.

- I dziś może stać się dokładnie tak samo. Zamiast ekspertów, będą politycy. W efekcie tamtej drogi nie było przez kolejne lata, a ruch tranzytowy rozjeżdżał Augustów - dodaje. W tej chwili jednak żadne wiążące decyzje nie zapadły, więc w resorcie liczą, że spokój uda się ogiągnąć akcją informacyjną i spotkaniami z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad.

Konflikt o Rospudę

A spór o Dolinę Rospudy był naprawdę ostry. Z jednej strony byli ekolodzy blokujący start budowy, z drugiej strony mieszkańcy regionu, którzy drogi się po prostu domagali. Na protest przywieźli… krzyże, symbolizujące liczbę ofiar wypadków drogowych w okolicy. Pojawiały się też hasła "Unio, daj nam żyć" i "Nie dla ekologów".

Ekolodzy bronili głównie małego obszaru torfowisk. Podkreślali często, że to bagienny i "niezwykły mamut", który wciąż się ostał. Organizacje ekologiczne przekonywały, że podobne obrazki można zobaczyć tylko tysiące kilometrów od Polski - wybierając się na wschodnią Syberię.

Spór trwał również pomiędzy głównymi partiami: z jednej strony rządzący wówczas PiS, który trasę chciał budować, z drugiej strony cała opozycja, która wołała o zmianę planów. W sprawę zaangażowała się nawet Komisja Europejska, temat poruszali europosłowie z Parlamentu Europejskiego.

W kampanii wyborczej z 2007 roku był to często poruszany temat. Politycy wszystkich stron sporu jeździli do Augustowa. Przebieg obwodnicy zmienili po wygranych wyborach politycy Platformy Obywatelskiej i PSL w 2009 roku. Ówczesny premier Donald Tusk mówił po wygranej, że ta sprawa "stała do tej pory na głowie" i "czas ją postawić na nogi".

Ostatecznie obwodnica Augustowa powstała, ale w zupełnie innym kształcie. Kierowcy mogą z niej korzystać od 2014 roku, czyli po siedmiu latach od pierwszego wbicia łopaty. Kosztowała jednak zdecydowanie więcej niż planowano. W sumie rachunek wyniósł blisko 650 mln zł. Planowana przez PiS trasa miała kosztować o 200 mln zł mniej (około 440 mln zł). Jest też dłuższa, gdyż ominęła krytyczne miejsca.

Organizacje ekologiczne nie chcą w tej chwili ani mówić o swoich planach, ani komentować oceny z Ministerstwa. Dementują jednak chęć siłowego rozwiązywania problemu.

Powtórka możliwa, choć nikt jej nie chce

- Nikomu, kto żyje losem Mazur, nie zależy na eskalacji konfliktu. Mam nadzieję, że wnioski z sytuacji sprzed dziesięciu lat wyciągnęły obie strony sporu. I tak zwane środowiska ekologiczne, i politycy powinni nastawić się na otwartą dyskusję, na spotkania z ekspertami, na rozmowę. W tej chwili nie ma mowy o żadnych agresywnych akcjach, za to jest apel o rozmowę - mówi money.pl Krzysztof Worobiec, ze Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur "Sadyba".

- Najpierw debata, później akcje prawne takie jak odwołania, wnioski o ponowne rozpatrzenie sprawy. Nie sądzę, żeby ta sprawa mogła się potoczyć fizycznie w ten sam sposób. A w warstwie mentalnej? Mam obawy, że tak. Mam obawy, że słuszne uwagi nie będą w ogóle wysłuchiwane. A wtedy mieszkańcy, zdesperowani, mogą planować faktycznie ostrzejsze protesty - przypuszcza.

- Mazury są skomunikowane fatalnie. Zamiast niszczyć ekosystem, wystarczyłoby przywrócić pociągi. Cały region jest pocięty torami, po których nic nie jeździ. Myślę, że nikt nie protestowałby przeciwko remontowi szesnastki. Ale remontowi, a nie budowie "autostrady" - mówi money.pl Agnieszka, 30-letnia mieszkanka Mikołajek. Na pytanie, czy jest gotowa protestować na wzór Rospudy, odpowiada bez wahania. - Jasne, że tak - mówi.

Krzysztof Worobiec zwraca uwagę, że w sprawie S16 głos krytyczny składają również samorządowcy. - To sytuacja bez precedensu - zaznacza.

"Wyrażamy (…) swój sprzeciw wobec tworzenia przez środek Mazur międzynarodowego korytarza transportowego, który spowoduje, że Mazury zostaną poddane presji intensywnego ruchu tranzytowego" - czytamy w oświadczeniu władz gminy Mikołajki. - To nie jest moje stanowisko, to stanowisko społeczności, która tutaj mieszka - mówił w rozmowie z money.pl burmistrz Mikołajek, Piotr Jakubowski.

Wszystkie trzy rozpatrywane w tej chwili warianty trasy ekolodzy oceniają jako szkodliwe dla środowiska. Warianty południowe (A i B) prowadzą przez obszary Natura 2000, ostoję żółwia błotnego czy obok kolonii łabędzia niemego, uznaną w 1977 roku za Rezerwat Biosfery UNESCO.

Z kolei wariant C prowadzi przez kompleks leśny w pobliżu miejscowości Mrówki. Dokładnie na trasie planowanej drogi znajdują się m.in. siedliska lęgowe bielika, ptaka objętego ścisłą ochroną w każdym kraju i na każdym kontynencie, na jakim występuje.

Decyzje o przebiegu trasy jeszcze nie zapadły.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(27)
LUGER
2 lata temu
Tranzytowa ,,16 przez Mazury i Biebrzę to Nord Stream 3. Zdrada !!!!
MAREK KARP
5 lata temu
s16 droga zycia dla Rosji
Mazur
5 lata temu
To nie ekolodzy lecz grupa ekoterrorystów chcąca z Mazur zrobić skansen Polski. Popierana przez grupę trzymającą władzę w regionie.
Wed
5 lata temu
To jest nic! Oni chcą utopić, dosłownie utopić pieniądze w bagnach Biebrzańskiego PN, kiedy S-16 można od Ełku skierować na Łomżę, Zambrów i połączyć węzłem na "8" z nową 19 w kierunku na Lublin, wydatki mniejsze, nie wydłuża trasy dojazdu Białostoczan do Lublina
dragon
5 lata temu
Głupota -zniszczyć Mazury pod inwestycje korzystną dla obcych mocarstwach
...
Następna strona