Energetyczne rozdroże Polski. Ten raport pokazuje skalę
Polska stała się regionalnym liderem w kwestii odnawialnej energii, ale sukces ma swoją cenę. Raport Pekao S.A., do którego dotarł money.pl, pokazuje, że opieramy się na niestabilnych źródłach, brakuje nam energetyki jądrowej, a koszty systemowe rosną. Jednocześnie rekordowe inwestycje nie gwarantują niższych rachunków za prąd.
Ekonomiści banku Pekao S.A. przygotowali raport "Rozwój sektora OZE (odnawialnych źródeł energii - przyp. red.) po kryzysie energetycznym Świat, Europa, Polska". Dotarliśmy do jego treści. Ciekawe wnioski pokazują skalę wyzwań, jaka stoi przed polską gospodarką.
Wyjściowa diagnoza ekonomistów jest taka, że choć OZE po dojściu do władzy Donalda Trumpa w USA przeżywa turbulencje, m.in. na skutek odejścia od ulg dla tego sektora, to w gospodarce światowej nie ma mowy o odwrocie w tej sprawie. Tyle że pałeczkę lidera w rozwoju tego typu energii przejęły Chiny i choć w chińskim miksie nadal przeważa węgiel, całe OZE rozwijają się bardzo szybko. Co więcej, Chiny chcą to monetyzować i zamierzają przejąć rolę głównego promotora zielonej transformacji, eksportując własne produkty i technologie.
Państwo Środka kontroluje aż 2/3 światowej produkcji paneli. (...) W obszarze technologii wiatrowych chińska dominacja jest również zauważalna (64 proc. światowej produkcji), a Europa i Ameryka Północna kontrolują odpowiednio 18 proc. i 6 proc. globalnego rynku. Na rynkach światowych europejscy producenci mają utrudnione zadanie, ponieważ dostawcy z Chin mają zauważalną przewagę cenową – czytamy w opracowaniu ekspertów Pekao.
Nowa rewolucja "metalowa". W co grają Chiny?
W kontrze USA spowalniają transformację. Pod wpływem prezydenta Trumpa Stany Zjednoczone wracają do energetyki konwencjonalnej i jądrowej. Z kolei UE traci konkurencyjność z powodu wysokich cen energii, ale rozwiązań szuka raczej w zwiększeniu publicznego wsparcia dla transformacji, widząc w niej szansę na poprawę konkurencyjności i zmniejszenie zależności od importu surowców energetycznych. Dlatego ekonomiści Pekao nie spodziewają się odwrotu od dotychczas obranego kierunku. Bolączką Europy jest fakt, że także w energii odnawialnej ceny wytwarzania elektryczności są wyższe niż średnia światowa, nie mówiąc już o Chinach.
"Obecny europejski miks energetyczny ukierunkowany na osiąganie celów ograniczenia emisyjności, w połączeniu z brakiem własnych surowców (i ich droższym importem) oraz kosztami regulacyjnymi (uprawnienia do emisji), powoduje znacznie wyższe ceny energii niż w Chinach (1,5 raza) i USA (aż 2,5 raza)" – podkreślono w raporcie.
Co z Polską?
Jak wynika z raportu, sytuacja Polski nie jest łatwa. Z jednej strony jesteśmy regionalnym liderem OZE w regionie, tyle że nasza transformacja opiera się głównie na niestabilnych źródłach wiatrowych i słonecznych.
Autorzy szacują, że jeśli chodzi o fotowoltaikę, to zbliżamy się do maksymalnego poziomu produkcji tej energii przy możliwościach systemowych. A jeśli chodzi o wiatr, to najlepsze warunki do produkcji energii mamy na Bałtyku, tyle że jednocześnie to najdroższe inwestycje. "Kluczowe pytanie brzmi: jaki jest akceptowalny poziom przyszłych cen energii elektrycznej? Należy bowiem zdawać sobie sprawę, że wynikające z rachunku ekonomicznego ceny energii z morskiej energetyki wiatrowej są wyższe niż notowane w ostatnich latach hurtowe ceny energii, a rozwój offshore do pewnego stopnia ogranicza rozwój energetyki wiatrowej na lądzie" – czytamy.
Piętą achillesową polskiej energetyki jest bilansowanie systemu. Rosną moce OZE, powoli rozstajemy się z węglem, atom jest nadal w przedbiegach, a to tworzy ryzykowną sytuację – brakuje źródeł sterowalnych, które mogłyby równoważyć np. zmienność wynikającą z pogody.
Polska nie posiada energetyki jądrowej, udział dyspozycyjnych OZE (hydro, bio) jest niski, a możliwości bilansowania systemu dzięki wymianie transgranicznej ograniczone z uwagi na małą przepustowość połączeń i dużą jednoczesność generacji z OZE Polski i jej sąsiadów – piszą o tym dylemacie autorzy raportu.
To z kolei powoduje, że jesteśmy skazani na inwestycje takie jak atom, offshore czy magazyny energii, co oznacza import technologii, bo polski know-how jest ograniczony.
Dylemat cenowy
Na pewno jednym z większych wyzwań będzie finansowanie transformacji, która wymaga rekordowych nakładów. Dziś system finansowania w dużej części opiera się na środkach publicznych, czy to krajowych, czy UE – tak jest np. z pieniędzmi z Krajowego Planu Odbudowy. "Wielkość obecnych i przyszłych strumieni środków publicznych wymaga, aby 'centralnie sterowany' plan dekarbonizacji efektywnie realizował cele nie tylko emisyjności, ale też konkurencyjności (najniższe możliwe ceny energii) oraz pewności dostaw. Przesuwanie procesu w kierunku rozwiązań rynkowych (obniżających poziom wsparcia publicznego i interwencji państwa) wydaje się w najbliższym czasie mało realne" - wskazano.
Ale i tak na dłuższą metę problem tkwi w konstrukcji systemu, bo powinien on także przyciągać prywatne pieniądze i wciągać do finansowania inwestycji banki, ponieważ same pieniądze publiczne nie wystarczą. Te działania wymagają skutecznego zarządzania celami: emisyjnością, konkurencyjnością i bezpieczeństwem dostaw. Słabością cały czas jest otoczenie regulacyjne. Jeśli chodzi o niewykorzystany potencjał, to cały czas jest nim bioenergia czy rozwój magazynów energii, choć mają one swoje ograniczenia.
Aktualnie jeden z rządowych priorytetów dotyczy repolonizacji zamówień publicznych, np. w zbrojeniówce (rozumianej jako zwiększenie udziału polskich firm w kontraktach). W tym celu trwają też prace nad prawnym zdefiniowaniem pojęcia "local content", na bazie którego państwo będzie mogło w klarowny sposób ocenić, czy dany podmiot – mający złożoną strukturę właścicielską – można traktować jako polski.
Ten sam temat wybrzmiewa w raporcie Pekao odnośnie do OZE, gdzie na ten moment odnotowujemy niski udział polskich dostawców i wykonawców. Analitycy banku oceniają jednak, że dynamiczny rozwój sektora OZE w naszym kraju stanowi szansę, aby z importera zielonych technologii z czasem stać się eksporterem podzespołów lub usług. Taką drogą podążyła np. Portugalia. Czy jednak jesteśmy w stanie osiągnąć wyższy poziom specjalizacji niż inne kraje regionu i kilkunastoprocentowy udział local content? "Będzie to trudne w innych obszarach niż projektowanie, montaż fundamentów i okablowania czy usługi utrzymaniowe, lecz szans powinniśmy upatrywać w niszach rynkowych, bazując na silnie rozwiniętym lokalnym przemyśle" – wynika z raportu.
Ważna efektywność energetyczna
Analitycy Pekao zwracają uwagę na dość rzadko podnoszony aspekt – że w polskich warunkach energia pozyskiwana z OZE wcale nie musi być wyraźnie tańsza dla systemu niż ta pozyskiwana z "tradycyjnych" źródeł. Bo choć z jednej strony technologie OZE związane ze słońcem i wiatrem zaliczają się do najbardziej efektywnych, to jako zależne od pogody generują koszty systemowe. Grzegorz Onichimowski, prezes PSE, mówił w wywiadzie dla money.pl, że warunkiem bezpieczeństwa systemu jest "mieć tyle energetyki konwencjonalnej lub dyspozycyjnej, żeby nawet kiedy przez kilka dni z rzędu nie ma produkcji energii z odnawialnych źródeł, można było pokryć zapotrzebowanie".
Na przeszkodzie stać będą także takie kwestie jak warunki naturalne dla rozwoju poszczególnych technologii OZE (np. dni wietrzne, nasłonecznienie), słabo rozwinięta hydroenergetyka czy brak energetyki jądrowej.
Rekordowe potrzeby inwestycyjne, nie tylko w obszarze OZE, ale też modernizacji i rozwoju infrastruktury sieciowej, w połączeniu z rosnącymi kosztami bilansowania systemu, już teraz skutkują wysokimi narzutami na ceny energii (ich udział w końcowym koszcie energii elektrycznej dostarczanej firmom wynosi blisko 50 proc. i jest drugi najwyższy w Europie) – podkreślają analitycy Pekao.
Jednakże ich zdaniem w warunkach tak dynamicznego rozwoju pogodozależnych źródeł energii udział ten będzie w przyszłości wzrastać, a towarzyszyć mu będzie dalsza poprawa efektywności kosztowej samych technologii OZE czy magazynów.
Jedno jest, zdaniem autorów opracowania, pewne – od zielonej transformacji nie ma odwrotu, gdyż to kwestia nie tylko wymogów narzuconych przez UE, ale także bezpieczeństwa energetycznego (konieczność zmniejszania zależności od importu surowców). "Potencjalnie wyższe ceny energii elektrycznej to oczywiście dodatkowe obciążenie dla konsumentów (choć w ich przypadku stosowane są działania osłonowe), przede wszystkim zaś wyzwanie dla polskiego przemysłu, który wystawiony jest na działanie konkurencji międzynarodowej. Tym bardziej że Polskę charakteryzuje trzeci najwyższy w UE udział energochłonnych gałęzi przetwórstwa w PKB. Z tego względu nieodzownym elementem transformacji jest poprawa efektywności energetycznej, której potencjał w Polsce jest wciąż znaczący" – podsumowują autorzy raportu.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak dziennikarze money.pl