Biuro Informacji Kredytowej informuje, że padają kolejne rekordy zarówno w liczbie, jak i kwocie składanych przez klientów wniosków kredytowych. Pośrednicy kredytowi są zasypani wnioskami, chodzi rzecz jasna o kredyty hipoteczne.
W lipcu o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 43,08 tys. potencjalnych kredytobiorców, w porównaniu z 38,75 tys. rok wcześniej. Daje to wzrost o 11,2 proc. Wnioski kredytowe złożone w ubiegłym miesiącu opiewały na kwotę o 33,2 proc. wyższą niż rok wcześniej.
- W lipcu 2020 r. mieliśmy ujemny pandemiczny odczyt Indeksu. Liczba osób wnioskujących wówczas o kredyt była o 6,4 proc. niższa niż w lipcu 2019 r. Banki zwiększyły wówczas swoje wymagania odnośnie wysokości wkładu własnego, co bezpośrednio wpłynęło na spadek wartości wnioskowanego kredytu, który był o 2 proc. niższy niż w lutym 2020 r., czyli w ostatnim miesiącu przed pandemią - mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej na łamach gazeta.pl.
Klienci banków nie boją się już utraty pracy i chętniej sięgają po kredyty hipoteczne. Składamy coraz więcej wniosków, banki coraz chętniej udzielają kredytów. Bank ma 21 dni na rozpatrzenie wniosków, do dziś na decyzję czeka się nawet cztery miesiące.
Jak informuje gazeta.pl, bankowcy od początku starali się omijać te regulacje. W końcu pod koniec lipca nadzór finansowy opublikował komunikat, jak należy interpretować ten konkretny przepis.
KNF: „Art. 14 ust. 2 ustawy o kredycie hipotecznym należy rozumieć w ten sposób, że bieg terminu na przekazanie konsumentowi decyzji kredytowej przez kredytodawcę rozpoczyna się wraz ze złożeniem kredytodawcy wszystkich dokumentów i informacji niezbędnych do oceny zdolności kredytowej".
To sprawia, że przepis o 21-dniowym okresie rozpatrywania wniosku kredytowego jest martwy.