Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Euro musi poczekać. Polacy nie chcą wspólnej waluty

3
Podziel się:

Gdy rozmawiam z polskimi przedsiębiorcami, obojętnie czy to jest mała czy średnia firma, większość mówi, że nie chce euro. Dlatego euro nie powinno być wprowadzone w najbliższym czasie w Polsce – przekonuje Andrzej Gut-Mostowy, przedsiębiorca i jeden z najbogatszych posłów w Polsce.

Andrzej Gut-Mostowy i Jarosław Gowin
Andrzej Gut-Mostowy i Jarosław Gowin (East News, Grzegorz Momot)

Gut-Mostowy to jeden z trzech najbogatszych polskich parlamentarzystów. Zakopiański poseł Platformy Obywatelskiej dysponuje majątkiem o wartości ponad 10 milionów złotych. Jest też jednym z największych przeciwników wejścia Polski do strefy euro i inicjatorem głośnej akcji nieczasnaeuro.pl

Mateusz Ratajczak: Jednym ze stałych tematów kampanii wyborczej jest wejście Polski do strefy euro. Szansa czy zagrożenie?

Andrzej Gut-Mostowy, poseł Porozumienia: Ten temat pojawił się już kilka miesięcy temu. Przedsiębiorcy z południa Małopolski byli mocno zaniepokojeni wypowiedziami niektórych polityków, a w szczególności Grzegorza Schetyny, który na Kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Helsinkach powiedział, że niezwłocznie po wygranych wyborach przystąpimy wprowadzenia euro w Polsce.
Przedsiębiorcy w Małopolsce z branży turystycznej, transportowej, ale także eksporterzy płodów rolnych, mebli poczuli się zaniepokojeni, że to może jeszcze nie czas na euro.

Zobacz także: I stąd ta akcja nieczasnaeuro.pl?

W czerwcu mieliśmy konferencję z prezesem Giełdy Papierów Wartościowych Markiem Dietlem i wicepremierem Jarosławem Gowinem. Najbardziej adekwatny był tytuł wystąpienia prezesa GPW „Euro. Polityczne korzyści kosztem gospodarki”.
Prezes giełdy udowodnił podczas wykładu, że korzyści gospodarcze z euro są nikłe. Są natomiast tylko polityczne korzyści dla kraju.

Ale Słowacy od blisko dekady mają euro…

I opinie na Słowacji są podzielone. Natomiast turystyka na Słowacji bardzo ucierpiała przez euro. Przez pierwsze trzy lata ok. 20 proc. spadł ruch turystyczny z krajów ościennych – Węgier, Czech czy Polski, czyli krajów, które nie wprowadziły euro.
Gospodarka turystyczna przeżyła głęboki kryzys, nastąpił spadek inwestycji. Dlatego polscy turyści zostali po polskiej stronie. Gospodarka turystyczna jest typowym przykładem, kiedy wydawałoby się, że wprowadzenie euro jest korzystne, bo koszty transakcyjne są mniejsze. Natomiast poziom cen może wzrastać.

Teoretycznie nie mamy wyboru. Wchodząc do Unii zgodziliśmy się, że kiedyś musimy przyjąć europejską walutę.

Mamy wybór. Musimy przyjąć euro, ale nie mamy określonego horyzontu czasowego. Dwa kraje zadeklarowały natomiast, że nigdy nie przejmę euro: Wielka Brytania i Dania. Szwecja też jest sceptyczna. Nie jest to obowiązek, że będąc w Unii trzeba przyjąć euro.

Ja bym jednak kilka plusów znalazł. To np. ograniczenie ryzyka kursowego.

Ryzyko kursowe jest atutem. Chcę przypomnieć kryzys 2008-2009, kiedy osłabienie polskiej waluty doprowadziło do wzrostu naszej konkurencyjności i to pozwoliło nam wyjść z kryzysu. Posiadanie złotówki pozwoliło Polsce wyjść sucha stopą z kryzysu. Jako jedynemu krajowi w Europie.

Mam rozumieć, że liczymy jeszcze raz na to samo? W Niemczech mówi się o mocnym spowolnieniu, a nawet recesji gospodarczej. To samo myśli Europejski Bank Centralny, który obniża stopy procentowe i chce napędzać gospodarkę.

My teraz powinniśmy podnosić stopy procentowe w przeciwieństwie do EBC. Mówią to członkowie Rady Polityki Pieniężnej. To konieczne by ograniczyć inflację. Obecna sytuacja daje nam dowolność kreowania własnej polityki monetarnej.

I rozumiem, że rezygnacja z tej polityki na rzecz euro byłaby błędem…

Zdecydowanie tak…

Argumenty polityczne dotyczące euro?

Dwa lata po wprowadzeniu euro na Słowacji doszło do wielomiesięcznego kryzysu parlamentarnego i upadku rządu. Przyczyną tego było to, że Słowacja nie zgadzała się udział w pakiecie pomocowym dla Grecji. Słowacji nie chcieli dopłacać wielu miliardów euro do bogatszej Grecji. Premier Słowacji mówił wtedy: kiedy Grek zarabia trzykrotnie więcej w euro, a emeryt grecki ma czterokrotnie więcej w euro to dlaczego my Słowacy mamy do nich dopłacać…..

A poparcie Polaków i no i krajów zachodu dla strefy euro?

Polacy rozróżniają Unię i euro. Udział w Unii jest naszym plusem i możemy się z tego cieszyć. Natomiast czym innym jest posiadanie własnej waluty, która nie ogranicza prowadzenia własnej polityki gospodarczej i polityki monetarnej.
Jeszcze jeden przykład. Komisarz Unii Europejskiej ds. zagranicznych, a wcześniej wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego powiedział, że Polacy powinni się mocni zastanowić nad przyjęciem euro.

Skoro tak dużo mówimy o turystyce, to w turystykę też pójdźmy. Z perspektywy człowieka jeżdżącego po Unii wspólna waluta jest korzystna?

Ale to są tylko koszty transakcyjne. Natomiast proszę zwrócić uwagę, że Polska turystyka to 70-80 proc. turystyki krajowej. I dla nas posiadanie rodzimej waluty jest dużo lepsze.
Zacytuje przy okazji statystyki. Turystyka w 2018 roku wzrosła o ok. 5 proc., natomiast wydatki turystów krajowych wzrosły o 15 proc. a więc trzykrotnie więcej.

A list poparcia dla euro we Polsce wysyłane przez biznes i środowiska akademickie?

Oczywiście takie listy się pojawiły w tym oficjalny list do premiera Morawieckiego, który był nieco oderwany od rzeczywistości. Wielu profesorów, którzy są związani z koncernami zagranicznymi czy gospodarką niepolską podejmowała takie próby. Ale gdy rozmawia się z polskimi przedsiębiorcami, obojętnie czy to jest mała czy średnia firma, większość mówi, że nie chce euro. Dlatego euro nie powinno być wprowadzone w najbliższym czasie w Polsce.

Ale czy to oznacza, że na południu przy granicy ze Słowacją takie są nastroje?

Zdecydowanie tak. Podhale, ziemia sądecka żyją z turystyki, żyją z handlu przygranicznego. Wśród nich są eksporterzy jabłek, mebli. Oni wszyscy z niepokojem patrzą na plany wprowadzania euro w Polsce.

Nie wprowadzajmy euro w Polsce…do kiedy? Nigdy?

Tak jak mówił premier Morawiecki, Kaczyński, czy Gowin ,chodzi o to, żeby Polska dołączyła poziomem gospodarczym do krajów zachodnich Unii. Dlatego może następne pokolenie będzie miało realny problem, czy wprowadzać euro czy nie.

Premier Morawiecki mówi: wróćmy do tematu za 10, 20 lat.

Musimy przede wszystkim kalkulować własne interesy, patrzeć na inne kraje. Życie gospodarcze jest nieprzewidywalne. Nikt nie przewidział, że w 2008 roku złotówka nas obroni przed tą burzą.

To ostatni argument. Zwolennicy euro powiedzą: spójrzcie na Niemcy, Francję. Te kraje nie zrezygnowały ze swojej racji stanu i rządzą w Unii.

No tak, ale w Niemczech mamy recesję, a u nas mamy wzrost gospodarczy od 4 do 4,5 proc.

Zmieniając temat. Premier Gowin przyznał, że chciałby Pana wciągnąć do rządu na stanowisko wiceministra w resorcie turystyki.

Tak. Pan premier raczył to zadeklarować, że w przyszłym rządzie miałby odpowiadać za turystykę w randze wiceministra. Od 20 lat zajmuj się rządzeniem w skali Małopolski, byłem szefem komisji turystyki w Sejmie, więc byłbym dobrym przedstawicielem w rządzie.

Pierwsze pomysły?

Zdecydowanie uważam, że kreowanie turystyki krajowej jest najważniejsze. A państwo może dużo w tym kierunku zrobić. Tak robi Hiszpania i wiele krajów, które starają się w programach socjalnych tak kreować politykę, aby ruch turystyczny się rozwijał. Jak wspominałem co roku turystyka rośnie o kilka procent a wydatki nasze na turystykę nawet o kilkanaście procent. Polacy zarabiają więcej, mamy więcej lepszej jakości dróg i autostrad. Tam gdzie kiedyś jechaliśmy 8 godzi, tam dziś jedziemy 4. To wszystko powoduje, że turystyka krajowa się rozwija i to jest kierunek, w którym państwo polskie powinno iść.

To może oznaczać wsparcie np. dla bazy turystycznej?

Nie jestem zwolennikiem, aby państwo bezpośrednio ingerowało w pomaganie biznesu turystycznego. Polski biznes sobie z tym radzi. To czego potrzebujemy to dobrej infrastruktury drogowej i promocji polskiej turystyki w naszym kraju.

euro
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(3)
Henryk
3 lata temu
Euro musi poczekać. Polacy nie chcą wspólnej waluty, bo to nie tak tylko rząd Polski tego nie chce, bo jak by mógł wytłumaczyć, że cukier kosztuje 2 euro w Niemczech i tyle samo w Polsce a różnica jest taka, że Niemiec zarabia 3000 euro a Polak by miał 700 euro Emeryt Niemiecki 1200 euro a Polak 200 euro i taka jest różnica. Wtedy rządu by nie udało oszukać ludzi a tak oszukują i porównują to, co im jest wygodne. Ale ta nędza, co jest w Polsce to jeszcze pikuś to, co nam rząd zafunduje. Jak naród będzie taki naiwny i kupiony za 500+ to będą dzieci i wnuki nasze pokolenie przeklinać?
Henryk
3 lata temu
Euro musi poczekać. Polacy nie chcą wspólnej waluty, bo to nie tak tylko rząd Polski tego nie chce, bo jak by mógł wytłumaczyć, że cukier kosztuje 2 euro w Niemczech i tyle samo w Polsce a różnica jest taka, że Niemiec zarabia 3000 euro a Polak by miał 700 euro Emeryt Niemiecki 1200 euro a Polak 200 euro i taka jest różnica. Wtedy rządu by nie udało oszukać ludzi a tak oszukują i porównują to, co im jest wygodne. Ale ta nędza, co jest w Polsce to jeszcze pikuś to, co nam rząd zafunduje. Jak naród będzie taki naiwny i kupiony za 500+ to będą dzieci i wnuki nasze pokolenie przeklinać?
racjonalny
5 lata temu
A co z referendum z 2003 roku w którym Polacy się opowiedzieli za podpisaniem traktatu akcesyjnego którego częścią był obowiazek wprowadzenia EURO?