To efekt zmiany kamienia milowego w KPO. Jeszcze niedawno miała nim być ustawa o ozusowaniu umów cywilnoprawnych. W jej wyniku miały zostać zniesione tak zwane zbiegi w ubezpieczeniach, czyli miała zostać zlikwidowana zasada, zgodnie z którą od umów, które nie są zawierane z pracodawcą, o ile płacona jest od nich składka od minimalnego wynagrodzenia, nie płaci się składek na ZUS.
Do tego ozusowane miały być umowy o dzieło, od których większości składka nie jest płacona.
Ale to zmiana, która jest w planie od 2022 roku i ani rząd Mateusza Morawieckiego, ani potem Donalda Tuska nie kwapił się do tego ruchu, bojąc się skutków politycznych i zarzutów, że podwyższa daniny. Ponieważ ozusowanie umów oznaczałoby, że albo mniej zostanie w kieszeni pracownikom, albo wzrosną koszty pracodawców. Część z nich nie paliła się do tego ruchu, choć niektórzy przeciwnie, motywując to zwalczaniem nieuczciwej konkurencji i wyrównaniem konkurencji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Bezpowrotnie znika z KPO"
Resort funduszy zaczął negocjować zmianę kamienia milowego. Argumentował, że pierwotne cele tej zmiany - zmniejszenie segmentacji rynku pracy i większe wyrównanie warunków zatrudnienia - zostały zrealizowane już m.in. dzięki wprowadzeniu minimalnej płacy godzinowej i obowiązku płacenia składek od umów zleceń w wysokości przynajmniej minimalnego wynagrodzenia.
W zamian zaproponował inne reformy, m.in. wzmocnienie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy.
Mogę potwierdzić osiągnięcie porozumienia z Komisją Europejską w tej sprawie. Oczywiście nie ma mowy o żadnych karach za brak realizacji tego kamienia. Teraz czas na rozmowy techniczne. Przymusowe oskładkowanie każdego zlecenia bezpowrotnie znika z KPO. Zamiast tego upodmiotowiona zostanie Państwowa Inspekcja Pracy - mówi money.pl Jan Szyszko, wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
Tłumaczy, że chodzi o to, by inspekcja działała sprawniej i kontrolowała tam, gdzie istnieje duże podejrzenie nieprawidłowości. Ma być skuteczniejsza i w mniejszym stopniu niż obecnie działać "na ślepo", przeprowadzając kontrole w sposób nieprzygotowany. - Te zmiany mogą być z pozoru nudne, ale są fundamentalne dla instytucjonalnej reformy PIP i jej pójścia śladem ZUS-u - informatyzacja, lepsze zorganizowanie procesów, doprowadzenie do sytuacji, w których ta sama lub niewiele większa liczba pracowników może pracować dużo efektywniej. Jeśli będzie się to wiązało z potrzebą zwiększenia budżetu PIP, to może być to element reformy, ale zwiększenie budżetu nie jest celem samym w sobie - podkreśla Jan Szyszko.
W tej chwili trwają ostatnie uzgodnienia treści nowego kamienia milowego. Finał ma nastąpić w kwietniu.
Na celowniku firmy nadużywające śmieciówek
Głównym celem zmian ma być podniesienie skuteczności działania inspekcji dzięki bardziej celowanym kontrolom. To sposób działania, jaki został wypróbowany już w KAS i ZUS.
Jak wynika z naszych informacji, istotną rolę ma odgrywać w tej zmianie właśnie ZUS. Ma pomóc w powstaniu w PIP zespołu analitycznego, przy tworzeniu i wytrenowaniu modelu analitycznego oraz dostarczyć dane.
Dzięki tym instrumentom inspekcja będzie mogła przeprowadzić analizę ryzyka i typować firmy, w których może dochodzić do nadużyć. Ponieważ cały czas celem kamienia milowego ma być zmniejszanie segmentacji rynku pracy, to na celowniku inspekcji znajdą się firmy, które nadużywają zatrudnienia na umowy cywilnoprawne. Jednak, jak podkreślają nasi rozmówcy, nie chodzi o eliminowanie tego typu umów, a zwalczanie patologii.
ZUS jest cennym sojusznikiem, ponieważ jest w stanie wskazać firmy, gdzie udział tego typu umów w ogólnej liczbie zatrudnionych może budzić wątpliwości.
Z drugiej strony są całe branże, jak np. gastronomia, gdzie tego typu umowy są powszechne. - Możemy przekazać PIP dane i wyszkolić ludzi i pomóc w stworzeniu modelu, ale to wymaga czasu, a jego wcale nie jest dużo - zauważa nasz rozmówca z ZUS. Z kolei szef Inspekcji, Marcin Stanecki, podkreśla, że jest ona w kontakcie z ZUS, by zapewnić inspektorom pracy bezpośredni dostęp do bazy ubezpieczonych.
Pozwoli to na szybką weryfikację, już w trakcie trwającej kontroli, kto jest zgłoszony do ubezpieczeń społecznych. Liczę też na to, że dane z ZUS pozwolą nam na lepsze typowanie podmiotów gospodarczych do weryfikacji panujących w nich warunków zatrudnienia, co pozwoli nam na zwiększenie efektywności naszych kontroli, bez konieczności podnoszenia ich liczb - podkreśla Główny Inspektor Pracy.
Konieczna będzie zmiana prawa
Oprócz zmian informatyczno-organizacyjnych potrzebne będą zmiany prawa. Za nie ma odpowiadać resort rodziny i pracy. Jak słyszymy, czeka teraz na finał rozmów technicznych dotyczących ostatecznego brzmienia kamienia milowego. Wtedy zaczną się prace nad projektem ustawy. Resort może skorzystać z pomysłów Państwowej Inspekcji Pracy. Bo ustawa powinna nie tylko sankcjonować współpracę z ZUS i dostęp do danych zakładu, ale także wzmocnić prawnie PIP.
Już wcześniej mówiono o wprowadzeniu rozwiązania polegającego na wydaniu decyzji przez inspektora nakazującej przekształcenie umowy cywilnoprawnej w etat. Z wypowiedzi Marcina Staneckiego dla money.pl wynika, że taka zmiana może wejść w mniej restrykcyjnej formie. - Takim rozwiązaniem może być chociażby to, że decyzje o przekształceniu umowy cywilnoprawnej nie będą miały rygoru natychmiastowej wykonalności i będą obowiązywały wyłącznie na przyszłość, od daty ich wydania. Obawiam się, że przyjęcie rozwiązań, w myśl których przekształcenie takiej umowy odbywałoby się także wstecz, spotka się z ogromnym sprzeciwem pracodawców ze względu na koszty, jakie mogłoby to generować - podkreśla Stanecki.
Jednocześnie szef PIP chce przygotować inspektorów pracy do podejmowania takich decyzji przez opracowanie wytycznych i wprowadzenie dwuosobowych kontroli, aby były one dodatkowo weryfikowane. Co więcej, przedsiębiorcy przysługiwałoby dwustopniowe odwołanie od decyzji o przekształceniu umowy cywilnoprawnej. Najpierw mógłby skierować się do Okręgowego Inspektora Pracy, a gdyby decyzja została jednak podtrzymana, mogłaby zostać skierowana do oceny przez sąd pracy.
Jak podkreśla Stanecki, podobny system funkcjonuje obecnie w przypadku wydawania przez inspektorów pracy decyzji w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. I jest on na tyle skuteczny, że pracodawcy odwołują się od decyzji inspektorów zaledwie w 1-2 proc. spraw.
"Nie ma mowy o masowych kontrolach"
Rząd chce pokazać tę zmianę nie tylko jako propracowniczą, ale także proprzedsiębiorczą, wyrównującą warunki konkurencji na rynku.
Jak pojawi się jakiś zgrzyt, że to ma służyć dojeżdżaniu przedsiębiorców, to natychmiast reforma upadnie, chodzi o działania wobec tych nieuczciwych - podkreśla jeden z naszych rozmówców.
Także szef Inspekcji zapewnia, że nie ma mowy o masowych kontrolach.
- Nie przewiduję prowadzenia zmasowanych kontroli w tym zakresie, a raczej działania w odpowiedzi na skargi osób zatrudnionych na kontraktach cywilnoprawnych, wbrew ich woli, z naruszeniem powszechnie obowiązujących przepisów - podkreśla Marcin Stanecki.
Już dziś PIP zmniejsza liczbę kontroli i stara się je lepiej celować. W tym roku inspekcja ma ich przeprowadzić 55 tysięcy, a w zeszłym roku było to 60 tysięcy.
Głównym wrogiem tych zmian może się okazać czas. Zmiana kamienia milowego oznacza, że nowy system powinien zacząć działać do połowy 2026 roku. Zdaniem części naszych rozmówców to oznacza napięte terminy. Dlatego najlepiej, żeby opisująca zmiany legislacja weszła w życie już po wakacjach, by ZUS i PIP miały czas na wdrożenie zmian. Sprawą sporną mogą okazać się pieniądze.
Grzegorz Osiecki Tomasz Żółciak dziennikarze money.pl