- Tak naprawdę u nas to niewiele zmieni. Właściciele lokalu podjęli już decyzję, że nie stać ich w tej chwili na prowadzenie biznesu i zawiesili działalność - tak o przedstawionym we wtorek nowym pakiecie pomocowym mówi Kuba, menedżer jednej z warszawskich restauracji.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że branże dotknięte nowymi obostrzeniami mogą ubiegać się o zwolnienie z ZUS-u za listopad, a także postojowe i 5 tys. zł bezzwrotnej dotacji. Po pomoc mogą zgłosić się przedsiębiorcy, którym obroty spadły o co najmniej 40 proc. rok do roku. Świadczenia skierowane są do konkretnych branż, m.in. gastronomii, branży rozrywkowej czy fitness.
Jak tłumaczy Kuba, wprowadzane od kilku tygodni obostrzenia mocno uderzyły w gastronomię. - Po rządowym nakazie zamykania restauracji o godzinie 21 obroty spadły nam o 70 proc. Co prawda później można sprzedawać jedzenie na wynos, ale w naszej restauracji to się nie sprawdziło - opowiada.
Jak wyjaśnia, knajpa, w której pracował, działała w centrum Warszawy, niedaleko Krakowskiego Przedmieścia. Do czasu wprowadzenia nowych, jesiennych restrykcji, jakoś sobie radziła. Jednak w ostatnich tygodniach to się zmieniło. Była nastawiona na odwiedzających i jedzących w lokalu. W przypadku dowozów zamówień było za mało, a odległości zbyt duże, żeby to się finansowo "spinało".
- Dlatego w ostatni czwartek, jeszcze zanim rząd zdecydował o całkowitym zamknięciu gastronomii poza sprzedażą na wynos, dostaliśmy od informację, że musimy sobie szukać nowej pracy. Właściciele, po rozmowie z prawnikami i księgowymi, stwierdzili, że to najlepsza decyzja. Bo przy takich obrotach nawet czynsz się nie zwraca - mówi Kuba.
- Najgorsze, że teraz wiele lokali się "posypie" - prognozuje menedżer. - Z rozmów z kolegami z branży wynika, że ciężko będzie znaleźć nową pracę w gastronomii. A trudno jest się przebranżowić, jeśli całe życie pracuje się w jednym sektorze - przyznaje.
Jego obserwacje potwierdza nowy raport BIG InfoMonitor. Zadłużenie restauratorów systematycznie rośnie. W pierwszy lockdown weszli z 647 mln zł zaległości, a teraz mają o ponad 48 mln zł więcej.
- Restrykcje prowadzą bezpośrednio do problemów objawiających się rosnącą liczbą likwidowanych i zawieszanych firm. Najwięcej takich sytuacji miało miejsce w marcu i kwietniu, a następnie w sierpniu i wrześniu. Nowe ograniczenia z pewnością także przyniosą tego typu konsekwencje – komentuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Jak wynika z danych Bisnode Polska w maju zostały zawieszone 143 działalności związane z gastronomią, w czerwcu i w lipcu - po 168. W kolejnych miesiącach było tylko gorzej. W sierpniu 483 przedsiębiorców postanowiło zawiesić działalność, a we wrześniu - już 854.