Napad na Luwr. Dwie osoby zostały zatrzymane
Dwie osoby zostały zatrzymane w związku z kradzieżą kosztowności z paryskiego Luwru - informuje BBC, powołującej się na francuskie media.
Jak poinformował "Le Parisien", mężczyzna ten przygotowywał się do opuszczenia Francji i prawdopodobnie miał udać się do Algierii. Po jego zatrzymaniu ujęto drugiego podejrzanego.
Dziennik "Le Figaro" podał, powołując się na źródło w policji, że - mimo zatrzymania dwóch z czterech podejrzanych - nie został odnaleziony ich łup.
Szef MSW Francji Laurent Nunez pogratulował śledczym, badającym sprawę kradzieży klejnotów z Luwru. Jednocześnie podkreślił, że dochodzenie wciąż trwa i powinno toczyć się przy respektowaniu tajemnicy śledztwa. "Idziemy dalej!" - dodał w komentarzu w serwisie X.
Minister nie wspomniał o doniesieniach mediów na temat ujęcia dwóch podejrzanych. Zapewnił jedynie, że kieruje gratulacje pod adresem śledczych, "którzy pracowali bez wytchnienia".
Dodał następnie: "Dochodzenie powinno trwać dalej przy zachowaniu tajemnicy śledztwa". Zapewnił, że będzie ono prowadzone "z taką samą determinacją", jak dotychczas. "Idziemy dalej!" - zapewnił.
Złodzieje są poszukiwani od godz. 9.38 w dniu 19 października. Prokuratura Paryża podkreślała w ostatnich dniach, że na miejscu zdarzenia znajdowało się czterech sprawców, co jednak nie znaczy, że w cały rabunek zaangażowani byli tylko oni. Wartość zrabowanych ośmiu klejnotów ocenia się na 88 mln euro.
Na miejscu rabunku i w pobliżu uciekający pozostawili w pośpiechu kilka przedmiotów, m.in.: kask, rękawiczki, pomarańczową kamizelkę, której użyli podszywając się pod robotników, krótkofalówkę, pojemnik z łatwopalną cieczą. Zgubili jeden ze zrabowanych przedmiotów - koronę cesarzowej Eugenii, żony Napoleona III. W 2008 roku Luwr kupił ją za 6,72 mln euro.
Te wszystkie przedmioty są analizowane; pobrano z nich około 150 śladów odcisków palców i próbek DNA. Badane są nagrania monitoringu z kamer wideo na ulicy i w muzeum. Złodzieje pozostawili na ulicy pojazd, którym się posłużyli - wysięgnik na ciężarówce. Ustalono dotąd, że został on skradziony w departamencie Dolina Oise, w małej miejscowości o nazwie - nomen omen - Louvres (francuska nazwa Luwru to "Louvre").
Śledztwo dotyczy kradzieży dokonanej przez zorganizowaną grupę przestępczą (za co grozi 15 lat więzienia) i przestępczej zmowy w celu dokonania zbrodni (za co grozi 10 lat). Prokuratura nie wyklucza żadnego tropu, choć uważa na przykład, że nie widać podobieństw do znanych spraw związanych z ingerencją zagraniczną. Wszystkie elementy wskazują, według prokuratury, na przestępczość zorganizowaną. Wśród hipotez jest zarówno kradzież na zamówienie kolekcjonera, jak i w celu sprzedaży fragmentów klejnotów (po ich podzieleniu na części).
Według stacji BFMTV nic na razie nie pozwala śledczym wyróżnić, bardziej od innych hipotez, śladu mówiącego o wspólniku wewnątrz muzeum.
Kontrowersje wokół postawienia komisariatu w Luwrze
Nie cichnie debata na temat środków bezpieczeństwa w Luwrze. Szef MSW Francji Lauren Nunez powiedział w niedzielę w wywiadzie dla tygodnika "La Tribune Dimanche", że jest przeciwny umieszczeniu w muzeum komisariatu policji. Wcześniej proponowała to dyrektorka Luwru, Laurence des Cars. Nunez powiedział, że Luwr już teraz należy do najdokładniej patrolowanych stref w Paryżu, ze względu na obawę przez aktem terroru.
Szef MSW podkreślił w wywiadzie, że złodziei zwykle udaje się ująć, ale przyznał, że niepokoi go los klejnotów, ponieważ po rabunkach często trafiają one za granicę. - Mam nadzieję, że tak się nie stanie tym razem - dodał.
Niezależnie od śledztwa policyjnego trwa dochodzenie administracyjne. Minister kultury Rachida Dati zapowiedziała w piątek, że ma nadzieję, że na początku następnego tygodnia przedstawi jego wyniki. Na ich podstawie zaproponowane zostaną "konkretne metody" zapewnienia bezpieczeństwa Luwru - poinformowała Dati, przyznając, że zawiodło zabezpieczenie muzeum od zewnątrz.