Po 34 latach wypożyczalnia kończy działalność. "Niestety odchodzimy"
Są jedną z ostatnich takich firm w Polsce. Video-Wojtek to wypożyczalnia filmów z Gdyni z 34-letnią historią. Z końcem maja kończą działalność, bo przegrywają walkę ze streamingiem. - Na samym początku kolejki ustawiały się przed lokalem - wspomina Wojciech Gebert, jeden z właścicieli.
Historia wypożyczalni Video-Wojtek sięga 1991 roku, kiedy to Wojciech Gebert i Zbisław Borkowski założyli działalność. Jak podkreśla w rozmowie z money.pl ten pierwszy, lata 90. były czasami największej świetności firmy. - Kolejki ustawiały się przed lokalem. Ludzie się zapisywali z wyprzedzeniem na najbardziej chodliwe tytuły i wypożyczali po 10 filmów naraz. To było okno na świat, na kino. Ale niestety odchodzimy - opowiada Gebert.
Branża wypożyczalni DVD i kaset VHS odchodzi w zapomnienie. Głównie za sprawą rozwoju internetu i platform streamingowych. - Chociaż sporo młodych osób przychodzi i szuka kina niezależnego, klasyków, filmów, których nie ma dostępnych w internecie, a tu je znajdują. Wierzę im, ponieważ młodzi są w stanie wszystko znaleźć - opowiada pan Wojciech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Korporacja "mnie wypluła". Dziś obraca milionami
Problemy wypożyczalni na dobre rozpoczęły się 9 lat temu. - Wtedy zdecydowaliśmy się połowę powierzchni wypożyczalni przeznaczyć na sklep z niemiecką chemią, żeby jakoś się utrzymać - mówi właściciel. Wcześniej zaczęli też oferować przegrywanie filmów z kaset VHS na płyty DVD, wypożyczali także sprzęt do odtwarzania takich płyt.
To jednak nie pomogło na długo. Ludzie z czasem zaczęli szukać filmów w internecie, a zakupy - jak wskazuje pan Wojciech - robią w dyskontach. - Koszty, jakie ponosimy za najem lokalu, robią swoje, chociaż i tak nie mamy najwyższego czynszu. Jednak ile możemy podnosić marżę, by wciąż była akceptowalna dla klientów? - pyta. Dodaje, że poprosił spółdzielnię, która jest właścicielem lokalu, o obniżkę czynszu, ale apel nie spotkał się z żadnym odzewem.
Video-Wojtek jest jedną z pięciu ostatnich wypożyczalni filmów w Polsce - twierdzi nasz rozmówca. Działalność ma zakończyć wraz z końcem maja. Po tekście na ten temat, który został opublikowany w serwisie trojmiasto.pl, do właścicieli odezwał się mężczyzna, który zarządza podziemiami gdyńskiej hali targowej. - Tam filmy z wypożyczalni mogłyby robić za eksponat w muzeum - opowiada Wojciech Gebert. Przyszedł też jeden z radnych miasta, jednak nie przedstawił żadnych konkretów.
Pan Wojciech uważa, że ciekawym wyjściem byłaby np. możliwość przeniesienia zbiorów do biblioteki miejskiej, która umożliwiałaby ich wypożyczenie. - Jednak Gdynia przekazała, że nie ma pieniędzy. Nawet jeśli uda się wymyślić jakąś formę kontynuacji tej działalności, to już raczej nie będzie to rzecz dla nas, a dla kogoś, kto ma energię - dodaje Gebert.
Białe kruki na półkach wypożyczalni
Podczas naszej rozmowy telefon w wypożyczalni praktycznie nie milkł. To kolekcjonerzy pytali o różne filmy, czy jest możliwość ich zakupu. Jednym z takich białych kruków jest film "Dersu Uzała" Akiry Kurosawy, którego ceny na portalach aukcyjnych startują od 250 zł. Na półkach można znaleźć wiele filmów - od klasycznych westernów z Clintem Eastwoodem, przez kino niezależne, aż po ostatnie produkcje czy wszystkie sezony "Gry o tron".
Pan Wojciech odpowiada jednak, że nie będzie wystawiał filmów na internetowe aukcje, a sprzeda je w sklepie. Jest pewny, że niektóre filmy, a szczególnie kasety, mogłyby osiągnąć w internecie wysokie ceny, ale nigdy nie interesował go przesadnie ten aspekt działalności, bo kino to dla niego przede wszystkim pasja.
Będą działali do końca maja
W trakcie naszej rozmowy pana Wojciecha odwiedziło też kilku klientów, którzy nie mogli uwierzyć, że wypożyczalnia oraz sklep z chemią zostaną zamknięte. To - jak mówi nam pan Wojciech - mieszkańcy, którzy wspierali go przez lata. - Zawsze mieliśmy dobre relacje z klientami. Jak widzieli, że idzie nam gorzej, to przychodzili, kupowali coś. To było miłe - wspomina.
Kilka dziewczyn się rozpłakało tutaj, że robią zakupy specjalnie u nas. Miło i przyjemnie - przyznaje.
Klienci dopytywali też, czy jest jakaś nadzieja, że lokal jednak nie zostanie zamknięty. Przyznawali, że będzie im brakowało wypożyczalni i sklepu. - Panie Wojtku, to nie jest dobry pomysł dla nas, klientów, że pan się pakuje - mówił jeden z nich.
- Fatalnie, że się zamykacie, gdzie ja będę teraz robić zakupy? - stwierdziła inna klientka. Jak jednak podkreśla właściciel, nic nie zapowiada, aby zmienił zdanie i kontynuował działalność.
Magda Żugier, dziennikarka money.pl