Od 12 lutego w reżimie sanitarnym otwarte zostaną m.in. hotele i miejsca noclegowe, kina, teatry, filharmonie i opery oraz stoki narciarskie i baseny — poinformował w ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki. Zamknięte mają zaś pozostać m.in. restauracje, siłownie, aquaparki oraz sanatoria i uzdrowiska.
Dr Jan Golba, prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych oraz burmistrz Muszyny, określa tę decyzję jako czysty absurd. Twierdzi, że hotelom dziś łatwiej przyjmować "kuracjuszy" niż dedykowanym do tego obiektom.
Sanatoria: dlaczego nie my?
Sprawa jest dość skomplikowana i sporo w niej niuansów. Sprowadza się jednak do jednej głównej kwestii - działać można tylko komercyjnie. Do tego potrzebny jest jednak odpowiedni kod PKD, a wiele uzdrowisk skupiało się po prostu na pacjentach z NFZ i takowego nie posiada. Przez to działać nie mogą.
- Sanatoria, które posiadają wykwalifikowany i często zaszczepiony na COVID-19 personel, a do tego muszą też spełniać bardzo wyśrubowane standardy sanitarne, stoją w całej Polsce puste, bo mają zakaz przyjmowania kuracjuszy. Tymczasem komercyjne hotele i spa, oferując zabiegi rehabilitacyjne lub inne świadczenia medyczne, mogą działać legalnie nawet teraz, jeszcze przed odmrożeniem – relacjonuje samorządowiec i prawnik.
Przykładem może być nagłośniony w mediach pobyt byłej posłanki PiS i sędzi Trybunału Konstytucyjnego Krystyny Pawłowicz w hotelu Malinowy Zdrój w Solcu-Zdroju.
Obiekt ten może legalnie działać, bo świadczy komercyjne usługi rehabilitacyjne i medyczne. Zatem zgodnie z literą rządowego rozporządzenia wszystko jest w porządku.
Zgodnie z przepisami, goście hoteli medycznych muszą obowiązkowo wykupić "pakiet rehabilitacyjny" i spędzić tam co najmniej dwie doby.
Prezes Golba nie dziwi się, że by móc działać hotelarze przebranżawiają się w "uzdrowiska". - Im też jest bardzo ciężko, wielu stoi na krawędzi bankructwa - przypomina prawnik.
W hotelach nie działają oczywiście żadne restauracje i bary, a posiłki serwowane są do pokoi. Do takiego pobytu nie jest potrzebne żadne skierowanie, kuracjusz płaci za wszystko z własnej kieszeni.
Kuracjusze i goście hotelowi
Ale nie tylko hotelarze korzystają z tej furtki w przepisach. W końcu sanatoria też mają bazę noclegową. Działają jednak tylko te z odpowiednim kodem PKD, o czym wspominaliśmy wcześniej.
Tak funkcjonuje np. uzdrowisko w Goczałkowicach-Zdroju. Jak zaznacza Tomasz Kordon, prezes tego ośrodka, sanatorium jest dla kuracjuszy NFZ-u zamknięte. Fundusz wypłaca uzdrowisku co miesiąc w ramach rekompensaty specjalne świadczenie za gotowość do pracy w wysokości 1/12 kontraktu.
Jednocześnie kuracjusze mogą korzystać z ich oferty rehabilitacyjnej (w tym m.in. turnusu pocovidowego), ale już jako goście hotelowi.
- Nie mamy typowego hotelu, ale goście, którzy przyjeżdżają do nas na turnusy pocoviowe, korzystają z naszej bazy noclegowej, płacąc za wszystkie usługi. NFZ refunduje turnusy pocovidowe tylko w jednym sanatorium w kraju - przypomina prezes Kordon.
Podobnie jest w Polskiej Grupie Uzdrowisk, do której należą obiekty uzdrowiskowe w siedmiu miejscowościach, m.in. Dusznikach, Kudowie czy Połczynie. Tu również kuracjusze mogą przyjechać i skorzystać z pobytu rehabilitacyjnego, ale odpłatnie.
- Nasze obiekty spełniają bardzo wysokie standardy sanitarne. Mamy na miejscu m.in. pielęgniarkę epidemiologiczną. Cały nasz personel, zaczynając od kucharzy czy personelu sprzątającego po lekarzy i pielęgniarki jest w trakcie szczepień na koronawiusa. Posiadamy dedykowane procedury w razie zakażenia – wylicza Piotr Grudziński, rzecznik prasowy PGU.
Jak dodaje Grudziński, w wakacje, kiedy NFZ wznowił skierowania pacjentów do sanatoriów, zrealizowali kilka tysięcy zleceń. Tylko kilka osób miało pozywany wynik testu PCR i nie mogło odbyć swojego turnusu.
- Ten system z testami narzucony przez NFZ się sprawdził. Obecnie seniorzy masowo się szczepią, wielu z nich przeszło już zakażenie i są ozdrowieńcami. Dlatego powinni być rehabilitowani i leczeni u nas – podkreśla Grudziński.
Uzdrowiska wrócą. Warunkiem liczba zakażeń
Prezes Golba zapytał Ministerstwo Zdrowia, dlaczego uzdrowiska stoją od 24 października 2020 r. puste, chociaż można by w nich ludzi leczyć.
W odpowiedzi dostał pismo, z którego wynika, że uzdrowiska i sanatoria są zamknięte, ponieważ zagrożenie epidemiologiczne jest tam zbyt duże, a kuracjuszami są głównie ludzie starsi.
Jednak, jak podkreślił w poniedziałek rzecznik resortu zdrowia, Wojciech Andrusiewicz los uzdrowisk i sanatoriów nie jest jeszcze przesądzony. Jeśli liczba dziennych zakażeń nie przekroczy 5,2 tys., nie wykluczone, że rząd rozważy otwarcie również ich.