Premier Węgier Viktor Orban poinformował we wtorek (11 marca), że od połowy miesiąca wprowadzone zostaną regulacje dotyczące marż na 30 podstawowych artykułów spożywczych.
Szef węgierskiego rządu ogłosił swoją decyzję za pośrednictwem mediów społecznościowych. Stwierdził, że ma dość "nieuzasadnionych podwyżek cen".
- W tym celu w ostatnich dniach prowadziliśmy negocjacje z przedstawicielami sieci handlowych. Niestety oferty od handlowców były dalekie od naszych oczekiwań, dlatego musieliśmy podjąć decyzję o wprowadzeniu ograniczeń - stwierdził premier Węgier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Regulacje cenowe były zapowiadane już w lutym, kiedy to Orban w swoim przemówieniu podsumowującym miniony rok obiecał podjęcie działań mających na celu zatrzymanie wzrostu cen. Rząd próbował przekonać największe sieci handlowe do rezygnacji z części dochodów, jednak rozmowy te zakończyły się niepowodzeniem.
Węgrzy pójdą na wybory
Premier Węgier zapewnił, że jego rząd będzie kontynuował działania mające na celu ograniczenie inflacji. A ta rośnie szybciej, niż przewidywali ekonomiści. Węgierska inflacja w lutym wzrosła do 5,6 proc. w ujęciu rocznym, przyspieszając z 5,5 proc. w styczniu.
Europa szuka sposobu na pominięcie Orbana
"Tymczasem mediana prognoz zakładała spowolnienie do 5,3 proc." - podkreśla "Puls Biznesu". "Ceny żywności wzrosły w lutym o 7,1 proc. rok do roku, w tym o 44 proc. wzrosła cena mąki, o 25 proc. cena jajek, a o prawie 23 proc. cena mleka. Ceny usług zwiększyły się z kolei o 9,2 proc., co wzmocniło obawy, że oczekiwania inflacyjne mogły utknąć na wysokim poziomie" - dodaje dziennik.
Fidesz, partia Viktora Orbana, która od kilkunastu lat rządzi na Węgrzech, sytuacji nie bagatelizuje również ze względu na wybory, które odbędą się wiosną 2026 r. Tym bardziej że przeciwnik rządzących - partia TISZA, której liderem jest wywodzący się z Fideszu Peter Magyar - rośnie w siłę.
Sytuacja przed wyborami
Według sondaży poparcie dla opozycji w styczniu wynosiło 39 proc., a Fideszu - 32 proc. Zaznaczmy jednak, że przed poprzednimi wyborami węgierska opozycja też prowadziła, a ostatecznie nie doszło do "wywrócenia stolika".
"Co prawda parlament przed kilkoma tygodniami (pod koniec 2024 r. - red.) kolejny raz zmienił ordynację wyborczą w taki sposób, by nowe okręgi wyborcze pokrywały się terytorialnie z poparciem dla rządzącej koalicji, ale lider Fideszu zdaje sobie sprawę, że może to okazać się niewystarczające, kiedy sami Węgrzy zaczynają zostawać w europejskim ogonie dobrobytu" - pisał w grudniu 2024 r. dla Wirtualnej Polski dr Dominik Hejj, politolog specjalizujący się w polityce węgierskiej i autor książki "Węgry na nowo".
Politolog później w rozmowie z TVN 24 ocenił, że wskutek zmian partia TISZA musiałaby wygrać z przewagą kilkunastu punktów procentowych, aby odsunąć Orbana od władzy. Ten może też liczyć na poparcie administracji Donalda Trumpa.