Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Dramat na Podkarpaciu. "Upały to groźny test dla fotowoltaiki"

257
Podziel się:

Mimo heroicznej walki strażaków, ludzie stracili dom i cały dorobek życia. W Strzebowiskach na Podkarpaciu wybuchł groźny pożar. Niewykluczone, że przyczyną tragedii mogło być zwarcie w instalacji fotowoltaicznej. Właściciel nieruchomości zainstalował ją sam.

Dramat na Podkarpaciu. "Upały to groźny test dla fotowoltaiki"
Nie udało się ocalić niczego z domu (zdjęcie mężczyzny instalującego panele jest ilustracyjne) (GETTY, OSP Cisna, Ashley Cooper)

Był wtorek, 15 sierpnia, święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Punktualnie o godz. 13.20 rozdzwoniły się wszystkie telefony ochotniczych strażaków z Wetliny na Podkarpaciu.

– Po otrzymaniu alarmowej syreny w telefonie natychmiast udałem się do remizy, gdzie dowiedziałem się, że jedziemy na akcję do oddalonych o 12 km Strzebowisk. Dyżurny z Leska powiadomił nas, że pali się tam drewniany dom jednorodzinny – relacjonuje jeden z biorących w akcji ratowniczej ochotniczych strażaków z Wetliny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kupił ponad 200-letni poniemiecki dom. Cena była bardzo okazyjna: 15 tys. zł

Nie było czego już ratować

Strażak dodaje, że mimo błyskawicznie rozpoczętej akcji, pożar zdążył się rozwinąć. Ogniem objęty był cały parter i poddasze budynku. Widać było, jak wydostawał się już z obydwu ścian szczytowych.

Do strażaków z Wetliny błyskawicznie dołączyli również strażacy z Baligrodu, Cisny oraz Leska (w sumie sześć zastępów). Dom jednak spłonął doszczętnie.

W chwili wybuchu pożaru, w jego wnętrzu przebywała rodzina: ojciec z dwójką małych dzieci. Matka pracowała tego dnia w innej miejscowości na festynie.

Mężczyzna zdołał wynieść w porę obu chłopców, sam jednak doznał oparzeń twarzy i ręki.

Ten pożar to było coś niewyobrażalnego. Słup ognia widoczny był na drugim końcu wsi. Żar lał się tego dnia z nieba. Strażacy robili co w ich mocy, ale i tak niczego nie udało się uratować – relacjonuje w rozmowie z money.pl jedna z sąsiadek poszkodowanej rodziny.

Jak ustalił money.pl, rodzina, która ucierpiała w pożarze, była napływowa, nie mieli w okolicy żadnych bliskich. Rok temu wprowadzili się do nowego drewnianego małego domku, który mężczyzna sam wybudował. Zainstalował również na swojej posesji panele fotowoltaiczne.

Zwarcie w instalacji. Czy zawiniły panele?

Jak nieoficjalnie dowiedział się money.pl, nie wyklucza się, że to właśnie instalacja fotowoltaiczna mogła być przyczyną tragedii. Pytany o to rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lesku, kpt. Marek Wdowin, powiadomił nas tylko, że przyczyny pożaru bada policja.

Z kolei oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Lesku, st. sztab. Katarzyna Fechner powiedziała, że ze wstępnych ustaleń wynika, że było to zwarcie w instancji elektrycznej, ale nie wiadomo, co je konkretnie wywołało. Dodała, że funkcjonariusze sprawdzają każdą możliwość, w tym również ewentualną awarię instalacji fotowoltaicznej.

Przez upały będzie więcej pożarów fotowoltaiki

Eksperci od fotowoltaiki wyczulają wszystkich posiadaczy mikrosystemów fotowoltaicznych, którzy instalowali je samodzielnie, by sprawdzili ich funkcjonowanie. Podczas upałów mogą być one bardziej awaryjne niż w chłodniejsze dni.

Wysokie temperatury powietrza są prawdziwym testem dla instalacji fotowoltaicznych. Szczególnie tych, które były kładzione samodzielnie. A takich przypadków jest wiele – mówi rzecznik prasowy Komendy Powiatowej PSP w Gorlicach, bryg. Dariusz Surmacz.

Podaje przykład, że częstym problemem w czasie upałów są np. złączki w instalacji, które pod wpływem wysokiej temperatury ulegają uszkodzeniu.

Temperatury na rozgrzanym dachu sięgają obecnie 70, a nawet 80 stopni. Natomiast w nocy spadają do 20 stopni.

– Różnice w temperaturach powodują, że tworzywo w złączkach często się odkształca powodując przerwanie obwodu i wystąpienie groźnego tzw. łuku elektrycznego, a w konsekwencji pożaru – tłumaczy rzecznik.

Jak dodaje, ze zbieranych przez Państwową Straż Pożarną danych wynika, że w 18 proc. przypadków, w których powodem pożaru była instalacja fotowoltaiczna, przyczyną był jej wadliwy montaż, a w kolejnych 18 proc. – awaria sprzętu.

Jak wskazuje nasz rozmówca, Polacy często samodzielnie instalowali sprowadzany z zagranicy używany sprzęt z ukrytymi wadami (np.mikrouszkodzeniami), które wychodzą dopiero w trakcie jego użytkowania. Przy wysokich temperaturach bowiem uszkodzone elementy odkształcają się, tak jak w przypadku złączek i przerywają obwód elektryczny.

Inni, oszczędzając, nie instalują pełnych zabezpieczeń przeciwpożarowych w systemie. Kolejni zapominają np. o ochronie kabli i innych elementów np. przed kunami, które je niszczą. Wszystko to może i często prowadzi do powstawania awarii systemu.

Jak podkreśla nasz rozmówca, przy wysokich temperaturach atmosferycznych – takich jak obecnie – prawidłowo wykonana instalacja powinna sama się wyłączać. Tak, by nie dochodziło do jej przegrzania. – Osoby, które korzystają z prawidłowo podłączonej fotowoltaiki, produkują teraz mniej prądu, niż w chłodniejszym kwietniu – podaje przykład Surmacz.

Surmacz przyznaje, że straż pożarna nie ma podstaw, by kontrolować mikroinstalacje. Zgodnie z obowiązującymi przepisami przeciwpożarowymi małe przydomowe instalacje fotowoltaniczne o mocy do 6,5 kW, nie wymagają opinii biegłego rzeczoznawcy z zakresu przepisów przeciwpożarowych.

Zestawy do samodzielnego montażu?

Wielu dystrybutorów mikrosystemów sprzedaje je w sieci wręcz jako "zestawy do samodzielnego montażu", chociaż – jak się okazuje – jest to mylące. Zamontować – jeśli wie się, jak to zrobić – można samemu, ale potem musi to skontrolować fachowiec.

Każde urządzenie, nawet takie, które generuje prąd wyłącznie na własny użytek i nie jest podłączone do systemu operatora dystrybucyjnego, wymaga kontroli i dopuszczenia go do użytku przed eksploatacją przez uprawnionego elektryka – przypomina Adrian Małachowski, dyrektor techniczny firmy ReSystem zajmującej się fotowoltaiką.

Jak podkreśla nasz rozmówca, obowiązek taki wynika z prawa budowlanego. Jednak – jak dodaje Małachowski – nie zawsze jest on przestrzegany. Nie ma bowiem żadnej instytucji, która by dopełnienie tych obowiązków kontrolowała. Z wyjątkami.

Pierwszy stanowią ubezpieczyciele. Nie wypłacają odszkodowań w razie pożaru, o ile ubezpieczeni nie posiadają poświadczonej przez uprawnionego elektryka kontroli. Natomiast w przypadku osób, które oddają nadwyżki energii do sieci, dokumentów od elektryka wymagają operatorzy dystrybucyjni.

Mieszkańcy spalonego domu są pod opieką

Jak poinformowano nas w Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Lesku, rodzina z Strzebowisk została otoczona kompleksową opieką.

Gmina przydzieliła im mieszkanie komunalne. Zorganizowano też zbiórkę pieniędzy, niezbędnych sprzętów, mebli, ubrań i żywności. – Ludzie pospieszyli z wszelką pomocą i sercem, bo tak już u nas na Podkarpaciu jest, że nikogo nie zostawia się w nieszczęściu – słyszymy od pracownicy ośrodka pomocy.

Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(257)
słońce
4 miesiące temu
instalacje fotowoltaiczne palą się nawet jak są montowane przez "fachowe" firmy
Hahahaha
8 miesięcy temu
Pamiętajcie co by nie było, to PiS jest święty i PiS ponad wszystko! :D
Edi
8 miesięcy temu
Oni już wiedzą, że to wina fotowoltaiki, bo właściciel montował ją sam. Choć same panele stoją nienaruszone.
Stary styropi...
8 miesięcy temu
Teraz to demokracja pełną gębą pisać wolno nie to co za komuny .
Stuligrosz
8 miesięcy temu
Czy to tak dużo dokupić jeszcze remizę strażacką.
...
Następna strona