Koronawirus. Dezynfektory i wentylacja zamiast klimatyzacji. Tak dziś wygląda transport publiczny
Wraz z kolejnym etapem odmrażania gospodarki i luzowania obostrzeń transport publiczny wykorzystuje wszystkie miejsca siedzące do przewozu osób. Musi jednak zadbać o ich bezpieczeństwo.
Restrykcje dotyczące korzystania z transportu publicznego zostały znacznie złagodzone. Obecnie pasażerowie mogą zajmować wszystkie miejsca siedzące. Wyjątkiem pozostały tylko samoloty - wskazuje "Puls Biznesu".
Choć cześć obostrzeń zostało zdjętych, przewoźnicy muszą zadbać bezpieczeństwo pasażerów również w kwestii zagrożeń związanych z koronawirusem. Myślą o tym już producenci i dostawcy pojazdów.
Stąd też wielość rozwiązań, które mają ograniczyć przenoszenie wirusów w transporcie publicznym. Wśród rozwiązań są choćby poręcze utylizujące, nakładki na klamki i wentylacja zamiast klimatyzacji.
Zobacz również: Dla kogo miliardy z Unii? Polska stworzy nowe programy pomocowe
W autobusach i tramwajach zakładane specjalne dezynfektory. To bezdotykowe urządzenia do mycia rąk. Te nowoczesne wyposażone są w czujniki i aby z nich skorzystać wystarczy podłożyć pod nie ręce.
Producenci też myślą o rozwiązaniach na przyszłość. Opracowywany jest np. system otwierania drzwi, zamiast przyciskiem - jak do tej pory - przystosowanym do dłoni, specjalnym przyciskiem, który uruchamiany byłby za pomocą stóp.
Rozwiązania te mają nie tylko służyć w czasie pandemii, ale również zmniejszać ryzyko roznoszenia innych chorób wirusowych na codzień.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.