Jest praca w ABW. Można zostać łowcą szpiegów
Rząd buduje 15 delegatur ABW w terenie. Główny problem to brak ludzi z przygotowaniem kontrwywiadowczym - pisze wtorkowa "Rzeczpospolita". Dodaje, że ABW nie podaje liczby osób, które planuje przyjąć do służby.
1 lipca wejdzie w życie zarządzenie premiera Donalda Tuska, które przywraca do życia dziesięć zamiejscowych delegatur ABW zlikwidowanych przez poprzedni rząd. "W sumie będzie ich w Polsce 15" - dodaje.
"Rzeczpospolita" zaznacza, że odtwarzanie struktury idzie jak po grudzie, ponieważ nie ma ludzi znających tematykę posiadających kontrwywiadowcze przygotowanie. Ponadto "intensywny nabór do delegatur, ale także do warszawskiej centrali, do wzmocnienia departamentów, trwa od marca". ABW jednak nie podaje liczby osób, które planuje przyjąć do służby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dealer Rolls-Royce, McLaren, Aston Martina "Sprzedaję 2,5 tys aut rocznie" Piotr Fus w Biznes Klasie
- Nabór jest systematyczny i ciągły, jednak teraz go zwiększamy. Szukamy ludzi o wyjątkowych predyspozycjach do tej służby, ale z wielorakimi umiejętnościami – głównie absolwentów szkół wyższych, od humanistów, przez absolwentów kierunków językowych, przyrody, IT, prawników czy ekonomistów. Stosujemy gęste sito w tym naborze - mówi "Rz" rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
Szersza inwigilacja
W drugiej połowie kwietnia "Dziennik Gazeta Prawna" informował z kolei, że służby chcą rozszerzyć inwigilację obywateli. Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak domaga się, aby służby miały dostęp do danych z e-maili oraz szyfrowanych komunikatorów.
Dostęp do takich danych miałyby m.in.: policja, CBA, ABW, Straż Graniczna czy Krajowa Administracja Skarbowa - wynika z uwag przesłanych do projektu nowelizacji ustawy prawo komunikacji elektronicznej.