Henryk Kania wróci do Polski? Jest nowa decyzja sądu
Sąd Apelacyjny w Katowicach zdecydował we wtorek, że Henryk Kania - podejrzany m.in. o wielomilionowe oszustwa, przebywający w Argentynie b. właściciel Zakładów Mięsnych Kania – otrzyma list żelazny pod warunkiem, że w jego i imieniu zostanie wpłacone poręczenie majątkowe w wysokości 20 mln zł.
Sąd Apelacyjny rozpoznawał zażalenia prokuratury i obrońców Kani (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska) na wcześniejsze postanowienie sądu okręgowego, który wyznaczył 8 mln poręczenia. Sąd odwoławczy podwyższył tę kwotę do 20 mln zł
Termin wpłaty poręczenia sąd wyznaczył na 30 czerwca. Adwokaci Kani powtórzyli, że ich klient nie jest w stanie zgromadzić takiej kwoty.
NFZ otrzyma pieniądze. Nawrocki surowo podsumował obietnice rządu
Obrońcy Kani złożyli wniosek o wydanie listu żelaznego w kwietniu br. Taki dokument gwarantowałby podejrzanemu, że mógłby po powrocie do Polski odpowiadać przed sądem z wolnej stopy do czasu prawomocnego wyroku.
Problemy w mięsnym imperium
Zakłady Mięsne Kania w Pszczynie, które wcześniej były potentatem na rynku, upadły w 2020 r. Ich założyciel Henryk Kania senior zmarł w listopadzie 2024 r. Jego syn, Henryk, który przejął zarządzanie firmą, jest głównym podejrzanym w toczącym się w śląskim wydziale Prokuratury Krajowej śledztwie. Był ścigany międzynarodowym listem gończym i europejskim nakazem aresztowania. W 2020 r. argentyńskie służby zatrzymały go w Buenos Aires. Został wówczas osadzony w areszcie domowym.
Sytuacja Zakładów Mięsnych Henryka Kani jest skomplikowana. Pozostawione przez nie zadłużenie i obciążenia obligacyjne utrudniają spłatę wierzycieli, co jest dodatkowo blokowane przez pozew Anny Kani, żony przedsiębiorcy.
Wytoczyła ona syndykowi sprawę o "uzgodnienie stanu prawnego ujawnionego w księdze wieczystej nieruchomości z rzeczywistym stanem prawnym". Syndyk nie może rozpocząć spłaty należności względem 583 wierzycieli ze względu na toczący się proces - informowała niedawno "Rzeczpospolita".
Prokuratura oskarża Kanię m.in. o kierowanie grupą przestępczą i karuzelę vatowską oraz o wyłudzanie kredytów. Śledztwo dotyczy udziału 40 osób.
W upublicznionym niedawno w mediach stanowisku Kania twierdzi m.in., że do upadku jego zakładów przyczynił się jeden z banków oraz jedna z największych sieci handlowych w Polsce. Stanowisko podejrzanego dotyczące przyczyn upadłości zakładów mięsnych to jego linia obrony - odpowiada prokuratura.